Tegoroczny Pyrkon był już moim czwartym w życiu i odnoszę wrażenie, że im bardziej ten konwent się rozrasta, tym mniej mi się on podoba. Nie jest to bynajmniej wina organizatorów, może jedynie w małym stopniu, co w ilości uczestników. Podobno w tym roku było jeszcze więcej osób (w 2016 - około 40 000), ale tłumy były jakby mniej zauważalne, a jeśli już były to głównie w salach z prelekcjami. Aczkolwiek nie było to więcej niż 2-3 tysiące osób.
W kwestii biletów, to z jednej strony duży plus, a z drugiej spory minus. Plus za to, że organizatorzy umożliwili (w końcu!) odbiór biletów z przedsprzedaży już w czwartek. W zeszłym roku musiałem czekać dobre dwie godziny po wejściu na teren Targów, ponieważ z biletem papierowym nie można było chodzić po terenie konwentu. Minus natomiast za pakiet, który nazwałbym w tym roku nadzwyczaj ubogi. Nie spodziewałem się jakiś wielkich rewelacji, ale papierowy program ze smyczą, a dla pierwszych 6 tysięcy osób kostka, jest, no cóż, oceńcie sami. Zwłaszcza, że bilet na 3 dni podrożał o 20 zł i odpowiednio bilety jednodniowe. Być może wyjdę teraz na czepialskiego, ale bodajże w 2015 roku pakiet dla osób z przedsprzedaży zawierał dwa komiksy, program w kolorze i czarno-biały oraz kilka kostek.
Przechodząc do prelekcji w jakich uczestniczyłem, to w zasadzie załapałem się na trzy. Z czego w piątek z pójściem na nie było bardzo łatwo i w nielicznych wyjątkach można było się odbić od drzwi. Natomiast w sobotę, to często trzeba było się ustawić godzinę wcześniej, jeśli nie więcej. W piątek miałem okazję wysłuchać prelekcji Wojtka Sedeńko Alternatywne sposoby wydawania w dobie kryzysu. Jest to jeden z założycieli Wydawnictwa Solaris. Na wstępie opowiadał o sytuacji na rynku księgarskim, jak zmieniały się marże na książki oraz ogólna sytuacja wydawnictw - dla części słuchaczy z pewnością była to nowość, sądząc z reakcji na niektóre liczby. Później zaś przeszedł do prezentacji jak z tym wszystkim poradził sobie Solaris i to była lwia część tej prelekcji. Właściwie można by ją nazwać po troszkę jako reklamę wydawnictwa i jego książek, ale bardzo szanuję ich za to co robią, jak wydają książki, więc w żadnym wypadku mnie to nie przeszkadzało. W sobotę uczestniczyłem natomiast w dwóch spotkaniach autorskich. Pierwsze z nich było z Siri Pettersen. I tutaj mam dość duże zastrzeżenia, co do osoby prowadzącej spotkanie. Odniosłem wrażenie, publika chyba też, że ta osoba była, albo tak zestresowana, albo zupełnie nie mogła odnaleźć się w swojej roli. Na szczęście, kiedy zaczęły być zadawane pytania od publiki, to spotkanie nabrało większego sensu i było ono zdecydowanie ciekawsze. Wcześniej miałem okazję obserwować Siri na Instagramie, ale na żywo dała się poznać jako osoba z niesamowitym poczuciem humoru, dystansem do siebie i wielką życzliwością. Drugie spotkaniem było z jednym z moich ulubionych polskich pisarzy, czyli Marcinem Mortką. Tutaj natomiast prowadzący był bardzo gruntownie przygotowany, wiedział o wielu szczegółach niewydanych jeszcze książek, co spowodowało, że spotkanie było niezwykle interesujące i bogate w wiedzę o nadchodzących planach autora.
Pyrkon nie mógł się obyć bez autografów. Zdobyłem je od tylko trzech autorów, ale na dość pokaźnej liczbie książek. W piątek swój dyżur autografowy miała Siri Pettersen, więc skorzystałem z okazji i poszedłem do niej z całą trylogią Krucze Pierścienie. Autografy niezwykle zamaszyste, a dedykacja nie dla Łukasza, tylko Hrosskara, ze względu na fakt, że nie miałem żadnej kartki, by napisać swoje imię. Natomiast w sobotę byłem na dwóch dyżurach - z Marcinem Mortką oraz Robertem M. Wegnerem. Tego pierwszego miałem jedynie dwie książki, ponieważ pozostałe jaki mam w domu posiadam już z autografem. Podczas stania w tej kolejce spotkałem Olgę z bloga Projekt: Książka - bardzo miłe spotkanie i mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś zobaczymy! W przypadku Wegnera, to do niedawna nie miałem jeszcze swoich egzemplarzy, ale zmieniło się to jakoś pod koniec 2016 roku podczas promocji w sklepie Powergraphu. Do podpisu wziąłem nie cztery, ale pięć książek, ponieważ jedna z nich była Kasi z bloga Kącik z książką. Pisała do mnie jeszcze jedna osoba o autografy Wattsa, ale była do niego ogromna kolejka (jedna z największych), a program miał bardzo mocno upakowany, przez co dość szybko musiał przerwać podpisywanie.
Podsumowując, Pyrkon uważam za udany konwent, ale jak wspomniałem na początku, coraz mniej lubię tłumy jakie go odwiedzają. Powoduje to, że wszędzie trzeba się ustawiać nawet wiele godzin wcześniej i zajmować kolejki. Poza tym, bilety są coraz droższe, a niestety nie oferują niczego specjalnego, chociażby dla osób z przedsprzedaży. Prawdopodobnie za rok pójdę tylko na jeden wybrany dzień. A Wy byliście na Pyrkonie? Jak go oceniacie? :)
Jeszcze raz dziękuję, książka dzisiaj wróciła z bajeranckimi zakładkami ;)
OdpowiedzUsuńCo do konwentu, to szkoda, że ceny podrożały, a jakość niekoniecznie się na nie przekłada... Zobaczymy, jak będzie za rok. Tym razem mam zamiar dotrzeć :)
Nie ma sprawy :)
UsuńMam nadzieję, że za rok się spotkamy :)
Też mam taką nadzieję! :)
UsuńByłem 3 dni, też mam autograf Wegnera. Udało mi się wejść na 7 prelekcji i w związku z tym zbyt wiele innych rzeczy nie porobiłem na targach, bo musiałem stać w kolejkach xD. Dla mnie Pyrkon to był właściwie Pawilon 15, no i Pawilon 5 z wystawcami.
OdpowiedzUsuńDla mnie w sumie też tak go można podsumować :)
UsuńNo,niestety,tłoczno i kolejki wszędzie.Wystarczyłoby powtarzać prelekcję albo co bardziej popularne umieścić w Sali Ziemi- tam się kupa luda mieści.Ogólnie ok,znajomych spotkałam,kartki kupiłam,ale mogło być lepiej.
OdpowiedzUsuńA na Serialkonie w Krakowie 18 osób na sali..
Chomik
No dokładnie, ale ciężko przewidzieć na które będzie ile chętnych osób. Na pewno część spotkań autorskich musiałaby być w Sali Ziemi.
UsuńWidzę, że dla Ciebie Pyrkon to głównie książki i tematy okołoksiążkowe. :D Ja z kolei wraz z moim chłopakiem nastawiałam się bardziej na tematy japońskie (nazwane pięknie blokiem fantastyki dalekowschodniej, tak mnie to bawi xD). Dlatego się nie spotkaliśmy! :D Dla mnie był to pierwszy Pyrkon i wnioski są takie - wolę mniejsze konwenty, ale na Pyrkon za rok pojadę, by spotkać się ze znajomymi i iść zagrać w planszówki czy karcianki (których spróbowałąm pierwszy raz i nie ogarniam, ale i tak mi się podobało xD) albo zwyczajnie gdzieś. Ja lubię sobie posłuchać prelekcji, a tutaj było ich bardzo mało, stąd wniosek, że wolę małe konwenty, które głównie na prelekcje są nastawione. ;) Ale było fajnie i wrażenia raczej pozytywne. :>
OdpowiedzUsuńTak też mi się wydawało, że pójdziesz na ten blok :)
UsuńPolcon zarówno w Poznaniu, jak i we Wrocławiu bardzo miło wspominam i te kilka tysięcy uczestników, to taka rozsądna liczba :)
Byłam na Pyrkonie kilka razy, ale w tym roku postanowiłam sobie odpuścić i nie żałuję. Wprawdzie lubię konwenty, ale jednak na dłuższą metę tłumy mnie męczą, bo trudno dostać się na upatrzoną prelekcję.
OdpowiedzUsuńJak tak czytam relacje osób z konwentów lub targów większych niż Katowickie, to w sumie cieszę się, że aż takiej publiki ni e ma u nas na śląsku, bo ja to nie lubię takich tłumów. Ale Pyrkon chętnie bym kiedyś odwiedził, może się uda. Wegner cały podpisany. Fajnie, na następne spotkanie też wezmę resztę, której za pierwszym razem nie brałem. Ja jednak najbardziej bym tam jechał dla Wattsa - mocno mnie zdziwiłeś, że tak krótko podpisywał, bo jakby nie było to bardzo znana osoba i chyba jednak więcej powinna czasu podpisywać - ot wystarczy zobaczyć przykład Sandersona, że się da.
OdpowiedzUsuńPyrkon jest ogromny, ale Targi Warszawskie chyba jeszcze większe, ale nie znam dokładnej liczby uczestników. Tłumy były, ale jak wspomniałem jakby mniejsze, dało się je odczuć w zasadzie głównie w salach z prelekcjami i troszkę w hali wystawców.
UsuńZ tego co wiem, Watts miał po autografach jakieś spotkanie, czy wywiady i musiał uciekać. Wiem, że on był bardzo chętny, by dalej podpisywać i chyba zgadywał się z fanami, że będzie później podpisywał, ale nie dowiadywałem się jakoś szczególnie :)
On ogólnie bardzo ciekawą osobą jest i mega inteligentną, czytałem wywiad z nim na tym Pyrkonie, to raczej ciężko mi uwierzyć, żeby się tak lekko poddał sztywnym wymogom organizatorów i jednak więcej z czytelnikami spędzi. Może faktycznie gdzieś na korytarzu czy w kawiarenkach było tego podpisywania więcej.
UsuńNiestety nie miałem okazji czytać żadnej z jego książek, ale są w planach :) Wydaje mi się, że później podpisywał, ponieważ widziałem po południu osoby czekające przy autografach z jego książkami :)
UsuńMogę Ci podpowiedzieć, że jego książki podobne są do Stephensona. Ale chyba nieco mocniejsze naukowo.
UsuńWreszcie jakaś relacja poświęcone literaturze bo na jutube to tylko cosplay i giereczki ;). Szczerze mówiąc jestem troszkę zaskoczony bo wszędzie czytam/słyszę, że ciężko się załapać na prelekcje i ludzie są tym mocno zawiedzeni. Czyli to zbyt duży konwent żeby pojechać i się nie wkurzać, szkoda. W zeszłym roku byłem na Polconie i powiem szczerze, że bardzo mi się podobało, ludzi w sam raz, wszędzie dało się dostać. Największa kolejka po autogafy była oczywiście do ASa ale dało się przeżyć. W tym roku może też się wybiorę, tym bardziej, że mam ochotę zwiedzić Lublin. Niestety, na ten moment, nie ma żadnych ciekawych gości. Jeden gość zagraniczny, którego nie znam i tyle. Ok, jest Ania Kańtoch jako gość honorowy ale Ją akurat dorwałem już w zeszłym roku więc to nie jest priorytet.
OdpowiedzUsuń