piątek, 31 sierpnia 2018

Imię wiatru - Patrick Rothfuss

O Kronikach Królobójcy słyszałem od bardzo dawna i to w większości same pochwały. Co więcej, Imię wiatru, pierwszy tom tego cyklu, zdobyło wiele prestiżowych nagród i zostało przetłumaczony na wiele języków. Odniosłem nawet wrażenie, że jest to seria, który każdy fan fantasy powinien znać, pomimo że wyszła zaledwie przed dziesięcioma laty. Moja spotkanie z Imieniem wiatru było bardzo dobre, aczkolwiek niepozbawione drobnych wad. 

Na samym początku książki poznajemy niczym nie wyróżniającego się mężczyznę w średnim wieku o imieniu Kote, prowadzącego karczmę, gdzieś w jakieś małej wiosce. Jednak tak naprawdę jest to Kvothe, który postanowił ukryć się przed światem, swoją przeszłością, problemami i wrogami. Niegdyś to był wielki mag, geniusz muzyki, ale również bohater i złoczyńca. Jego historię poznajemy za sprawą Kronikarza, który skłonił mężczyznę do opowiedzenia historii swojego życia. Kvothe rozpoczyna ją od czasów dzieciństwa spędzonego w trupie wędrownych aktorów poprzez lata chłopięce spędzone w półświatku mrocznego miasta aż po wstąpienie na Uniwersytet.

Książka Rothfussa pozytywnie mnie zaskoczyła, ponieważ jest to naprawdę bardzo dobrze napisana powieść, która została skrupulatnie przemyślana i dopracowana w drobnych szczegółach. Co prawda doszukałem się kilku wad, ale nie umniejszają one za bardzo dobrego wrażenia, jakie pozostawiła po sobie lektura Imienia wiatru. W książce mamy dwie narracje - trzecioosobową oraz pierwszoosobową. Ta pierwsza występuje przez mniej więcej pierwsze siedemdziesiąt stron, z których dowiadujemy się jak żyje, jakie ma zajęcia i tajemnice karczmarz Kote, o pewnych dość niespotykanych wydarzeniach oraz o tym jest jest Kvothe, którego imię urosło niemalże do statusu legendy. Ta druga występuje natomiast podczas snucia opowieści. To rozgraniczenie jest bardzo wyraźne, nie sposób się pogubić i wprowadza bardzo ciekawy nastrój podczas czytania. Odniosłem wrażenie, jakbym sam siedział w karczmie i słuchał opowieści Kote'a. 

Niemniej jednak początek książki nie był aż tak bardzo intrygujący, jak to było w zamyśle autora. Owszem, Kvothe intryguje i ciekawi kim dokładnie jest, skoro wszyscy uważają go za legendę, ale nie znowu na tyle, żeby czytać książkę z zapartym tchem. Zabrakło mi dłuższego, bądź lepszego wprowadzenia do tego świata, do minionych wydarzeń, dzięki którym lepiej zrozumiałbym dlaczego Kronikarz tak bardzo chce poznać dokładną historię życia Kvothe'a. Zupełnie inną kwestią jest fakt, że po przeczytaniu całego pierwszego tomu, wiemy o głównym bohaterze dużo i nie ma co tego ukrywać, ale niestety praktycznie niewiele na temat tego, co wszyscy ludzie o nim mówią. Z tym pewnie trzeba poczekać do drugiego, albo i trzeciego tomu, co troszkę osłabiło moją ciekawość. 

Sam Kvothe jest człowiekiem zagadką i pomimo poznania wielu lat jego dzieciństwa i nauki, to wciąż otacza go aura niewiadomego, tajemnicy i zagadki. Choć wiemy o jego losach bardzo dużo, to jednak wciąż jest to tylko fragment większej całości. Bynajmniej nie jest to wada, a zabieg celowy, ponieważ z rozmów z innymi bohaterami wynika, że opisane w pierwszym tomie przygody stanowią dopiero przedsmak jeszcze ciekawszych wydarzeń. Za czasów młodości jest to bardzo zdolne dziecko, które w mig wszystko pojmuje, ma doskonałą pamięć i niebywałą inteligencję. Niemniej jednak chwilami miałem wrażenie, że autor za bardzo wyidealizował tego bohatera, któremu wszystko się udaje, wszystko od razu zapamiętuje i wszystko wychodzi. I tak jest przez całą książkę, co po pewnym czasie zaczyna lekko przeszkadzać. 

Imię wiatru jest książką, która miło mnie zaskoczyła, ale przez przyjętą konwencję opowiadania historii, nie do końca wszystkie zabiegi fabularne odniosły sukces. Niemniej jednak była to lektura, który miło wypełniła mi kilka dni i prędzej, czy później z pewnością sięgnę po kontynuację. 

Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis!
Tytuł: Imię wiatru
Cykl: Kroniki Królobójcy
Tom serii: 1
Autor: Patrick Rothfuss
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 17.07.2018
Liczba stron: 874
ISBN:9788380622692

7 komentarzy:

  1. Pierwszy akapit to dokładnie tak, jak u mnie. Z tym, że ja czekam na zakończenie serii, podobnie jak na Martina. I się nie złamię.
    PS: Mocno chodzi mi po głowie myśl, że to podobne do Sandersona fantasy. Nie mylę się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odniosłem wrażenie, że Imię wiatru jest podobne do Sandersona :) Ogólnie powieść ma mroczniejszy wydźwięk, świat jest bardziej brutalny.

      Usuń
    2. A do jakiegokolwiek autora fantasy jest?

      Usuń
    3. Hmmm wiesz co ciężko powiedzieć. Może taki troszkę łagodniejszy niż Abercrombie, ale jednocześnie masz wielkie tajemnice z przeszłości jak u Sandersona. Niemniej jednak pierwszy tom, to głównie opis życia głównego bohatera jako dziecka i młodzieńca, więc trudno to ocenić ;)

      Usuń
    4. Spoko. Ogólnie myślę, że dla mnie.

      Usuń
  2. Ten cykl to moje największe czytelnicze rozczarowanie. O ile Imię wiatru mnie zachwyciło i byłam mega ciekawa co będzie dalej, to drugi tom... Aż nie mam ochoty o nim mówić. Na serio nie wiem, jak można było spieprzyć tak dobry pomysł. Nie wiem, czy będę w stanie przeczytać kolejne części (o ile wyjdą).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż jestem bardziej ciekawy co się takiego stało w drugim tomie! :)

      Usuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.