Tlen Geoffa Rymana porusza interesujący i ciekawy temat, czyli wejście w nowoczesne technologie i Internet przez małą i zapomnianą wioskę. Jednak realizacja tego pomysłu zdecydowanie pozostawia wiele do życzenia. Główna bohaterka Mae została dobrze wykreowana i z jej punktu widzenia śledzimy całą historię. Jednak po pewnym czasie można poczuć, że autor zdecydowanie zbyt wiele czasu poświęca jej rozterkom, myślom i planom, a za mało fabule. Co więcej, Mae z czasem staje się dość irytująca, pojawiają się również dość dziwne wątki, jak ciąża w żołądku, czy też autor często posługuje się stereotypami i błędnymi wnioskami na temat krajów środkowej Azji.
Tytułowy Tlen, czyli nowa globalna sieć jest pomysłem bardzo interesującym, który poznajemy za sprawą Mae, która ma zerową wiedzę na temat nowoczesnych technologii. Dzięki temu stopniowo dowiadujemy się czym jest Tlen, czym ma szansę się stać, czy jakie wiązane są z nim nadzieje i wątpliwości. Jednak i znów tym razem miałem wrażenie, że autor nie wykorzystał w pełni potencjału swojego pomysłu, za bardzo skupił się na głównej bohaterce i zabrakło mi rozważań na temat Tlenu, na które liczyłem.
Tlen Geoffa Rymana to moje pierwsze rozczarowanie, jeśli chodzi o Ucztę Wyobraźni. Autor stworzył interesujący pomysł na globalną sieć, wykorzystującą fragmenty mózgu, ale jego realizacja pozostawia wiele do życzenia.
Ocena: 5/10
Tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski
Seria: Uczta Wyobraźni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.