Dotychczas omijałem wszelkiego rodzaju książki nawołujące do zmian w życiu, czy motywujące do działania. Ostatnio dałem się jednak skusić książce Unf*ck yourself. Napraw się Gary'ego Bishopa, która jest stosunkowo krótką, ale udaną lekturą i czymś zupełnie innym niż się spodziewałem, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło.
Autor kieruje swoją książkę do tych wszystkich osób, które uważają, że są za leniwe, za głupie, czy po prostu za słabe. Według Bishopa, takie negatywne myślenie zabiera nam mnóstwo energii i trudno nam jest się z tego wyrwać. Przestajemy mieć ochotę na zmiany i godzimy się z tym, że szczęście za którym tęsknimy jest poza naszym zasięgiem i zwyczajnie jest nam z tym dobrze. Autor określa swoją książkę jako taki werbalny policzek od wszechświata, który ma sprawić, że odkryjemy swój potencjał i na nowo wkręcimy się we własne życie.
Jak wspomniałem na początku, autor bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie znajdziemy w jego książce żadnych pustych sloganów i pozbawionych sensu rozważań nawołujących do radykalnych zmian w naszym życiu. O tym wszystkim możemy przeczytać w dziesiątkach poradników, dlatego Bishop skupia się na czymś innym. Zamiast dawać puste rady, stara się zmienić nasze myślenie w bardzo prosty sposób. Pokazuje jak reagujemy w danej sytuacji, jak nasze myśli mają wpływ na nasze samopoczucie i zachowanie. Na prostych przykładach uświadamia jak wiele zmienia to w naszym postrzeganiu świata. Nigdy bym w to nie uwierzył, gdybym o tym nie przeczytał i samemu nie spróbował, czy tak rzeczywiście jest. Co więcej, autor nie każe nam być gotowym na wszystko, ze wszystkim się od razu mierzyć, zmieniać radykalnie nasze życie, ale być świadomy własnych ograniczeń i mieć zdecydowaną chęć do zmian. A to już dobry krok do zmian w naszym życiu na lepsze.
Najważniejszym przesłaniem, jakie wyniosłem z tej książki jest fakt, że sami budujemy sobie świat własnych oczekiwań i przez to cierpimy. Autor poprzez szereg przykładów chce żebyśmy sobie uświadomili jak wiele w naszym życiu trudności i komplikacji jest bezpośrednim skutkiem własnych oczekiwań. Każdego dnia snujemy rozważania na temat tego, jak dane wydarzenie będzie wyglądać, co będziemy robić, jak przebiegnie randka, spotkanie u szefa itp. Jeśli to, co się wydarzyło nie jest zgodne z naszymi oczekiwaniami, jesteśmy zawiedzeni, jest nam z tym źle i sami powodujemy, że czujemy się podle. W pełni zgadam się z Bishopem, że to właśnie nasze oczekiwania przeszkadzają nam w zajmowaniu się własnym życiem, faktycznymi problemami i utrudniają podejmowanie stanowczych działań.
Unf*ck yourself. Napraw się! Gary'ego Bishopa pozytywnie mnie zaskoczyła i dała dużo do myślenia. Co prawda nie ze wszystkim tezami autora się zgadam, a w zasadzie nie do końca odpowiadają mi niektóre zalecenia autora, ale nie da się ukryć, że jest to pozycja warta uwagi.
Jestem mniej więcej w połowie i jak na razie doszłam do podobnych wniosków. Też zwykle omijam tego typu książki szerokim łukiem, ale zdecydowałam się na tę i jestem pozytywnie zaskoczona. :>
OdpowiedzUsuńCzekam zatem na Twoją opinię :)
UsuńNie kusi mnie za bardzo, bo jak na razie w recenzjach nie przeczytałam niczego, czego sama bym nie wiedziała w kwestii motywacji. Jak dla mnie to raczej kolejny chwyt marketingowy polegający na pozowaniu, że nasza książka jest taka nowa, "zupełnie inna niż inne" i rewolucyjna. Poradniki cudownie się sprzedają, więc nic dziwnego, że każdy chciałby wcisnąć ludziom nowy, najlepszy sposób na zmianę życia. Jestem dość sceptyczna, gdybym chciała zmienić swoje myślenie o życiu, sięgnęłabym raczej po coś psychologicznego.
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe - nie twierdzę, że ta książka to jakieś super odkrycie i jak pisałem na początku, nie jestem znawcą w tym temacie :)
UsuńHeh, to chyba coś dla mnie, choć i ja po poradniki nie sięgam za często :D
OdpowiedzUsuńSuper :)
UsuńEch, to ja już nie wiem jak jest w rzeczywistości - niektórzy twierdzą, że autor podszedł rzeczowo, a inni, że ciągle tylko pisze, że każdy może wszystko i tylko my się sami ograniczamy... :D
OdpowiedzUsuńJeśli jeszcze do końca nie ostygłeś po książce to polecam mocno "Wy wszyscy moi ja" Miłosza Brzezińskiego. Udowadnia on (w sensie dosłowny, opierając się na badaniach i nauce), że "możesz wszystko, to tylko od Ciebie zależy" to jedna, wielka bzdura. :P A przy okazji pokazuje (chociaż nie namawia i nie "poradnikuje" co można robić, aby oszukać nasze jestestwa, które są leniwymi bułami i musimy się z tym pogodzić. Oczywiście znowu powołując się zarówno na prowadzone badania jak i fizyczne, biologiczne oraz chemiczne fakty związane z ludzkim organizmem. :P Tam właśnie też nie ma pustych sloganów, więc powinno Ci podejść, a być może będzie fajnym rozszerzeniem Garry'ego. ;)
Jak się mogę wtrącić (mogę? :D), to chciałabym powiedzieć, że to, jak się tę książkę odbierze, zależy od tego, czego się oczekuje i czy czytało się już takie poradniki. Np. ja czuję, mimo że to mój pierwszy taki poradnik, że autor mógł podejść do tematu bardziej poważnie i bardziej od takiej naukowej strony, ale jednocześnie na mnie jego gadanie działa, bo mówi prosto i dobitnie. Ale wydaje mi się też, że jeśli sięgnęłaby po tę książkę osoba, która ma więcej tego typu publikacji za sobą i szuka czegoś, co serio odmieni jej życie, a jeszcze nie znalazła - to to nie będzie to. Jednym potrzeba odwołań do badań naukowych i procesów chemicznych, inny po prostu powiedzenia prosto w oczy, żeby spiął tyłek, przestał jojczyć i zobaczył, że od niego zależy więcej, niż mu się wydaje. :D
Usuń(Aż normalnie chyba skopiuję ten komentarz i wstawię do recenzji, jak już skończę czytać te książkę xD).
(A jak się nie mogę wtrącić, to po prostu zignoruj xD).
Ależ toć proszę uprzejmie - wtrącaj się gdzie tylko chcesz i ile tylko chcesz! :D Ja się zawsze cieszę z dodatkowego zdania, a na tyle na ile poznałem Łukasza (o ile można takiego górnolotnego słowa użyć ;P) to też się ucieszy! :D
UsuńCoś w tym jest, co piszesz, że chyba zależy ile się wysłucha/wyczyta. Co prawda książek zbyt wielu za sobą nie mam, ale miałem okazję słuchać zarówno obecnych "coachów", jak i osoby, które trudniły się tym zawodem jeszcze "zanim to było modne". :P Różnica w jakości jest powalająca. Konkrety i próba rzeczywistego znalezienia źródła problemu kontra "wyjdź poza strefę swojego komfortu, ten mercedes na Ciebie czeka!" - mam już chroniczną alergię na to ostatnie. :P
Ale tak naprawdę nie o to się to rozbija, bo tak naprawdę sama dyskusja o rozwoju osobistym może być długa i pasjonująca, choć niekoniecznie odpowie mi na pytanie jak to jest z tą książką. :P Miałem propozycję jej przeczytania i zrecenzowania, ale odmówiłem właśnie ze względu na sporo opinii, że to takie typowe "jesteś zwycięzcą, nie wiem czemu ale jesteś, uwierz w siebie, poleję teraz trochę wody". Jak teraz pojawia się więcej opinii, bo książka trafiła do mnóstwa osób już w polskim wydaniu, to widzę równie wiele opinii jak ta Łukasza - że właśnie tego nie ma. A nie przypominam sobie sytuacji, w której moja opinia i opinia Łukasza o jakiejś książce różniłyby się diametralnie - raczej jakieś drobnice, prawda Łukasz? :P Dlatego tym bardziej nie wiem co sądzić i z jednej strony wiem, że dopóki sam nie przeczytam to się absolutnie nie dowiem jak ją odbiorę, a z drugiej... zwyczajnie się boję, że tak to ujmę. :D
Ja Cię całkowicie rozumiem. Na dzisiejszych „coachów” to ja mam alergię również. Znaczy nie mam nic przeciwko mówieniu, że jeśli się chce coś osiągnąć, to teoretycznie wszystko jest w zasięgu naszych rąk, ale takie wesołe gadanie, że to takie proste, uśmiechnij się i po prostu zrób to i tamto, to na mnie nie działa (czy to w ogóle działa na kogokolwiek? D:). Wydaje mi się, że Bishop może być gdzieś pomiędzy tymi dzisiejszymi coachami a ludźmi zajmującymi się tym od bardziej naukowej strony (tzn. nie znam biografii tego pana, ale tak wnioskuję po tej książce). No bo jednak książka naukowa to to nie jest. :D Jestem ciekawa, jak Ty byś ją odebrał, bo widać, że masz większe doświadczenie w tym temacie (jakieś tam jednak książki masz za sobą, skoro coś polecasz :D dla mnie to pierwsza taka). Może jednak kiedyś, coś...? :D
UsuńNa pewno kogoś przekonuje i to wiele osób, bo współczesnych "trenerów" jest coraz więcej - i nawet oni rzeczywiście na tym zarabiają. Więc popyt jest. A czy ich usługi są skuteczne czy tylko ładnie wyciągają kasę i są dla umysłu ludzkiego "poprawiaczem nastroju" to inna bajka, o której mam swoją własną teorię ale niestety niepopartą żadnymi dowodami. :D
UsuńByć może kiedyś, nie wykluczam, zwłaszcza że właśnie pojawiają się skrajne opinie. A takie na mnie działają najlepiej - o wiele lepiej niż zachwalanie przez wszystkich pod niebiosa. Bo sam chcę się przekonać na własnej skórze. :P
Bardzo się cieszę, że wywiązała się dyskusja :)
UsuńJak pisałem na początku, nie mam za dużej wiedzy na ten temat, nigdy jakoś szczególnie się tym tematem nie interesowałem, a miałem możliwość przeczytania tej książki, to skorzystałem i myślę, że coś z tej lektury wyniosłem. Ile? To się okaże, choć pewnie bym musiał ją jeszcze raz, albo dwa przeczytać w jakiś odstępach czasu :)
Albo porównać z kilkoma innymi! :D Albo po prostu robić swoje. :D Ta tematyka jest czasem dość... delikatna i czort jeden wie jak ją dokładnie ugryźć...
UsuńChyba coś dla mnie! Będę musiała przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńSuper :)
Usuń