poniedziałek, 25 września 2017

Atlas lądów niebyłych

Współcześnie, każdy z dostępem do internetu, może obejrzeć jak wygląda, nawet w najdrobniejszych detalach, linia brzegowa Australii, czy rzeczywiście w Afryce są jakieś góry, oraz jaka jest największa rzeka Ameryki Południowej. Jednak dawniej nie było Google Maps, jak również satelitów, ani tak wielu dokładnych urządzeń nawigacyjnych. Wiele wieków temu, technika, ale równie często ambicje i przewidzenia żeglarzy były powodem dla którego na całym świecie powstawały niezliczone nowe lądy, wyspy, góry, czy miasta. Edward Brooke-Hitching postanowił zebrać te wszystkie nieistniejące miejsca w bardzo przystępny sposób i opowiedzieć ich historię. W ten właśnie sposób powstał Atlas lądów niebyłych

Książka ma formę leksykonu, ale została napisana w sposób bardzo interesujący i przystępny. W każdym rozdziale, autor przedstawia historię "odkrycia" danego miejsce, przytacza fragmenty z książek podróżników i marynarzy, podaje ciekawostki, oraz jak zostało udowodnione, że taka wyspa, czy góra nie istnieje. Znalazły się tutaj takie miejsca jak: Kalifornia przedstawiana jako wyspa, zaginiony kontynent Lemuria, mityczne El Dorado, czy zaginione miasto Kalahari. Oprócz tego niezliczona liczba wysepek, gór i miast, jak również idea Płaskiej Ziemi, czy Raju na Ziemi. Co ciekawe, pomyłki, czy nieistniejące wyspy, to nie domena dawnych wieków, ponieważ taka wyspa Sandy zniknęła z map dopiero w 2012 roku, na długo po powstaniu Google Maps, na których zresztą przez jakiś czas się znajdowała.


Atlas lądów niebyłych pokazuje nie tylko dziesiątki fikcyjnych miejsc, ale również jak niegdyś wyglądały odkrycia, jak łatwo było o pomyłkę i jak wzrok potrafił oszukać marynarzy. To również książka o tym jak wielu żeglarzy świadomie tworzyło nieistniejące lądy, aby tylko zyskać sławę i zdobyć fundusze na kolejne wyprawy i ekspedycje. Nie ulega jednak wątpliwości, że nie da się tej książki przeczytać w jeden wieczór, pomimo że tekstu na tych około 250 stronach nie ma znowu tak wiele. Wiąże się to z bardzo dużą liczbą informacji, które wbrew pozorom nie mają wcale wydźwięku encyklopedycznego, lecz są bardzo interesującą lekturą, nawet jeśli większość informacji szybko zapomnimy. Jeśli dodamy do tego bogate w szczegóły mapy, które można oglądać godzinami, podziwiając drobne detale, to wręcz nie sposób tutaj mówić o szybkim jej przeczytaniu. Mnie osobiście lektura Atlasu lądów niebyłych zajęła o wiele więcej niż pierwotnie zakładałem, ale w żadnym wypadku nie żałuję czasu jaki z nią spędziłem.


Nie sposób nie wspomnieć o wydaniu Atlasu lądów niebyłych. Trudno bowiem o piękniej wydaną książkę. Wszystko w niej zostało dokładnie przemyślane, tak, aby czytelnik otrzymał wydanie na najwyższym poziomie. Mamy zatem twardą oprawa, gruby papier, mnóstwo kolorowych ilustracji, oraz złocenia na okładce. Jej wysoka cena (69 zł) może budzić wątpliwości, ale moim zdaniem jest ona w pełni uzasadniona i bynajmniej nie jest wcale przesadzona. Wydanie pełni nie tylko rolę miłego dla oka ozdobnika, ale przede wszystkim bardzo mocno wpływa na odbiór książki. Dzięki temu jeszcze żywiej przemawiały do mnie opisane historie, a nad mapami z nieistniejącymi lądami i miejscami spędziłem wiele godzin.

Atlas lądów niebyłych jest niezwykle pięknie wydaną pozycją, w której zawarto kilkadziesiąt lądów, gór, miast i miejsc, które nigdy nie istniały, a jednak znalazły się na wielu mapach. Książka traktuje również o tym jak "odkrywano" nowe wyspy, czy jak na przestrzeni wieków zmieniało się wyobrażenie ludzi o dalekich lądach. Polecam!

Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis!
Tytuł: Atlas lądów niebyłych
Autor: Edward Brooke-Hitching
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 12.09.2017
Liczba stron: 256
ISBN:9788380621855

13 komentarzy:

  1. Od zawsze interesowałam się marynistyką i miałam świra na punkcie żaglowców, odkryć geograficznych i innych pochodnych. Szczerze powiem, że gdy tylko zobaczyłam zapowiedź tej książki stwierdziłam, że muszę ją mieć, a ta recenzja jeszcze bardziej mnie do tego przekonała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna perełka, którą czy interesujemy się żeglarstwem czy też nie, to i tak chciałoby się mieć na półce. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czaję się na tę książkę odkąd zobaczyłam ją w zapowiedziach i prędzej czy później ją sobie kupię :) Temat ciekawy, a wydanie to tylko wisienka na torcie.

    OdpowiedzUsuń
  4. piękne wydanie i wydaje m się, że treść również mnie zachwyci, bo uwielbiam tego typu historie. na pewno się w nią zaopatrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale pięknie wygląda ta książka, a ja chciałam poczekać na ebooka:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ebookiem będzie chyba ciężko, bo jednak mapy kolorowe zupełnie inaczej się ogląda, nie mówiąc o tym, że na czytniku będą znacznie mniejsze ;)

      Usuń
  6. Muszę sobie ją przejrzeć, jak będę w jakiejś księgarni. Jakoś kupować na razie nie planuję, ale toc iekawa inicjatywa ze strony autora, żeby te wszystkie wymysły zebrać do Atlasu, więc sam pomysł zasługuje na uwagę. To w sumie taki atlas żeglarskiej (czy tam marynarskiej...) wyobraźni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W skrócie mówiąc, to tak :) Prze lekturą tej książki miałem pojęcie, że czasami kontynenty na mapach sprzed kilku wieków wyglądały inaczej, ale niektóre mnie mocno zaskoczyły :)

      Usuń
  7. Oooo! Pamiętam, że jak widziałam zapowiedź to stwierdziłam, że muszę ją mieć, a tu jakoś mi to z głowy wypadło... Dzięki za przypomnienie!

    Bookeater Reality

    OdpowiedzUsuń
  8. Oglądałam ją w księgarni, wydanie faktycznie przepiękne! Ale chyba nie będę kupować (a przynajmniej nie na razie), może uda mi się wyczaić w bibliotece za jakiś czas. Bo z takie atlasy z jednej strony chciałoby się mieć na półce, a później się okazuje, że już drugi raz po nie nie sięgamy. Przynajmniej ja tak mam. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tania książka to nie jest, więc warto przemyśleć. Ja kiedyś do niej wrócę, ale pewnie nie będę czytał od deski do deski, ale przeglądał i co najwyżej przeczytam jakieś fragmenty :)

      Usuń
    2. Zawsze można poczekać kilka tygodni aż zacznie się pojawiać w okazyjnej cenie na OLX-ie. I wtedy już nie ma wymówki! ;P

      Usuń
  9. Ale świetnie się prezentuje! Bardzo mi się podoba i wykonanie i sam pomysł.

    OdpowiedzUsuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.