Po mniej więcej dwóch miesiącach od premiery 4 tomu cyklu Koło Czasu Roberta Jordana, na ryku ukazał się kolejny, czyli Ognie niebios. Pozostaje mieć nadzieję, że w związku ze zbliżającą się premierą serialu, kolejne tomy będą również wydawane w tak krótkich odstępach czasu.
Wybrani uwalniają się i już planują Dzień Powrotu, kiedy Czarny będzie znowu wędrował po Ziemi. Rand al'Thor, obecnie Smok Odrodzony, ukrywa się w zakazanym mieście Rhuidean na Pustkowiu Aiel, nie ujawniając swych planów nawet przed Egwene i Moiraine. Zasiadająca na Tronie Amyrlin w Białej Wieży Elaida do Avriny a'Roihan zbiera wieści zewsząd, by opracować strategię przyszłej walki z siłami zła. Z kolei w luksusowej ukrytej komnacie uwolniony Rahvin spotyka się ze Sprzymierzeńcami Ciemności, by zapewnić sobie ostateczne zwycięstwo nad Smokiem Odrodzonym. Gdy tylko Smok kroczy po krainie, ognie niebios spadają tam, gdzie zechcą, aż życie wszystkich ludzi stanie w płomieniach. A w swoim zapieczętowanym więzieniu w Shayol Ghul budzi się Czarny…
Ognie niebios to kolejny, bardzo dobry tom cyklu Koło Czasu, liczący ponad 1100 stron. W książce śledzimy głównie trzy wątki: Randa, Min oraz Nynaeve z Elayne. Jak się łatwo domyślić, najwięcej dzieje się w pobliżu Smoka Odrodzonego, który coraz lepiej odnajduje się w swojej roli, zmienia się i musi się zmagać z wieloma nowymi, jak i starymi wyzwaniami. Natomiast dwa pozostałe wątki są chwilami, jak na mój gust, zbyt przegadane i spokojnie można byłoby je skrócić. Wiele rozdziałów, szczególnie z Nynaeve i Elayne, nie wnosiło bowiem zbyt wiele nowego do fabuły, świata przedstawionego, czy kreacji bohaterek. Ponadto, w całej książce autor bardzo często porusza wątki miłosne, co jest przyzwoite, co nie itp., które w mojej ocenie zbyt mocno zdominowały niektóre rozdziały. Nie twierdzę, że są to niepotrzebne wątki, jak najbardziej powinny być, ale autor chwilami zbyt często poświęcał im dużo czasu.
W piątym tomie nie mamy jednego, wielkiego wydarzenia, choć zakończenie jest bardzo interesujące i wiele się w nim dzieje. Ognie niebios można zatem określić jako kolejny etap umacniania władzy przez Randa, ale również pierwsze poważne konfrontacje z Przeklętymi. W książce znów znajdziemy znakomitą kreację świata, która kolejny raz mnie niesamowicie urzekła. Mnogość różnych wątków, imion i wydarzeń w całej historii jest ogromna, więc jestem pełen podziwu dla Roberta Jordana, że wszystko bardzo dobrze połączył się ze sobą w spójną całość. Żałuję tylko, że autor w Ogniach niebios jedynie raz, czy dwa wspomina o losach Perrina, ale domyślam się, że było to podyktowane zbyt dużą liczą różnych historii obecnych w tym tomie. Mam nadzieję, że w Triumfie chaosu będzie więcej jego przygód.
Ognie niebios to kolejny bardzo dobry tom cyklu Koło Czasu. Znów dużo się dzieje i to na wielu płaszczyznach, zaś końcówka nie pozwala się oderwać od książki. Chwilami jednak niektóre rozdziały wydają się być troszkę zbyt przegadane, w szczególności te dotyczące Nynaeve i Elayne.
Ocena: 8/10
Tłumaczenie: Katarzyna Karłowska
Cykl: Koło Czasu
Tom cyklu: 5
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.