poniedziałek, 21 maja 2018

Smocze kły - Michael Crichton

Wielu z Was z pewnością zna Micheala Crichtona, jeśli nie z powodu książek, jakie napisał, to z pewnością z ich ekranizacji. Nie sposób nie wspomnieć o Kuli, Trzynastym wojowniku, czy Parku Jurajskim. Po swojej śmierci, w 2008 roku, autor pozostawił po wiele pomysłów na kolejne książki, czy niewydane powieści. Jedną z nich są Smocze kły.

Książka zabiera czytelnika do roku 1876. Krajobraz Zachodniej Ameryki ulega nieustannym przemianom. Coraz liczniej na te tereny przybywają nowi osadnicy, którzy, na fali gorączki złota, zakładają kolejne miasta bezprawia. Jednocześnie wojownicze indiańskie plemiona, zamieszkujące tereny zachodniej Ameryki, stawiają sprzeciw i mordują napotkanych ludzi oraz wyżynają załogi w fortach. W takich okolicznościach dwaj paleontolodzy przetrząsają Dziki Zachód w poszukiwaniu bezcennych szczątków dinozaurów, jednocześnie wzajemnie oszukując się i sabotując swoją pracę w rywalizacji, którą później nazwano wojną o kości. W takim zdradliwym otoczeniu porusza się William Johnson, student Yale, który jest zdeterminowany spędzić lato na Dzikim Zachodzie, po spontanicznym i nieprzemyślanym zakładzie.

Smocze kły okazały się być bardzo interesującą i lekką książką osadzoną na Dzikim Zachodzie w czasach tzw. wojny o kości. Co ciekawe, autor w swojej książce umieścił rzeczywiste wydarzenia, jak również bohaterów. Spotkamy zatem profesora Cope'a, jak również profesora Marsha, których konflikt i wzajemna rywalizacja przeszły już do historii. W powieści ich wzajemne relacje autor nieco złagodził, ale pomimo tego możemy przeczytać jak wzajemnie utrudniają sobie życie, rozpowiadając na około nieprawdziwe informacje, nie mówiąc już o próbach kradzieży znalezionych kości. Jednak oboje w sumie odkryli kilkadziesiąt nowych gatunków dinozaurów, jak również stworzyli podwaliny pod całą paleontologię. W książce znajdziemy również dużo opisów codziennych trudności i problemów związanych z odkrywaniem kości - od kwestii związanych z możliwym atakiem Indian, po wodę i sprawy czysto techniczne. Te, wydawałoby się, nudne informacje, ciekawie urozmaicają lekturę powieści, w której nieustannie coś się dzieje. Dzięki temu Smocze kły czyta się bardzo przyjemnie. Któż bowiem nie chciałby przenieść się na niebezpieczny Dziki Zachód i odkryć nowe, nieznane dinozaury?

Crichton w swoich książkach zawiera zawsze wiele cennych i ciekawych informacji, które bardzo zręcznie przekazuje pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami. Przede wszystkim w Smoczych kłach, autor pokazuje jak wyglądały pierwsze odkrycia dinozaurów w XIX wieku, jak kształtowały się poglądy na temat znajdowanych kości dinozaurów, czy również co nieco na temat ewolucji Darwina. Panowało wówczas ogólne niedowierzanie i nikogo specjalnie nie obchodziły jakieś stare kości. W Smoczych kłach, autor porusza jeszcze jedną ważną, jeśli nie ważniejszą kwestię. Mowa o Indianach i powstaniu Siuksów, które było wynikiem rozwoju USA, a w zasadzie ekspansji na Zachód, wymierania stad bizonów oraz wybudowania kolei transkontynentalnej. Jest to bardzo gorzkie podsumowanie tamtych czasów i smutne rozważania autora na temat tamtej sytuacji. W połączeniu z całą sytuacją na Dzikim Zachodzie, tworzy to dość posępną atmosferę.
William Johnson to młody chłopak, który niczym szczególnym się nie wyróżnia. Żeby uratować swój honor i nie przegrać zakładu, wybłagał możliwość podróży z profesorem Marshem. Podaje się za świetnego fotografa, lecz wcale nim nie jest i do wyjazdu pilnie uczy się jak obsługiwać aparat i robić zdjęcia. A warto pamiętać, że to był koniec XIX wieku i fotografia była bardzo trudna. Później William nie ma lekko i przeżywa dużo różnych przygód, w tym poznaje jacy naprawdę są profesor Cope i Marsh. I jak się łatwo domyślić, wokół jego losów autor stworzył całą historię. Z czasem ten bohater dojrzewa i staje się młodym mężczyzną, pewnym siebie, który wiele przeżył i nie daje sobą tak łatwo już pomiatać po powrocie z wyprawy. Bardzo polubiłem tego bohatera, a w zasadzie to jak dojrzewa i mężnieje na oczach czytelnika.

Smocze kły są interesującą powieścią przygodową, która zabiera czytelnika na Dziki Zachód, w sam środek wojny o kości i jakże ciekawych odkryć paleontologicznych. To także książka o lojalności, odwadze i przetrwaniu, która zapewnia wiele godzin dobrej lektury. Polecam!

Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis!

Tytuł: Smocze kły
Autor: Michael Crichton
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 08.05.2018
Liczba stron: 340
ISBN: 9788380623491

8 komentarzy:

  1. Pamiętam jak zafascynowany czytałem książki Crichtona. Te książki pełne wykresów, tabelek, jakichś danych statystyczno-matematycznych i ogółem na naukowo-techniczna otoczka nadawały większej powagi i realizmu. Najbardziej mi się podobało o Jurassiku, bo film uwielbiam od dziecka i pamietam jak się zaczęła robić 'moda na dinozaury' właśnie w czasie przypadająbym na ten mój wczesny okres dzieciństwa. Jasna sprawa, że to przeczytam, juz to chyba nawet dotarło pocztą do rodziców, tylko odebrać muszę. Gdy będzie nieco więcej czasu to muszę sobie znowu odświeżyć książki, filmy pewnie odświeżę niedługo przez nową kinówkę, która chyba w tym tygodniu ma premierę. Idziesz? Czytałeś w ogóle o Jurassicu, bo widzę na foto książkę, ale nie widzę recki na blogu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałem Kulę, Park Jurajski oraz Zaginiony świat oraz Pod piracką flagą, ale nie wszystko za czasów jak zacząłem blogować :)
      Ja pamiętam tę moją kolekcję kilkunastu rodzajów dinozaurów, zrobionych z twardego plastiku, którymi uwielbiałem się bawić. To były czasy :D
      Chyba sobie odpuszczę. Jurrasic World było generalnie ok, ale mam wrażenie, że to była po prostu kopia starych Parków. A dwójka to już w ogóle - powrót na zniszczoną wyspę itp :D

      Usuń
  2. To w takim razie tylko o dinozaurach jeszcze na blogu nie pisałeś. Ale spoko, wiesz w takim razie jak film dobrze został nagrany. Ja to uwielbiałem oglądać za bajtla, a potem bawić się jakimiś figurkami z gumy, bo to była moda. W sumie film do dzisiaj lubię obejrzeć. :)
    Mówisz o tych z kości, które świeciły?
    A ja się zastanawiam właśnie. Ale jak nie kino to tv potem na pewno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to były takie jakby modele dinozaurów z takiego twardego plastiku i nie można ich było w żaden sposób rozłożyć na części, chyba że pociąć :)

      Usuń
    2. Ja pamiętam, że bardzo to chciałem, ale w końcu nie dostałem ani jednego. Nie pamiętam, czy pomyślałem o tym zbyt późno i już nie było, czy po prostu w najbliższych sklepach nie było i mi rodzice nie kupili. Ale bardzo mi się to podobało, że tak świeciło. :)

      Usuń
    3. To ja chyba ich nie kojarzę, albo u mnie w małej miejscowości takich cudów nie było :)

      Usuń
    4. Coś takiego:
      https://img01-olxpl.akamaized.net/img-olxpl/710525749_1_261x203_dinozaur-szkielet-swiecacy-w-nocy-zory.jpg
      A świeciło o tak:
      https://img01-olxpl.akamaized.net/img-olxpl/556310134_1_261x203_szkielet-dinozaura-playmobil-swiecacy-w-ciemnosci-warszawa.jpg

      Usuń
  3. "Smocze kły" to książka pełna przygód i akcji, którą czyta się doskonale! Świetna pozycja dla wszystkich fanów takiej literatury oraz idealny pomysł na spędzenie kilku wolniejszych wieczorów. Trudno nie polubić głównego bohatera, a wykorzystanie faktów i prawdziwych nazwisk w fabule czyni ten tytuł jeszcze ciekawszym. Polecamy! :) Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.