Po sześciu latach od pierwszego polskiego wydania wydawnictwo Mag ponownie wydało Siewcę Wojny, tym razem jako Rozjemca w nowej szacie graficznej. Przyznaję, że ciężko mi ocenić który tytuł jest trafniejszy dla książki, nawet po jej przeczytaniu, ponieważ oba w równym stopniu pasują do fabuły. Niemniej nowe wydanie posiada zdecydowanie lepiej prezentującą się okładkę autorstwa Dominika Brońka, więc skłaniam się jednak ku Rozjemcy.
Małe, skryte w górach królestwo Idris stoi na krawędzi wojny z Hallandren, swoim potężnym sąsiadem, dla którego jest oazą buntowników i swojego rodzaju cierniem w boku, pomimo że od Wielowojnia minęło już kilkaset lat. Wszystko przez to, że to niewielkie królestwo kontroluje wszelkie górskie przełęcze, dzięki którym Hallandren może sprzedawać swoje produkty innym królestwom a także ze względu na mocne prawa władców Idris do tronu swojego sąsiada. Po 20 latach od wynegocjowania traktatu, jedna z córek króla Dedelina zostaje wysłana do Hallandren, by tam poślubić Króla-Boga i być gwarancją pokoju. Jednakże nie jest to starsza z nich Vivenna, która od urodzenia była przygotowywana do szpiegowania i dworskich intryg, lecz młodsza Siri - beztroska i wiecznie przysparzająca rodzinie kłopotów. Z pozoru niewielka zmiana, poniesie ze sobą nieoczekiwane konsekwencje... Vivenna czując się bezużyteczna w zaistniałej sytuacji, wyrusza do Hallandren, by uratować swoją siostrę i osłabić przeciwnika przed nieuchronnie zbliżającą się wojną...
Tym razem Brandon Sanderson nie stworzył spektakularnej magii, lecz zdecydowanie bardziej subtelną, choć niekoniecznie mniej groźną. O czyjejś potędze w świecie Nalthis stanowi moc zwana BioChromą, oparta na Oddechach, które mogą być zbierane jedynie pojedynczo od konkretnych osób za ich przyzwoleniem. Za pomocą owych Oddechów Rozbudzający jest w stanie ożywiać martwe przedmioty, by mu służyły i wykonywały jego zadania. Nie jest to jednak łatwa ani prosta sztuka, wymaga bowiem wiedzy o odpowiednich Rozkazach oraz ciężkiego treningu. Dla przeciętnego człowieka magia jest praktycznie nieobecna - co najwyżej Oddechy służą jako jednorazowy przypływ gotówki dla biednych rodzin. Co warto jednak dodać, to fakt iż Sanderson, podobnie jak w Elantris, stopniowo ujawnia wiadomości dotyczące BioChromy, dozując w ten sposób czytelnikowi wrażenia i zachęcając go do dalszego czytania. Według mnie jest to kolejny niezwykle ciekawy i intrygujący system magii, jak zresztą wszystkie autorstwa Sandersona. Zastanawiam się, kiedy skończą mu się te świetne pomysły, lecz w jego przypadku to chyba niemożliwe.
W książkach Brandona Sandersona przyzwyczaiłem się do bohaterów pełnych życia, pasji i marzeń - jednym słowem z krwi i kości. Nie inaczej jest również w przypadku Rozjemcy. Przyznaję, że miałem osobiście problem którą z sióstr bardziej polubiłem, ale ostatecznie chyba skłaniam się ku Vivennie. Przechodzi ona niesamowitą przemianę, która trwa praktycznie przez całą książkę. Przybycie do Hallandren jest dla niej ogromnym szokiem nie tylko kulturowym, lecz przede wszystkim religijnym, który bardzo zmienia bohaterkę - wszelkie ideały oraz poglądy na świat musi dostosować do nowej rzeczywistości. Porównując jaka była na początku i pod koniec książki, odnosi się wrażenie, że są to wręcz dwie dość różne postacie, a nie jedna i ta sama, co według mnie jest ogromnym atutem książki. Wszystkie te zmiany podyktowane są logicznymi i rozsądnymi przyczynami, nie ma więc mowy o żadnej przypadkowości, co sobie bardzo cenię. Niemniej ciekawą bohaterką jest Siri, która zaskakująco dobrze odnajduje się w roli małżonki Króla-Boga - chyba nawet lepiej niż by to zrobiła Vivenna. Przez swój brak obycia w towarzystwie i wiedzy o intrygach zyskuje sympatię na dworze oraz odkrywa wiele rzeczy, które miały pozostać dla niej tajemnicą. Przez to też nie sposób nie polubić jej i nie ująć się za jej beztroską i nieco jeszcze dziecięcą ciekawością. Oczywiście postaci jest zdecydowanie więcej, lecz to te dwie bohaterki zyskały moją największą sympatię.
Przyznaję, że Rozjemca przez dość długi czas jawił mi się jako jedna z gorszych książek Sandersona z uniwersum Cosmere. Być może wynika to z faktu, że jest to już któraś pozycja tego autora, którą czytałem i dostrzegam coraz lepiej pewne podobieństwa między nimi, chociaż rozgrywają się na różnych światach. Przez to też Rozjemca wydawał mi się być chwilami przewidywalny, lecz patrząc na mniej więcej ostatnie 50 stron, to był to zabieg zamierzony, wręcz zastosowany z premedytacją. Autor pod koniec książki wywraca bowiem dosłownie wszystko do góry nogami, sprawiając, że z pozoru nic nie wnoszące wydarzenia układają się w jedną spójną całość i nic nie jest takie jakie się wydało na początku. Co ciekawe prawdopodobnie zapomniano podmienić zmienioną nazwę w treści, przez co przeczytamy o Siewcy Wojny a nie Rozjemcy. Ot taki mały szczegół, nie umniejszający jednak przyjemności płynącej z lektury.
Rozjemca był dla mnie bardzo interesującą, choć niestety za krótką lekturą. Bardzo chciałoby się przeżyć w tym świecie jeszcze jedną a może i dwie przygody, ponieważ kolejny raz Sanderson stworzył urzekający system magii, kulturę a przede wszystkim bohaterów. Polecam zarówno wiernym fanom tego autora, jak i tym którzy go nie znają - nie zawiedziecie się!
Moja ocena 8/10
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Mag!
Tytuł: Rozjemca
Tom serii: 1
Autor: Brandon Sanderson
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 26.10.2016
Data wydania: 26.10.2016
Liczba stron: 632
ISBN:9788374806701
Też obdarzyłam sympatią obie siostry - nie wiem czy potrafię określić, którą bardziej. Jednak chyba ja najbardziej polubiłam męskie postaci - Vesher bardzo mnie intrygował, a Dar Pieśni bawił ;) Poza tym jak zawsze u Sandersona nie mogę przeboleć zakończenia. Książka bardzo mi się podobała - może troszkę mniej od "Elantris", ale nadal była świetna :D
OdpowiedzUsuńTak Dar Pieśni to również świetna postać, za dużo do opsisywania już by było ;)
UsuńAch, żałuję, że nie kupiłam kiedyś tej cegły w Dedalusie, bo widziałam za kilkanaście złotych i nie wzięłam, choć miałam w planach. Ja z Sandersonem jeszcze trochę w lesie jestem, ale zabrałam się za Słowa Światłości i czytam je sobie "w tle" innych książek. Pewnie jednak jak tylko mnie wciągnie, to wyjdzie czytanie och na pierwszym planie :D
OdpowiedzUsuńMnie się osobiście stara okładka zupełnie nie podoba i znając opisy postaci z okładki, no to autor rozminął się bardzo z wyobrażeniem :)
UsuńJa Drogę Królów a potem Słowa Światłości, to czytałem mega szybko, by jak najszybciej dowiedzieć się co się stanie :D
Domyślam się, że szybko machnąłeś, ja się wciągam za każdym razem, jak sięgam po SŚ, ale nie mam wiele czasu na czytanie ;)
UsuńJa to w sumie mam do dodania niewiele ponad to, że: biorę się za to mięcho niedługo. ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno Ci się spodoba :)
UsuńKolejny Sanderson do przeczytania :) Super, cieszę się, że tyle jeszcze smakowitych kąsków przede mną :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto czytać Sandersona i nie zawodzi :)
UsuńA czy ktoś przybliży mi bliski związek fabularny między rozjemcą a słowami światłości?
OdpowiedzUsuńZapytaj najlepiej na grupie Archiwum Burzowego Światła na Facebooku.
UsuńJeśli czytałeś obie, to mogę zdradzić, że miecz z Rozjemcy pojawia się pod koniec Słów Światłości i zostaje ofiarowany pewnej osobie. Gdyby to było niejasne, to mi napisz, bo nie chcę tutaj umieszczać zbyt dużych spojlerów.