Marcin Mortka przyzwyczaił mnie do tego, że jego książki są pełne humoru - niekiedy nawet tego najczarniejszego. Jednakże Listy lorda Bathursta są go właściwie pozbawione - czy zatem taka książka przypadnie do gustu osobom, których autor porwał dzięki znakomitym żartom w swoich książkach? Zdecydowanie tak! Ma bowiem inne elementy, które znakomicie to zrekompensują.
Peter Doggs - krnąbrny kapitan, który słynie ze swojej niezależności i lekceważenia rozkazów. To w końcu doprowadza go przed pluton egzekucyjny... W którym "ginie", lecz jedynie, albo aż dla całego świata - bowiem tajemniczy lord Bathurst finguje jego śmierć. Doggs szybko przekona się, że o wiele lepszym wyjściem byłaby śmierć, aniżeli tajemnicza służba i powierzone mu zadanie. Nie wie ani dokąd, ani w jakim celu ma poprowadzić statek z załogą i dużym oddziałem piechoty morskiej... Kolejne etapy jego misji odsłaniają listy Bathursta, dostarczane przez członków załogi wiernych lordowi. Każdy przejaw niesubordynacji ze strony Doggsa, może źle się skończyć dla jego córki - szesnastoletniej Emily. Peter musi podjąć grę z Bathurstem, lecz czy uda mu się ocalić własne życie i swojej córki? Bardzo szybo domyśla się bowiem smutnego faktu - jak tylko przestanie być potrzebny, niepotrzebni świadkowie zostaną usunięci,,,
Listy lorda Bathursta to w pewnym sensie wyraz hołdu dla Patricka O'Braina, któremu Marcin Mortka dedykuję tę książkę. Wielokrotnie autor podkreślał swoją fascynację tym autorem i tak oto powstała ta książka - klasyczna powieść marynistyczna pełna morskich bitew, intryg i dynamicznej akcji. Zmagania Petera Doggsa z krnąbrną załogą, wierną Bathurstowi i próba odkrycie prawdziwego celu misji, to dla mnie niesłychanie interesujące elementy tej książki, które ją wzbogacają i powodują, że ciężko od niej odejść. Pomimo, że jest to w gruncie dość prosta fabuła, bez mnogości wątków pobocznych, to urzeka właśnie tą prostotą i brakiem niepotrzebnych i przydługich historii każdego z bohaterów, które nic nie wnoszą do fabuły. Powieść taka jak ta nie może wręcz się obyć bez słownictwa fachowego. Co jednak ważne Marcin Mortka używa go z niesłychanym wyczuciem - nie próbuje poprzez jego natłok, dodać uroku książce, lecz przedstawia wszystko, tak jakbyśmy byli na statku i sami wszystko obserwowali, słuchając rozmów marynarzy.
Bardzo dużym plusem tej książki jest główny bohater, czyli Peter Doggs. To osoba, która nie potrafi ślepo wykonywać rozkazów, lecz próbuje wszystko zrobić na własną rękę, po swojemu. Ma naturę buntownika i nie umie usiedzieć cicho. To kilkukrotnie doprowadza go do aresztu na pokładzie statku w wyniku burzliwych dyskusji i niesubordynacji względem oficerów Bathursta. Śledząc jego przygody nie sposób nie poczuć sympatii do niego i nie życzyć mu powodzenia w tej szalenie niebezpiecznej grze z lordem Bathurstem.
Listy lorda Bathursta to stosunkowo krótka, lecz bardzo udana książka jednego z moich ulubionych polskich pisarzy Marcina Mortki. Chociaż jest to powieść pozbawiona w większości elementów fantasy, czy humoru z którymi kojarzę tego autora, to rekompensuje to wspaniała kreacja kapitana Petera Doggsa interesująca intryga, bitwy morskie i dynamiczna akcja. Polecam!
Moja ocena: 7/10
Tytuł: Listy lorda Bathursta
Autor: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 29.03.2013
Data wydania: 29.03.2013
Liczba stron: 408
ISBN:9788375747973
Widziałam już to nazwisko gdzieś u Ciebie na blogu i czuję się zachęcona :) Polecisz jakąś książkę na początek przygody z autorem? :)
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe - recenzowałem jeśli mnie pamięć nie myli jeszcze dwie :)
UsuńZ racji tego, że wiele jego książek wydawała FS i to dość dawno, to niestety nakład mógł się wyczerpać. Na początek warto zacząć od np. trylogii Miecz i kwiaty (Jeśli widziałaś zapowiedzi, to Uroboros ją wznawia w jednym tomie :) ) albo Morza Wszeteczne - też od Uroborosa :)
U mnie w bibliotece są te książki, więc luz - będę miała skąd wziąć :) Choć, jeśli dobrze widzę, to z tej trylogii, o której wspomniałeś są tylko dwa tomy :/
UsuńPierwsze słyszę o tym autorze, ale sądzę, że ta książka mogłaby mi się spodobać. Czytam sobie twojego bloga i widzę, że mamy trochę podobny gust.
OdpowiedzUsuńTo polecam go Twojej uwadze :) Bardzo fajny polski pisarz - nietuzinkowe pomysły, barwni bohaterowie i w bardzo wielu książkach rozbawia do łez. Mórz Wszetecznych nie polecam czytać w tramwaju - można parskać co chwila śmiechem z kwestii wypowiadanych przez piratów :D
UsuńKsiążkę od dawna chciałbym przeczytać, zwłaszcza że tak samo jak Ty Mortkę bardzo lubię :D. Czytałem kiedyś "Karaibską Krucjatę" i widać, że autor dobrze się czuje pisząc o morzu. Tylko w przeciwieństwie do "Listów" tam było dość sporo fantastyki. Pozostaje mi czekać aż gdzieś wznowią recenzowaną przez Ciebie książkę bo praktycznie teraz jest nie do zdobycia. Przynajmniej ja się z nią nie mogę spotkać :/
OdpowiedzUsuńMnie się udało dorwać Listy jakoś niedawno - musiałbym spojrzeć po podsumowaniach w Świecie Książki z okazji jakiejś wyprzedaży. Wszedłem z ciekawości a jak zobaczyłem książkę Mortki za 6zł, no to musiałem kupić :)
UsuńOstatnio szukałem i faktycznie już w ogóle jej nie ma na rynku. A szukałeś u siebie w bibliotekach? Wiem, że to nie to samo, ale zawsze coś :)
W bibliotekach nie ma. Wciąż bardzo mało takich pozycji w publicznych wypożyczalniach... Taka książka za 6 zeta to prawdziwa okazja. Jeszcze może poszperam w Dedalusach i innych "tajemnych" miejscach :D
UsuńMówisz i masz :D Co prawda nie za 6zł, ale za 15 :)
Usuńhttp://www.ravelo.pl/Listy-lorda-Bathursta-Marcin-Mortka,p100210173.html?p_action=3206100001
Książka może nie jest gruba, ale cienka też nie jest.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresowała i bardzo chętnie bym po nią sięgnął.
Jakie są jeszcze ciekawe tytuły od tego autora, od czego poleczasz rozpocząć lekturę z twórczością tego autora. Serdecznie pozdrawiam :D
http://recenzumkomiksiarza.blogspot.com/2016/08/ghost-rider-szlak-ez.html
400 stron w tym wydaniu to książka na niewiele godzin :)
UsuńCzytałem większość książek tego autora, bez tych dla nieco młodszych dzieci i każdą mogę ze spokojem polecić :)
Bardzo lubię Mortkę, zarówno w wydaniu dorosłym, jak i dziecięcym, ale Listy... leżą na półce już kolejny rok i jakoś nie mogę się do nich zabrać...
OdpowiedzUsuńJa tych dziecięcych nie miałem okazji jeszcze czytać, poczekam aż będę miał komu czytać i wykorzystam to jako pretekst :D
Usuń