Czarny pryzmat Brenta Weeksa jest książką, którą polecało mi już kilka osób i którą od dawna chciałem przeczytać. W końcu znalazłem na nią czas podczas urlopu i żałuję, że tak długo zwlekałem.
Gavin Guile jest Pryzmatem, najpotężniejszym człowiekiem na świecie. Jest cesarzem i najwyższym kapłanem; tylko dzięki jego mocy, sprytowi i urokowi osobistemu możliwe jest utrzymanie kruchego pokoju. Niestety, Pryzmaci nie żyją długo i Guile dokładnie wie, ile mu jeszcze zostało: pięć lat, żeby zrealizować pięć niemożliwych celów. Nagle jednak dowiaduje się, że ma syna, który urodził się w odległym królestwie po wojnie, dzięki której Gavin zdobył władzę. Teraz musi zdecydować, jaką cenę jest gotów zapłacić, żeby utrzymać w tajemnicy sekret, który może zniszczyć świat.
Czarny pryzmat jest powieścią, która z początku nie zrobiła na mnie dużego wrażenia, dopiero z czasem, kiedy zacząłem poznawać dokładnie świat, magię i bohaterów. Nie da się jednak ukryć, że książka od samego początku jest dobrze napisana i przemyślana, z wieloma ciekawymi zwrotami akcji, tajemnicami i przygodami, a autor stopniowo wprowadza czytelnika w swój świat. Dzięki temu powieść czyta się czyta się bardzo dobrze, a od ostatnich 200 stron trudno mi było się oderwać. Jestem ciekawy jak dalej rozwinie się historia, ponieważ zapowiada się niezwykle interesująco.
W Czarnym Pryzmacie wydarzenia śledzimy głównie z perspektywy trójki bohaterów - Gavina, Kipa i Karris. Każdy z nich został dobrze przedstawiony, ze swoimi wadami i zaletami, cechami charakterystycznymi i niekiedy skomplikowaną historią, którą poznajemy w trakcie całej książki. Gavin Guile jest najbardziej złożoną postacią, który z początku wydaje się być lekkomyślny, wygadany i który mało czym się przejmuje. Dopiero z czasem bardziej pokazuje swoje wnętrze, kiedy poznajemy jego tajemnice, jakich dokonał wyborów i z czym musi żyć na sumieniu. Kip jest nieślubnym synem Gavina, o którym ten dowiaduje się dopiero po kilkunastu latach. W momencie kiedy go poznajemy jest wioskowym fajtłapą i do tego przy kości. Potrafi jednak umiejętnie wykorzystać swoje przywary np. w walce, czego będziemy świadkami niejeden raz. Nie jest to zatem typowy bohater, jakiego można byłoby się spodziewać, za co jednak nie sposób go nie polubić. Karris jest byłą narzeczoną Gavina - jest to dojrzała kobieta i niezłomna wojowniczka, członkini Czarnej Gwardii, mającej ochraniać Pryzmata. Jest krnąbrna, pyskata, która wszystko robi po swojemu. Trzy bardzo różne charaktery, które gwarantują, że nudzić się nie będziemy w trakcie całej lektury.
Brent Weeks w Czarnym pryzmacie stworzył interesujący system magiczny. Polega on na zamianie światła w różne rodzaje materii o odmiennych właściwościach. Zdecydowanie wnosi to powiew świeżości do literatury fantasy i nie jest wcale taki banalny jak się może wydawać. Widać, że autor dokładnie zgłębił wiele aspektów dotyczących światła, teorii kolorów, rozszczepiania światła białego na poszczególne kolory i wiele więcej. Co ważne, sam system magiczny poznajemy stopniowo, więc mamy okazję dobrze go zrozumieć, a sam autor nie stara się pokazać od razu wszystkich swoich kart. Co więcej, mam wrażenie, że wiele tajemnic jeszcze trzyma w zanadrzu, a historia świata, która jest mocno związane ze światłem, jest jeszcze bardziej skomplikowana niż to się wydaje.
Czarny pryzmat to pierwszy tom Sagi Powiernika Światła. Brent Weeks stworzył ciekawą historię, którą przeczytałem z przyjemnością, a stworzony przez niego system magiczny, oparty na wykorzystywaniu światła, bardzo mi się spodobał. Polecam!
Ocena: 8/10
Tłumaczenie: Małgorzata Strzelec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.