poniedziałek, 20 czerwca 2016

Terror

Dan Simmons to pisarz znany nie tylko jako autor książek science fiction, lecz również kryminałów, powieści historycznych, czy horrorów. Pokazuje tym samym swoją niesłychaną wszechstronność, jak również ogromny talent - nie jest na pewno łatwo pisać książki z tak wielu różnych gatunków, które są pozycjami dobrymi lub wręcz znakomitymi. Na swój warsztat autor postanowił wziąć również niezwykle trudną do opowiedzenia historię dwóch statków HMS Erebus i HMS Terror. Na podstawie szczątkowych danych, mnóstwa niewiadomych, stworzył niezwykle porywającą książkę, która mrozi krew w żyłach czytelnikowi już od pierwszych stron.

W maju 1845 roku wyrusza ekspedycja badawcza na czele z sir Johnem Franklinem na dwóch statkach – HMS Erebus i HMS Terror. Jej celem jest znalezienie Przejścia Północno-Zachodniego, co ma zaoszczędzić czas potrzebny na opłynięcie obu Ameryk, więc wyruszają zatem ku północnym wybrzeżom Kanady. Jest to ciąg ciasnych przesmyków pomiędzy wyspami Archipelagu Arktycznego, który w tamtych czasach był dość słabo poznany. Od kilkuset lat kolejne ekspedycje systematycznie wzbogacały wiedzę o tych skutych lodem wyspach, lecz wciąż na mapie znajdują się białe plamy a samo Przejście pozostaje nieodkryte... Wszyscy którzy biorą udział w wyprawie sir Johna Franklina wiedzą, że na dalekiej północy czekają ich miesiące przedzierania się przez skute lodem wody i nieustanne opady śniegu oraz gwałtowne huraganowe wiatry. Temperatura spada tam mocno poniżej zera a przez dużą część roku panuje prawie wieczny mrok. Jakby problemów było za mało, to na marynarzy czekają również dzikie zwierzęta.... Jednak grasuje tam również coś jeszcze... coś znacznie gorszego niż niedźwiedzie polarne, coś co śledzi ich na każdym kroku, a kiedy atakuje, robi to znienacka, wykazując przy tym ogromną inteligencję i niesłychane okrucieństwo... Dla uwięzionych w lodzie marynarzy, ze znikającymi zapasami i brakiem jakikolwiek szans na ratunek, jest to sytuacja nie do pozazdroszczenia.... 

Terror jest bez wątpienia lekturą trudną i wymagającą od czytelnika dużego skupienia. Nie jest to bowiem lekka i łatwa w odbiorze książka, którą można czytać po całym ciężkim dniu. Dla tych, którzy jednak zechcą sięgnąć po tę książkę, będzie to prawdziwa czytelnicza uczta, warta  każdej minuty spędzonej na jej czytaniu. Dan Simmons niesamowicie oddał klimat wyprawy na daleką północ Kanady. Zadbał o każdy, nawet najmniejszy szczegół - bogate opisy takielunku, statków, jak również zapadające w pamięć krajobrazy lodowca, paku, czy gwałtownych opadów śniegu. Można dzięki temu poczuć, jakbyśmy sami byli uczestnikami tej wyprawy i dzielili trudny wraz z resztą marynarzy. W książce nie zabrakło również bogatych opisów samej załogi - jest to bardzo różnorodna mieszanka osób, a każdy z nich ma swoje własne grzeszki, cele i interesy. Dzięki czemu historia nabiera ogromnej realności a o losach poszczególnych marynarzy i oficerów czyta się z zapartym tchem. Jednak to co najbardziej mnie urzekło w książce, to fakt, że autor poświęca niekiedy bardzo dużo miejsca na stworzenie danego bohatera, by za kilka rozdziałów uśmiercić go w wyniku odmrożenia, szkorbutu, czy ataku tajemniczej istoty z lodu... Pokazuje w ten sposób jak łatwo można było ponieść śmierć w tamtym trudnym środowisku.

Pewnym minusem, zwłaszcza na początku, są przeskoki w opowiadanej historii. Warto więc od samego początku zwracać uwagę na daty, które są przy poszczególnych rozdziałach (nieprzypadkowo je tam zamieszczono), inaczej niektóre fakty mogą nam się pomieszać i nie zrozumiemy do końca sytuacji w jakiej znaleźli się uczestnicy wyprawy. Historia na dodatek jest opowiadana z punktu widzenia różnych osób - nie tylko oficerów, kapitanów, lecz również zwykłych, szarych marynarzy. Ma to oczywiście swoje plusy, lecz również może powodować pewną dezorientację, zanim dobrze poznamy, kto jest kim i jaką pełni funkcję. Jednakże po kilkudziesięciu stronach bardzo szybko przyzwyczajamy się do stylu autora i wraz z bohaterami ogarnia nas chłód arktycznej północy. 
Nie sposób nie wspomnieć o wydaniu. Jest to ogromna, gruba i ciężka książka, którą czyta się zadziwiająco dobrze w takim formacie i nie jest to wcale niewygodne. W książce znajdziemy bogate posłowie dr. hab. Grzegorza Rachlewicz z UAM, w którym przybliża czytelnikowi realia wypraw w celu odkrycia Przejścia Północno-Zachodniego, jak również szczegóły historyczne wyprawy HMS Terror i HMS Erebus. Bowiem do dziś wiadomo bardzo niewiele o losach poszczególnych członków załogi, jak również o losach jednego ze statków. Na samym końcu zamieszczono kilkanaście fotografii, rycin i szkiców mających przybliżyć opisywane przez Simmonsa realia. Był to moim zdaniem strzał w dziesiątkę i spędziłem dużo czasu oglądając i porównując moje wyobrażenia z rysunkami. 

Terror odtwarza i wypełnia luki w historii wyprawy sir Johna Franklina, której celem było znalezienie Przejścia Północno-Zachodniego. Simmons z niezwykłą pieczołowitością i szczegółowością odtwarza przebieg jednej z najbardziej zagadkowych i tragicznych wypraw w całej znanej historii badań polarnych. Terror to jednak nie tylko opowieść o sławnej wyprawie, lecz również o ogromnej determinacji z jaką marynarze i oficerowie chcieli odkryć owe Przejście i zapisać się na kartach historii. By wykonać misję, byli gotowi znosić przez wiele miesięcy ogromne niegodności i niedostatek jedzenia. Jest to również opowieść o ludzkiej podłości, która wypływa z człowieka w skrajnych sytuacjach oraz o grozie i zwątpieniu, które czyhają na każdym kroku... Bynajmniej największym potworem nie jest ten czyhający na marynarzy na zewnątrz statku, lecz ten w ich sercach...

Moja ocena 9/10

Książka bierze udział w wyzwaniach: Czytam Opasłe Tomiska.

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Vesper!

Tytuł: Terror
Autor: Dan Simmons
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 24.06.2015
Liczba stron: 692
ISBN:9788377311776

21 komentarzy:

  1. Tak jak już chyba kiedyś wspominałam, pokochałam Simmonsa właśnie od tej powieści. Nawet się o niej swego czasu trochę rozpisałam, więc jeśli będziesz mieć kiedyś ochotę, to możesz zerknąć na moim blogowym poletku.
    Uwielbiam u Simmonsa właśnie to jak potrafi prawdziwą historię tak przerobić i tak ubarwić o własne pomysły, ze wychodzi z tego tak apetyczny i zaskakujący efekt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam :)
      Ja mam ostatnio dość dużo do nadrobienia, jeśli chodzi o blogi - czy to na tych na których stale bywam, czy na te które chce dopisać do listy obok - między innymi Twój :) Ale ostatni tydzień to żyłem non stop obroną magisterki i dzisiaj w końcu obroniona :D

      Usuń
    2. To gratulacje! Teraz mam nadzieję, będziesz mógł odsapnąć :)

      Usuń
  2. Brzmi interesująco. Widać, że autor musiał zrobić porządny research! Chylę czoło również przed wszechstronnością Simmonsa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem ile nad tym pracował, ale mi by to zajęło lata :D Do emerytury może bym się wyrobił :D

      Usuń
    2. Dopiero przed chwilą doczytałam o Twojej magisterce - wielkie gratulacje!!!

      Usuń
  3. Terror jeszcze zafoliowany leży na mojej półce, nawet go nie odpakowałam. Myślałam jednak, żeby najpierw za Hyperion się zabrać, albo Drood, za duży wybór.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tylko już oba Hyperiona a Drood jedynie można kupić przez Allegro :( Może wykosztuje się i go kupię w wakacje, ale szkoda że nie można go już kupić w księgarniach.

      Usuń
    2. Warto poczekać bo tak samo pamiętam, że było z cyklem Hyperion a go wznowili. No chyba, że będziesz go koniecznie chciał poznać. Cieszę się, że Simmons trafił w twoje czytelnicze gusta, co widać po Twojej recenzji bo wyszła Ci świetnie. Genialny pisarz (jeden z moich ulubionych)!

      Usuń
    3. Musiałbym poprosić Kamila, aby zapytał się na forum MAGa, czy jest szansa na wznowienie lub dodruk :)
      Dziękuję - niesamowicie przypadł mi do gustu i teraz przede mną 2 Artefakty z jego książkami :)

      Usuń
  4. Czytałam stare wydanie i w nim nie było ilustracji oraz posłowia dr. hab. Rachlewicza, ale po jej przeczytaniu spędziłam wiele godzin na przeszukiwaniu internetu i szukaniu informacji na temat tej ekspedycji. Uwielbiam tę książkę :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ja miałem zadanie ułatwione, niemniej i tak na własną rękę szukałem ciekawostek i informacji o tej wyprawie :) Świetna książka Simmonsa :)

      Usuń
  5. To prawda, że początek wprowadza trochę chaosu, ale to tylko przez chwilę. Generalnie dla mnie książka jest rewelacyjna: połączenie historii z fikcją, dodanie do tego grozy, mitologii eskimoskiej, marynistycznej terminologii. Ach, można by wymieniać plusy tej książki, i tylko plusy, bo minusów nie ma. Dobrze, że znalazł się kolejny zwolennik tej książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z chęcią przeczytam i na pewno mnie wciągnie. Generalnie o tej książce tyle już się nasłuchałam, że czuję wobec niej taki jakiś respekt zbliżony do lekkiego niepokoju, co nie oznacza, że z takich błahych powodów po Simmonsa nie sięgnę. Chwilko do innych jego książek mnie nie ciągnie, ale może kiedyś przyjdzi emi ochota sprawdzenia tej wszechstronności, o tkórej wspominałeś!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna rzecz, którą bardzo miło wspominam. Zresztą, właśnie od niej zaczęła się moja przygoda z Simmonsem. Szkoda tylko, że Vesper nie wydał jej w twardej oprawie. Wtedy bym kupił, a tak ciągle mam poprzednie wydanie z Rzeczpospolitej, które woła o pomstę do nieba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również miło wpsominam, nawet bardzo. Zdecydowanie warta uwagi książka, o której sie długo pamięta. A Vesper podobno zapowiadał, że ma być w twardej - widać chyba nieoficjalnie. Co do poprzedniego wydania, moje zachowało się bez większych śladów używania. Być może rozwala się przy kolejnych razach przy czytaniu? ;)

      Usuń
    2. Ale ja nie pisałem, że mi się egzemplarz rozłazi ;-) Generalnie jest w stanie naprawdę dobrym, ale jakość jest zdecydowanie poniżej wszelkiej krytyki. Pewnikiem w przyszłym roku kupię to miękkie wydanie Vespera, a stare komuś sprezentuję. Tylko kurde w sumie po co? I tak nie mam czasu na czytanie. Ostatnio kupiłem 3 egzemplarze reportaży z podróży po Rosji i krajach byłego Związku Sowieckiego i... nawet nie otworzyłem :-P

      Usuń
    3. Ja wiem, że nie napisałeś, ale o tym czytałem i wielu osób, że się rozłazi szybko, a ja nawet jednego załamania na grzbiecie nie miałem. :)

      Usuń
    4. Martinusz - to akurat wydanie w miękkiej jest fajnie zrobione i no cóż sam wolałbym w twardej, ale niestety nie ma. Cena pewnie byłaby wyższa jeszcze z twardą okładką, więc no nie ma co szaleć :)
      Znam dużo gorsze w miękkiej oprawie, które wydawane współcześnie są tak kiepsko wykonane, że grzbiet rozłazi się podczas nawet mega ostrożnego czytania :)

      Usuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.