wtorek, 6 grudnia 2016

Machiny wojenne. Zapomniana technika wojskowa


Robert Marek Jurga na co dzień zajmuje się badaniem historii fortyfikacji, pisaniem książek połączonym z ich ilustrowaniem oraz tworzeniem artykułów z dziedziny wojskowości. Ponadto wykonuje rekonstrukcje przestrzenne obiektów historycznych oraz architektonicznych. Jedną z jego książek są Machiny wojenne. Zapomniana technika wojskowości. Jak autor wspomina we wstępie, inspiracją, czy bardziej potrzebą stworzenia tej książki, był brak szerszego opracowania w Polsce technik wojennych stosowanych w starożytności, jak i średniowieczu. Ma ona wypełnić lukę i ukazać jak bardzo różnorodnego sprzętu używano podczas walk i oblężeń.

Odnosząc się do słów autora ze wstępu, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że ta pozycja ogromnie wzbogaciła moją wiedzę, jak również ją usystematyzowała. Spełniła zatem swoje zadanie znakomicie! Bowiem o wielu przedstawionych w książce machinach nie miałem zupełnie pojęcia, chociaż nie jest to obca mi dziedzina wiedzy. Poznałem czym jest bricoli, prażnice, kosze desantowe, hak niszczycielski, czy wineje. Nie zabrakło również tych mi znanych, jak trebusze, katapulty, onagery, skorpiony i wiele innych. Czytając o tych wszystkich machinach, nasuwa się oczywisty wniosek, że nie możemy każdej rzeczy podobnej do katapulty, nazywać po prostu katapultą, ponieważ mogą one mieć najrozmaitsze kształty i tym samym nazwy. Dość często jednak obserwujemy jedną nazwę na szereg podobnych do siebie machin wojennych, abyśmy mogli od razu skojarzyć je ze znaną sobie konstrukcją. Moim zdaniem wynika to z faktu, że nazewnictwo machin wojennych jest dużo bardziej skomplikowane niż by się mogło wydawać i mogłoby wprowadzić niepotrzebny chaos w powieściach, czy filmach. Dlatego też czytanie o tych wszystkich konstrukcjach jest niezwykle fascynującą lekturą, ponieważ mamy okazję poznać różne wersje tej samej machiny, udoskonalanej przez kolejnych rzemieślników i dostosowywanych do konkretnego oblężenia.
Sam opis machin wojennych byłby nudny i mało ciekawy. Stąd też książka zawiera mnóstwo kolorowych ilustracji - zarówno zdjęć replik, rysunków ze średniowiecznych rękopisów, jak również grafiki komputerowe. Zwłaszcza te ostatnie, są niezwykle bogate w szczegóły, co pozwala nie tylko dobrze je zapamiętać, ale przede wszystkim zrozumieć w większości przypadków zasadę działania. Dodatkowo autor wielokrotnie przytacza ciekawostki z użyciem machin wojennych, bądź historii ich powstania, co dodatkowo urozmaica lekturę. 
Mam jednak co do książki dwa niewielkie zarzuty, czy raczej spostrzeżenia. Pierwszym jest według mnie za duży format Machin wojennych, który spokojnie mógłby być mniejszy a przy tym lżejszy. Książkę da się czytać niestety jedynie w domu w wygodnym fotelu lub przy stole. Drugą jest cena okładkowa. Oczywiście są księgarnie, gdzie można kupić książki z rabatem 30% albo i większym, ale i tak jest to kwota, którą gotowi są wydać jedynie prawdziwi pasjonaci tym tematem. Wydaje mi się, że nawet uwzględniając format, kolorowe ilustracje i dobrej jakości papier, to cena mogłaby być niższa. Przez to też niewiele osób będzie miało okazję sięgnąć po tę pozycję, jeśli nie ma jej w publicznych bibliotekach... A moim zdaniem jest to pozycja, która zaciekawi bardzo dużo osób - od pasjonatów historią, starożytnymi i średniowiecznymi bitwami, po fanów fantasy - przecież dobra książka z tego gatunku nie może się obyć bez bitew, czy oblężeń.
Machiny wojenne. Zapomniana technika wojenna jest znakomitą pozycją dla osób chcących poszerzyć swoją wiedzę na temat starożytnych i średniowiecznych konstrukcji używanych w walce oraz do oblegania twierdz. Dołączone kolorowe ilustracje pozwalają doskonale je sobie wyobrazić w działaniu i zrozumieć zasadę ich działania. Małą wadą tego wydania jest niestety duży format i wysoka cena.

Moja ocena 8/10

Tytuł: Machiny wojenne. Zapomniana technika wojskowa
Autor: Robert Marek Jurga
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 2011
Liczba stron: 280
ISBN:9788377310595

4 komentarze:

  1. Od małego kradłem mamie książki historyczne, choć nie do końca potrafiłem jeszcze czytać. Liczyły się przecież obrazki wspaniałych machin i formacji. To zamiłowanie zostało mi chyba do dziś, bo chciałbym upolować także i tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie, pozycja uzupełniająca znacznie wiedzę na temat machin. My, faceci, lubimy takie zabawki. Osobiście zawsze dlatego lubiłem grać w strategie, gdzie się od postaw tworzył imperium, wojsko, machiny oblężnicze i tego typu, a potem zerkać z dumą na swoje dzieło. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) Świetnie się gra w tego typu gry strategiczne :)

      Usuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.