środa, 8 kwietnia 2020

Pan Światła - Roger Zelazny

Roger Zelazny jest znany przede wszystkim z cyklu fantasy Kroniki Amberu, który parę lat temu miałem okazję czytać i który bardzo przypadł mi do gustu. Dlatego postanowiłem sięgnąć po kolejną jego książkę, czyli Pana Światła, inspirowaną kulturą i religią hinduistyczną, która została doceniona nagrodą Hugo oraz nominowana do Nebuli.

Na skolonizowanej planecie grupa ludzi zyskała kontrolę nad środkami techniki i zyskała nieśmiertelność. Teraz rządzą tym światem jako bogowie hinduistycznego panteonu – Brahma, Kali, Kriszna, a także ten tego, którego kiedyś nazywali Buddą, a który teraz odważa się wystąpić przeciwko ich tyranii, i nazywa się Mahasamatmanem, Poskromicielem Demonów, Panem Światła. Wyobraźmy sobie daleki świat, gdzie bogowie chodzą po ziemi jak ludzie, choć dzierżą ogromne, ukryte moce. Tutaj zbudowali scenę, na której budują subtelną sieć przymierzy, miłości i śmiertelnej wrogości. Czy istotnie są nieśmiertelni? Kim są ci bogowie, którzy władają przeznaczeniem ludnego świata?

Zelazny był oszczędny w słowach w Kronikach Amberu i w Panie Światła jest tak samo. Nie pokazuje też wszystkiego, nie tłumaczy zbyt wiele, ale pozostawia czytelnika do snucia własnych domysłów. Sprawy nie ułatwia także zaburzona chronologia powieści - akcja pierwszego i ostatniego rozdziału rozgrywa się w teraźniejszości, natomiast pozostałe są retrospekcją. Co więcej, autor od razu rzuca czytelnika w wir wydarzeń pełnych hinduskich bogów i ich zagrywek. Z początku poczułem się przytłoczony tymi wszystkimi nowymi nazwami bóstw, religii i kultury, ale z czasem wszystko stało się zrozumiałe, choć wymagało to wgłębienia się w temat. Dlatego trochę żałuję, że nie znalazł się tutaj podręczny słownik, który wyjaśniłby kto jest kim oraz co oznaczają niektóre nazwy. Zdecydowanie ułatwiłoby to lekturę, zwłaszcza na początku.

Akcja powieści rozgrywa się na odległej planecie w bliżej nieokreślonej przyszłości. Od czasu kolonizacji minęły już całe wieki i pierwsi koloniści przybrali atrybuty bóstw indyjskich i rządzą życiem swoich poddanych. Podzielili się na dwie frakcje: deikratów, którzy chcą stagnacji, aż ludzkość będzie gotowa samodzielnie podejmować decyzje i nie zniszczyć się przy tym oraz na akceleracjonistów, którzy chcą, aby cywilizacja rozwijała się bez żadnych przeszkód. Druga z tych frakcji jest zdecydowanie w odwrocie, ale liczą, że Sam Oświecony, czyli nowy Budda przechyli szalę zwycięstwa na ich stronę. I to właśnie ten konflikt mamy okazję zobaczyć na kartach powieści. Zelazny snuje przy tej okazji wiele ciekawych rozważań dotyczących wolności wyboru, rozwoju i wielu innych.


Bardzo podobało mi się to, jak autor przedstawił bogów, szczególnie ich boskość. Każdy z nich ma swoje atrybuty, posiada inne moce, które wynikają z wysoce zaawansowanej technologii, którą posiadają. Są to postacie złożone, które chwilami zachowują się niczym wszechpotężni bogowie, operując bogatym i pełnym metafor językiem, a innym razem jest on stosunkowo prosty i oszczędny w słowach. W ten sposób Zelazny pokazuje, że owi bogowie to jednak wciąż tylko ludzie, choć niezwykle potężni. Nie sposób nie przywołać w tym momencie prawa Clarke'a: Każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii, które Zelazny świetnie w tej książce wykorzystał. Co więcej, mamy tutaj również prawdziwą reinkarnację - świadomość ludzi jest przenoszona do nowych ciał, nie zawsze ludzkich, wszystko zależy od kaprysu bogów i tego, jakie było nasze życie. Powoduje to, że książka jest interesującą mieszanką fantasy i science fiction. 

Pan Światła nie należy do najłatwiejszych w odbiorze książek. Jest to powieść oszczędna w słowach, ale bogata w treść, którą można interpretować na wiele sposobów i wciąż odkrywać w niej coś nowego. Polecam!

Moja ocena 8/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!

Tytuł: Pan Światła
Autor: Roger Zelazny
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 24.03.2020
Liczba stron: 334
ISBN: 9788381167871

8 komentarzy:

  1. Przeczytałem tę książkę prawie 30 lat temu, jej pierwsze polskie wydanie w okropnym tłumaczeniu. Mimo to i tak zrobiła na mnie duże wrażenie. Wtedy byłem jeszcze uparty i kończyłem zaczęte książki. Jednak dzisiaj pewnie takiego gniota redakcyjnego i tłumaczeniowego rzuciłbym o ścianę. I tak się zastanawiam. Może czas na ponowną lekturę , skoro jest ku temu okazja i tłumaczenie lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To polecam ponowną lekturę, z tego co słyszałem poprzednie tłumaczenie było tragiczne, więc to nowe na pewno przypadnie do gustu :)

      Usuń
  2. Tak, nie jest to najłatwiejsza w odbiorze książka, ale mi bardzo podobało się jak Żelazny przedstawia bunt i istotę boskości. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, oszczędnie w słowach, ale niemniej pełne treści i znaczeń. Dzisiaj podobna książka miałaby pewnie ze dwa pokaźne tomy :)

      Usuń
  3. Mnie chyba przerosla. Widzę jej wszystkie pozytywy i widze, ze to bardzo dobra książka to czytalo sie ciezko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, nie jest to najlżejsza lektura, ale pomimo tego warto się z nią zapoznać :)

      Usuń
    2. Tak. Też uważam, ze warto. Szczególnie fani gatunku powinni poznać i wyrobić sobie własne zdanie.

      Usuń
  4. O ile Zelaznego lubię, to do tego podchodzę trochę z obawą. No, ale w tym roku może warto się przekonać ;)

    OdpowiedzUsuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.