piątek, 8 września 2017

Restauracja na końcu wszechświata. Życie, wszechświat i cała reszta

Przed kilkoma miesiącami przeczytałem książkę Douglasa Adamsa - Autostopem przez galaktykę, która okazała się być bardzo nietuzinkową i niezwykłą powieścią, która w przemyślany i celowy sposób parodiuje science fiction, a przy tym bawi do łez zawartymi w niej żartami i zabawnymi sytuacjami. Nikogo nie zdziwi zatem, że z niecierpliwością wyczekiwałem kolejnych tomów cyklu.

Restauracja na końcu wszechświata. Życie, wszechświat i cała reszta to zbiorcze wydanie dwóch kolejnych tomów cyklu Autostopem przez galaktykę, który po wielu latach ponownie jest dostępny na polskim rynku. Książka kontynuuje przygody Ziemianina Artura, jego przyjaciela kosmity Forda, szalonego eks-prezydenta Zaphoda, Trillan oraz cierpiącego na depresję robota Marvina. Tym razem lecą do tytułowej restauracji na końcu wszechświata na pokładzie ukradzionego statku kosmicznego Serce ze Złota. Zanim jednak gdziekolwiek dolecą, muszą szybko wymyślić sposób jak uniknąć zniszczenia przez Vogonów, którzy właśnie przybyli zaatakować ich statek. Wydawałoby się, że najprostszym rozwiązaniem będzie zwyczajnie uciec, lecz komputer pokładowy jest zajęty robieniem herbaty dla Artura i statek nie może się ruszać nawet o milimetr... 

O kolejnych dwóch tomach przygód Artura i jego przyjaciół można powiedzieć praktycznie to samo, co w przypadku pierwszego - to niezwykle nietuzinkowe, pełne absurdalnych zdarzeń przygody kilkorga niemniej barwnych bohaterów, których losy niejednokrotnie rozbawiły mnie do łez. Poznamy w nich więcej nieprawdopodobnych historii, technologii, czy niezwykłych planet i ich mieszkańców. Warto w tym miejscu wspomnieć chociażby o statku, którego opóźnienie wynosi tylko dziewięćset lat, a jego pasażerowie wciąż żyją, pole NTP, czyli Nie Twój Interes, albo o prywatce trwającej już cztery pokolenia. Jestem pod ogromnym wrażeniem wyobraźni Douglasa Adamsa, która stworzyła tak absurdalne technologie i przygody bohaterów, że stały się one wręcz kultowe. To wszystko autor doprawia ciętym humorem, niejednokrotnie obnażając wiele ludzkich słabości i przywar, przejaskrawiając je i pokazując w bardzo zabawny sposób. Zaś Artur, Zaphod, Marvin i reszta bohaterów z pierwszego tomu wciąż zaskakują, bawią i nie sposób ich nie polubić, czy nawet utożsamiać się z nimi.

Jednak w porównaniu do pierwszego tomu cyklu, w dwóch kolejnych częściach czegoś mi zabrakło. Jest dużo humoru, który bawi, śmiesznych technologii, czy ekscentrycznych kosmitów, lecz te elementy nie zapadają tak bardzo w pamięci, jak te z pierwszego tomu. Przyczyny tego faktu upatruję w tym, że Autostopem przez galaktykę ustawił poprzeczkę bardzo wysoko - wiele z żartów, czy technologii tam zaprezentowanych stało się już wręcz kultowych i trudno wymyślić coś równie zaskakującego i zabawnego. Nie oznacza to jednak, że Restauracja na końcu wszechświata, oraz Życie, wszechświat i cała reszta są złe - to dobre powieści, które potrafią rozbawić i zadziwić, ale zwyczajnie znajdują się poprzeczkę niżej od Autostopem przez galaktykę.

W przypadku pierwszego tomu, to w jaki sposób został on wydany, bardzo przypadł mi do gustu - twarda oprawa z obwolutą z prostymi, ale klimatycznymi ilustracjami stanowił klasę samą w sobie. Owszem, książka miała jak na mój gust nieco za duże marginesy oraz czcionkę, ale generalnie nie odczuwało się tego aż tak bardzo. W przypadku zbiorczego wydania drugiego i trzeciego tomu, te drobne detale spowodowały, że książka stała się ogromną i opasłą księgą, a przecież wcale taką nie jest. Przy około siedmiuset stronach, jej lektura nie zajmuje więcej niż przeczytanie podobnej książki, ale liczącej tylko dwieście, maksymalnie trzysta stron. Stosunkowo kilka prostych zabiegów, jak umieszczenie nazw poszczególnych rozdziałów nad tekstem, a na nie osobnych stronach, mogłoby skrócić to wydanie o co najmniej kilkadziesiąt stron, dzięki czemu nie odczuwałoby się tak tej nadmiernej objętości. 

Restauracja na końcu wszechświata. Życie, wszechświat i cała reszta to kolejne dwie powieści kontynuujące niesamowite przygody Artura Denta i jego przyjaciół. Mamy dużo humoru, absurdalnych pomysłów i zwariowanych przygód, ale dla mnie wciąż najlepszy pozostaje tom pierwszy, czyli Autostopem przez galaktykę

Ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!

Tytuł: Restauracja na końcu wszechświata. Życie, wszechświat i cała reszta
Cykl: Autostopem przez Galaktykę
Tom: 2-3
Autor: Douglas Adams
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 28.08.2017
Liczba stron: 706
ISBN:9788381161169

6 komentarzy:

  1. Mam mieszane uczucia. Bo z jednej strony jestem zaintrygowana tą serią, ale z drugiej, oglądałam w swoim życiu już kilka parodii science-fiction i każda pozostawiała po sobie niesmak, nie wiem, może zwyczajnie nie trafił do mnie ten humor. Może spróbuję kiedyś sięgnąć po Autostopem przez galaktykę, ale to bez presji; jak akurat trafi się okazja, by sprawdzić na własnej skórze, co w trawie piszczy. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto sprawdzić, czy spodoba Ci się film. Zawarto w nim dużo absurdalnych i śmiesznych historii, sytuacji i technologii, jakie wymyślił Adams :)

      Usuń
    2. Ja tą książkę (wszystkie 6 tomów trylogii) czytałem już 2 razy i właśnie mi się zbiera coraz bardziej do kolejnego czytania.
      Określenie "parodia sf" mi średnio pasuje do tej powieści. Bardziej odpowiednie wydaje się Monty Pyton w wersji sf. A wogóle w moim odczuciu Adams to klasa sama dla siebie.
      Film na tyle się różni od książki że i film trzeba zobaczyć i książkę przeczytać. Przeczytaj pierwszy tom. Jeśli cię wciągnie to dalej nie trzeba będzie zachęcać, jeśli nie to widać nie Twoje klimaty.

      Jedyne zastrzeżenie mam do 6 tomu. Pisany już nie przez Adamsa, co niestety bardzo widać. Odebrałem go jako usilną próbę dorównania mistrzowi ale z marnym skutkiem.

      Usuń
  2. Przy "Autostopie przez galaktykę" uśmiałam się strasznie, trzeba będzie się zainteresować kontynuacją. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się nieźle uśmiałem :) Chyba brakuje takich powieści na rynku, które byłyby po prostu lekką lekturą obnażającą wszystko to, co science fiction, czy inny gatunek stara się przekazać i jest dla niego charakterystyczne :)

      Usuń
    2. Nie wiem czemu tak zaznaczacie to sf. To nie sf w tej książce jest istotą. Istotą jest jedyna w swoim rodzaju filozofia życia, wszechświata i całej reszty. Dla tej filozofii warto to poczytać no i pośmiać się. SF to tylko tło dla treści.

      Usuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.