Od dawna chciałem przeczytać Ślepowidzenie i Echopraksję, ale zawsze coś innego przykuwało moją uwagę. W końcu postanowiłem sięgnąć po Ognisty deszcz, czyli zbiorcze wydanie obu książek.
3 lutego 2082. Pierwszy kontakt. Sześćdziesiąt dwa tysiące obiektów nieznanego pochodzenia nurkuje w ziemską atmosferę, tworząc idealną siatkę spadających gwiazd, które spalając się, krzyczą na wszystkich radiowych częstotliwościach. Na Ziemię nie dociera nawet okruch popiołu. Trzysta sześćdziesiąt stopni globalnej obserwacji - ktoś sobie po prostu pstryknął nasze zdjęcie. A potem... nic. Lecz z głębi kosmosu dochodzą szepty. Coś tam gada, ale nie do nas. Ziemia wysyła dwa statki, aby odkryły, skąd przybyli ci goście. Tezeusz i Korona cierniowa. Jeden wyrusza na ciemne rubieże Pasa Kuipera, drugi do serca Układu Słonecznego. Już ich załogę z trudem daje się określić mianem ludzkiej - a tego z czym się mierzą, na pewno nie.