piątek, 7 lutego 2020

Diuna - Frank Herbert

Lekturę Diuny Franka Herberta miałem w planach od bardzo dawna i ostatnio nadarzyła się okazja, aby ją w końcu przeczytać. Zdecydowanie żałuję, że zrobiłem to tak późno, choć książka leżała na półce blisko trzy lata. 

Arrakis, zwana Diuną, to jedyne we wszechświecie źródło melanżu – substancji przedłużającej życie, umożliwiającej odbywanie podróży kosmicznych i przewidywanie przyszłości. Z rozkazu Padyszacha Imperatora Szaddama IV rządzący Diuną Harkonnenowie opuszczają swe największe źródło dochodów. Planetę otrzymują w lenno Atrydzi, ich zaciekli wrogowie. Zwycięstwo księcia Leto Atrydy jest jednak pozorne. Przejęcie planety ukartowano. W odpowiedzi na atak połączonych sił Imperium i Harkonnenów dziedzic rodu Atrydów, Paul - końcowe niemal ogniwo planu eugenicznego Bene Gesserit – staje na czele rdzennych mieszkańców Diuny - Fremenów i próbuje zdobyć imperialny tron.

Moje zainteresowanie Diuną zaczęło się wiele lat temu i w tym czasie zdążyłem co nieco dowiedzieć się na temat tej książki, fabuły, kolejności czytania kolejnych tomów itd. Zupełnie jednak nie byłem przygotowany na to, jaka jest to powieść. Wymyka się ona jednoznacznej ocenie i można by o niej pisać dziesiątki stron, a to wciąż nie wyczerpałoby tematu. Z pewnością nie jest to powieść, która każdemu przypadnie do gustu. Nie będę ukrywał, że mnie również nie od razu Diuna oczarowała, dopiero z czasem dostrzegłem, jak dobrze jest to napisana książka i jak wiele różnych elementów w sobie kryje. Znajdziemy tutaj liczne nawiązania do islamu i chrześcijaństwa, ciekawych bohaterów, intrygę, rozbudowaną mitologię świata Diuny, wartką akcję i wiele więcej. Co więcej, książka została wydana ponad 50 lat temu, ale w trakcie czytania ani przez moment nie miałem poczucia, że się zestarzała, co jest często problemem starszych powieści science fiction. Dlatego jestem pod dużym wrażeniem świata, a w zasadzie wszechświata, jaki wykreował Frank Herbert i to z ogromną dbałością o każdy detal. 

Jak wspomniałem wcześniej, Diuna wymyka się jednoznacznej ocenie i tak naprawdę każdy odbierze poszczególne wątki nieco inaczej, jedne mniej zwrócą naszą uwagę, drugie bardziej. Stąd jeszcze wiele dni po lekturze książki Herberta, duchem wciąż byłem na Arrakis i rozmyślałem nad losem bohaterów i problemami, przed jakimi stoją. To dlatego, że Herbert nie napisał niczego wprost, wiele rzeczy zostało zręcznie ukrytych i to od nas zależy, co wyniesiemy z lektury jego powieści, co przykuje naszą uwagę. Autor skłania wielokrotnie do zastanowienia się i przemyślenia wielu kwestii, a poruszane przez niego problemy są ponadczasowe i za 100 lat wciąż będą jak najbardziej aktualne. Diuna to także doskonały przykład na to, że science fiction to nie tylko wojny w kosmosie, czy walka na miecze świetlne. To piękna, przemyślana powieść, poruszająca wiele ważnych tematów i do której będę wielokrotnie wracał.

Wydanie Diuny, jak i pozostałych książek z tej serii, jest po prostu znakomite. Od dawna jestem wielkim fanem malarstwa Wojciecha Siudmaka i uwielbiam jego styl. Dlatego bardzo się cieszę, że to właśnie jego dzieło jest na widoczne okładce Diuny, natomiast w środku znalazło się kilka jego rysunków. Dodatkowo przed każdym rozdziałem mamy krótki fragment z różnych książek, które czasami dopowiadają niektóre kwestie poruszane w powieści, pokazują jak z perspektywy czasu zapiszą się opisywane wydarzenia, a innym razem są tylko ciekawostką. Na samym zaś końcu mamy kilka dodatków, między innymi dotyczące ekologii Diuny i jej religii, ale także Terminologię Imperium, która jest pomocna zwłaszcza na początku, kiedy pojawia się dość dużo nowego słownictwa. 

Diuna oczarowała mnie niesamowicie i żałuję, że tak długo zwlekałem z jej lekturą. To powieść, którą trudno mi jednoznacznie opisać, którą można interpretować na wiele sposobów, a i tak wciąż przy ponownej lekturze odkryjemy w niej coś nowego. Gorąco polecam!

Ocena: 10/10

Tytuł: Diuna
Autor: Frank Herbert
Tłumaczenie: Marek Marszał
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 07.03.2007
Liczba stron: 672
ISBN:9788373017238

17 komentarzy:

  1. Na pewno powtórzę ją sobie przed filmem, zwłaszcza że pierwsze spotkanie z Diuną miałam średnio udane - zwłaszcza w tych dalszych tomach... Może tym razem wejdzie mi lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawy tej nowej ekranizacji, ale starej nie oglądałem :)

      Usuń
  2. Jeden z najważniejszych klasyków SF. Przynajmniej dla mnie. Kolejne tomy skręcają coraz bardziej w rejony religijno-filozoficzne więc rozumiem, że nie wszystkim podchodzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to książka niezwykła i ciekawie napisana. Planuję w tym roku przeczytać chociaż parę kolejnych tomów, więc się przekonam :)

      Usuń
  3. Mam w planie przeczytać zanim obejrzę nowy film. Zboczymy, czy plan się powiedzie. ;) :D

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak też myślałem, że będzie to książka wyjątkowa, coś co rozpieprza na każdym kroku i zachwyca. I wiem, żę jak Ty się tak zachwycasz to ja będę miał to samo. Ostrze łapy od dawna, a też nie wiem czemu do tej pory jeszcze nie chwyciłem, jak i za tego Wiedźmina. Czasem tak mam, a nie potrafię tego logicznie wyjaśnić. Ty zresztą pewnie też. I też uwielbiam te wydania Rebisu z Siudmakiem, Dick i Herbert, jeszcze do tego świetne treści. Nie ma nic lepszego na półce, bo fakt, książka może być brzydka a treść świetna, i lepiej żeby było w tę stronę niż odwrotnie. Ale jeśli książka jest rewelka to oprawa mogłąby też być, żeby jeszcze bardziej cieszyć jak tu.
    Powiedz mi, czy ten tom kończy się tak, że trzeba zaraz mieć pod ręką kolejny, czy niekoniecznie? I jak to masz teraz zamiar w ogóle czytać, jedno po drugim, w jakichś odstępach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diuna jest świetna i w sumie też nie wiem, czemu tak długo zwlekałem z lekturą tej książki :)

      Nie trzeba mieć kolejnego tomu, Diuna stanowi zamkniętą całość i nie ma poczucia, że zaraz trzeba chwycić za kontynuację :)

      Usuń
  5. To jest chyba to, co wyróżnia wybitne powieści - nieważne ile razy się je czyta, zawsze znajdzie się coś nowego. Ostatni raz czytałam "Diunę" już ładnych kilka lat temu, więc to chyba dobra pora żeby do niej wrócić. Mam tylko nadzieję, że tym razem nie zepsują ekranizacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie widziałem poprzedniej, ale słyszałem wiele opinii negatywnych, więc poczekam na nową ekranizację :)

      Usuń
  6. Ocena jak najbardziej słuszna :P. Aż może się zbiorę i sięgnę po następne części. Herbert to naprawdę majstersztyk - zwłaszcza te nawiązania do całego bogactwa kultury, w tym właśnie chrześcijaństwa i islamu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tylko warto dodać, żeby broń Boże, nie czytać w tłumaczeniu Łozińskiego (pod pseudonimem), ale Marszała, którego miałeś. W tym drugim tłumaczeniu występują takie kwiatki jak Fremeni - Wolanie, czerw - piaskal, i tak dalej. Nie polecam, zepsucie świetnej literatury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba już trudno dostać to tłumaczenie, co nie? Zresztą, przy tak pięknym wydaniu od Rebisu, to nie ma co nawet się rozglądać za innym wydaniem :D

      Usuń
    2. Na szczęście trudno, ale trzeba uważać, zawsze można trafić w antykwariacie po atrakcyjnych cenach :D

      Usuń
    3. Łoziński to jest wyjątkowy typ. Dwa takie klasyki położyć....

      Usuń
    4. Ja słyszałem dość historii o Łozińskim i Władcy Pierścieni, żeby wybierać tylko w tłumaczeniu Skibniewskiej Tolkiena :)

      Usuń
  8. Mi się "Władca Pierścieni" Łozińskiego podobał , taki swojski.

    OdpowiedzUsuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.