sobota, 13 maja 2017

Ostrze zdrajcy [Przedpremierowo]


Odkąd pamiętam z wielkim zainteresowaniem oglądałem filmy z muszkieterami w roli głównej, a nieco później zaczytywałem się m.in w powieściach Aleksandra Dumasa. Trzej Muszkieterowie stanowią jedną z moich ulubionych powieści przygodowych, dlatego bardzo się ucieszyłem na wieść o wydaniu Ostrza Zdrajcy Sebastiena de Castella. Jest to powieść fantasy, w której autor bardzo zręcznie połączył tak cenione przeze mnie pojedynki i przygody muszkieterów z elementami magii oraz wspaniałego, acz brutalnego świata.

Trójka głównych bohaterów - Falcio, Kest i Brasti znajdują się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Król nie żyje, Wielkie Płaszcze rozwiązano, a ich członkowie są rozsiani po wszystkich księstwach i nie mają za dobrej opinii. Trójka przyjaciół zostaje wynajęta jako straż przyboczna pewnego szlachcica, który na domiar złego nie chce im płacić. Szybko się jednak okaże, że jest to najmniejsze z ich zmartwień... Na dodatek zawiązuje się spisek koronacyjny, który może jeszcze bardziej zanurzyć całą krainę w zepsuciu, a bieżąca sytuacja nie prezentuje się najlepiej, gdzie każdy arystokrata jest tyranem, a każdy rycerz bandytą i grabieżcą. Jeśli Falcio, Kest i Brasti chcą udaremnić spisek i wypełnić postanowienia zmarłego króla, to stają przed niełatwym zadaniem za oręż mając jedynie własne szpady.

W pierwszej chwili, kiedy usłyszałem o tej książce, miałem pewne obawy, czy aby na pewno można stworzyć historię, która za głównych bohaterów obrała muszkieterów, a jednocześnie nie będzie po prostu kopią słynnych Trzech Muszkieterów Aleksandra Dumasa, tylko w nieco innych realiach. Moje obawy okazały się jednak bezzasadne. Sebastien de Castell stworzył bardzo interesującą książkę, w której nie brakuje emocjonujących pojedynków, udaremniania spisków, wspaniałych bohaterów oraz mrocznego i brutalnego świata. Chociaż nie sposób nie ustrzec się od porównań Ostrza zdrajcy do Trzech Muszkieterów, to powieść Castella bardzo dobrze się broni.

Jak wspomniałem, świat w jakim przyszło żyć bohaterom jest jednym z bardziej pesymistycznych o jakich czytałem. Nikt nie może się w nim czuć bezpiecznie, a ci najsłabsi i najubożsi są jak zwykle najbardziej poniewierani. Nikt nie dba o ich interesy, wielcy panowie mogą wziąć co tylko zechcą, nawet żonę od poddanego, a mąż nie ma prawa się sprzeciwić, inaczej czeka go smutny koniec. Książęta pomnażają tylko swoje majątki, a drogi niszczeją i grasują po nich coraz to nowe grupy bandytów. Jedyną iskierką nadziei był Król, który chciał zmienić świat, wprowadzić reformy i skończyć z gierkami arystokracji. Choć zginął, to pozostawił po sobie Wielkie Płaszcze - obecnie jedyną nadzieję tej krainy...

Falcio val Mond jest głównym bohaterem tej książki - to z jego perspektywy zostaje poprowadzona cała historia i siłą rzeczy jego poznajemy najlepiej. Jest to mężczyzna, który musi dźwigać ogromny ciężar na swoich barkach dotyczący śmierci Króla i nie tylko. Stara się zawsze postępować honorowo, może nawet przymierać głodem, ale nie zniży się do obrabowania żywego, ani tym bardziej martwego człowieka. Jeśli dodamy do tego silny charakter i ogromne pokłady empatii, to otrzymujemy bohatera, którego nie sposób nie polubić i któremu można szczerze kibicować w jego przygodach. Jeśli chodzi o Kesta i Brastiego, to po pewnym czasie zacząłem ich rozróżniać, jacy są i który czym walczy, ale nie mam poczucia, że dobrze ich znam. Z początku sądziłem, że będę miał okazję poznać w równym stopniu całą trójkę, ale niestety tak się nie stało. Nie jest to jakaś wielka wada, ponieważ to Falcio odgrywa główne skrzypce w całej historii, a Kest i Brasti są potraktowani jako bohaterowie poboczni. Nie brakuje oczywiście innych postaci, lecz nie jest ich na szczęście jakaś za duża ilość. Autor dobrze poradził sobie z ich kreacją, każdy ma własną osobowość i charakter, co pozwala ich łatwo rozróżniać, ale do ideału troszkę jeszcze brakuje.  

Nie obyło się jednak bez drobnych wad. Na samym początku odniosłem wrażenie, że autor nie do końca wiedział jak pokazać sceny z przeszłości głównego bohatera, przez co są one niejako "wrzucone" pomiędzy rozdziały z bieżącymi wydarzeniami. Ponadto, w wielu momentach bohaterowie mają bardzo duże szczęście, a kiedy sytuacja wydaje się beznadziejna, nagle udaje im się cudem ocalić, bądź otrzymują niespodziewaną pomoc. Oczywiście, czasami wpływ na to mają wydarzenia z wielu stron wcześniej, ale są sytuację, w których autor wyraźnie chce ocalić bohaterów za wszelką cenę. Z jednej strony Castell pokazuje brutalny świat, zmagania bohaterów, a z drugiej jakby bał się zabić którąś z postaci, bądź poważnie okaleczyć. I jest to element, który najbardziej mi przeszkadzał.

Ostrze zdrajcy stanowi bardzo interesującą i wartą uwagi powieść przygodową o muszkieterach osadzoną w świecie fantasy, przepełnionym złem i zepsuciem. Podczas czytania tej książki bawiłem się wyśmienicie i już się nie mogę doczekać kolejnych tomów. Polecam!

Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Insignis!

Cykl Wielkie Płaszcze:
1. Ostrze zdrajcy
2. Knight's Shadow
3. Saint's Blood
4. Tyrant's Throne
Tytuł: Ostrze zdrajcy
Cykl: Wielkie Płaszcze
Tom cyklu: 1
Autor: Sebastien de Castell
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 24.05.2017
Liczba stron: 420
ISBN: 9788365315991

13 komentarzy:

  1. Już kilka razy ta książka gdzieś mi mignęła, ale nie za bardzo mnie interesowała. "Trzech muszkieterów" nie czytałam, chociaż takie klimaty nie są mi obce, a połączenie muszkieterów z magią wydaje się nawet ciekawe. Też nie przepadam, gdy autor ratuje bohaterów z każdych tarapatów, bo wtedy nie czuć tego dreszczyku emocji podczas czytania, a przynajmniej jest on w pewien sposób przytłumiony, ale gdybym gdzieś trafiła na tę książkę, to zapewne bym się skusiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na pewno sięgnę po dalsze tomy, ponieważ jestem ciekawy jak autor dalej to zaplanuje i czy nie wyjdzie tak, że kilka osób uratuje całą krainę :)

      Usuń
  2. Jestem w trakcie jej czytania. Napisałeś, że Falcio był honorowy, jednak podczas jednej z jego wypowiedzi, pokazując różnice między Wielkimi Płaszczami a rycerzami, powiedział, że rycerze zachowują się honorowo, ale Wielkie Płaszcze SPRAWIEDLIWIE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, po prostu pisząc recenzję uznałem za tożsame honorowo i sprawiedliwie, a w książce mają one odmienne znaczenie.

      Usuń
  3. Zdaje się, że Scott Lynch napisał (ale nie skończył) cykl fantasy w stylu płaszcza i szpady, i miałem nawet na niego ochotę, ale jak się przyjrzałem bliżej i poczytałem, że nie idzie za szybko z wykończeniem to zrezygnowałem. Tutaj też raczej poczekam aż się coś rozwinie, chociaż zapowiada się ciekawie i czytałem już o tym u Kyou z miesiąc temu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak teraz wspomniałeś o nim, to coś mi się kojarzy, ale chyba ten cykl nie okazał się za popularny w Polsce. Jak pisałem powyżej jestem ciekawy jak się dalej potoczy ta historia, czy nie okaże się tak, że trójka bohaterów uratuje całą krainę ;)

      Usuń
    2. Czytaj, czytaj. Nie przeczę, bo może na koniec też zdecyduje się na ten cykl. Po prostu nie chce zaczynać kolejnego nowego cyklu i na dodatek bez jasnej deklaracji, kiedy się skończy. :) Teraz czekam na obydwóch Liu. :)

      Usuń
    3. Piszecie o Niecnych Dżentelmenach ? Czytałem jedynie Kłamstwa Locke'a Lamory i to jest zdecydowanie powieść łotrzykowska a nie w stylu płaszcza i szpady. Całkiem dobra książka. Typowo rozrywkowa ale nie infantylna. I myślę, że Lynch ma swoich fanów. Problem w tym, że zapowiedział, zdaje się, 7 tomów a pisanie idzie mu podobnie szybko jak Martinowi.

      Usuń
    4. A to, że łotrzykowska to też wiem. ALe myślałem, że w stylu muszkieterów. To w takim razie ślepy strzał. I potwierdziłeś to, o czym wspominałem, z wydawaniem.

      Usuń
    5. Wiesz co, na upartego znajdziesz tam elementy stylu płaszcza i szpady. Zresztą główny bohater nosił, zdaje się, rapier. Ale szermierzem był marnym ;) Nie chcę Cie wprowadzić w błąd ale ja jednak zupełnie nie kojarzę tej powieści z muszkieterami.

      Usuń
    6. Ale i tak prędzej sięgnę po ten cykl Castella niż Lyncha, bo ten cykl zdaje się, że ma 4 wydane już w oryginale części i to zamyka cykl - zgadza się Łukasz? Więc jakby tak było rzeczywiście to możemy równie dobrze doczekać się wszystkiego w tym roku, a Lynch będzie pisał, i pisał.

      Usuń
    7. Jeśli zależy Ci na całym cyklu to zgoda. Ale Kłamstwa Locke'a Lamory nie mają otwartego zakończenia więc to dobra książka do zapoznania się z prozą Lyncha.

      Usuń
  4. Będę miała na oku, ale najpierw musiałabym przeczytać w końcu "Trzech Muszkieterów" żeby mieć odniesienie. Tyle ostatnio dopisałam książek do swojej listy, że ta ląduje na bardzo szarym końcu z małym priorytetem... :)

    OdpowiedzUsuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.