poniedziałek, 21 marca 2016

Upadek Króla Artura

J.R.R. Tolkien jest znany przede wszystkim za Hobbita i Władcę Pierścieni - dwa jego najbardziej znane i rozpoznawalne dzieła. Jednakże jako wykładowca filologii i literatury staroangielskiej przez całe swoje życie nie tworzył tylko Śródziemia. Interesowały go także poematy, mity i legendy staroangielskie. Z jego pasji do języka angielskiego powstał m.in przekład historii o Beowulfie, czy własnego autorstwa Legenda o Sigurdzie i Gudrun. Nie inaczej sprawa się miała z królem Arturem i rycerzami Okrągłego stołu - jednej z najbardziej znanych legend angielskich, która już na stałe zawitała do popkultury.

Poemat Upadek króla Artura to niezwykłe dzieło, w którym autor zabiera czytelnika do świata arturiańskiego. Tolkien tworząc je, oddzielił fakty od mitów i przedstawił własną wersję historii Artura, która jest przepełniona powagą i nieuchronnością wydarzeń. Poemat został napisany  wierszem aliteracyjnym - charakterystycznym dla metryki germańskiej, a zwłaszcza staroangielskiej i staroislandzkiej. Opisuje on zamorską wyprawę króla Artura do dalekich, pogańskich krain, ucieczkę Ginewry z Kamelotu przed przymusowym ślubem z Mordredem, wielką bitwę morską po powrocie Artura oraz gorzkie rozważania Lancelota o wyborze pomiędzy władcą a miłością do Ginewry. Niestety Tolkien nie dokończył swojego poematu, pozostawił jednak dość obszerne szkice i wersje, dzięki którym można domyślać się jakie zakończenie miało mieć jego dzieło. Prawdopodobnie porzucił pracę nad Upadkiem króla Artura na rzecz obowiązków na uczelni oraz pracą nad tworzeniem Śródziemia, bowiem w 1937 przerwał pisać poemat i został wydany Hobbit. Z zapisków jakie pozostawił wyłania się także koncepcja wielu miejsc, wydarzeń, które później Tolkien zamieści w Silmarilionie. Nieocenioną pracę w książkę włożył syn Christopher, który uporządkował, przeanalizował i ułożył odpowiednio wszystkie materiały pozostawione przez ojca w spójną i logiczną całość. 

Nie jestem znawcą staroangielskiego a tym bardziej wiersza aliteracyjnego. Stąd też ocenić sam poemat należycie jest mi dość trudno - zapewne jest to zadanie zdecydowanie bardziej dla filologów. Niemniej jednak czyta się go bardzo dobrze i w każdej chwili możemy porównać oryginał z przekładem. Książka zawiera bowiem obok siebie tekst oryginalny, stworzony przez Tolkiena oraz jego przekład na polski. Przy tej okazji wielkie uznanie dla tłumaczek, które wykonały gigantyczną pracę, aby oddać wszystkie te niuanse, rytmy, aby poemat nie brzmiał komicznie, tylko tak jak Tolkien tego chciał. Tłumaczenie jest również odpowiednio stylizowany na staropolski, co dodaje autentyczności opowiadanej historii. 

Poemat Upadek król Artura jak i dołączone do niego materiały nakreślają nieco inną wersję historii o Arturze, niż ta szeroko znana z popkultury. O kilku wydarzeniach nie miałem zupełnie pojęcia, ale też nigdy specjalnie nie interesowałem się czasami arturiańskimi. Dlatego też znakomitym pomysłem ze strony Christophera było określenie, czy raczej umiejscowienie poematu ojca w stosunku do dwóch ważnych dzieł o królu Arturze - Historia Regum Britanniae Geoffreya z Monmouth oraz aliteracyjnego poematu Morte Arthure. Dzięki temu można uzmysłowić sobie jakie zmiany zastosował Tolkien, a co zostawił takie samo. To również uzmysławia, jak sama legenda jest różnie przedstawiana w zależności od dzieła i czasów w jakich powstało. Moim zdaniem poemat Tolkiena jest niezwykle udany i można śmiało rozpocząć poznawanie legendy o Arturze od jego książki, a dopiero później zacząć wgłębiać się w szczegóły. 

Upadek króla Artura jest niewątpliwie książką trudną w odbiorze i przeznaczoną bardziej dla prawdziwych pasjonatów, którzy są skłonni analizować poemat godzinami, zagłębiając się w detale. Momentami książka bywa nużąca dla zwykłego czytelnika, kiedy Christopher Tolkien rozwodzi się nad niuansami dotyczącymi metryki wiersza, czy subtelnych różnic w poszczególnych wersjach poematu. Niemniej jest to książka, którą fan Tolkiena na pewno polubi, bowiem warto ją znać i tym osobom szczególnie ją polecam!

Moja ocena 8/10

Książka bierze udział w wyzwaniu Czytamy książki J.R.R. Tolkiena.

Tytuł: Upadek króla Artura
Autor: J.R.R. Tolkien
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 05.11.2013
Liczba stron: 264
ISBN:9788378396574

18 komentarzy:

  1. Od dziecka interesuję się historiami arturiańskimi. Mam w planach tę książkę, jestem ciekawa wszystkich smaczków i nudnawych szczegółów. Przyznam, że bardzo lubię się nad nimi rozwodzić! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będziesz zdecydowanie zadowolona z tej książki :)

      Usuń
  2. Czyli pozycja podobna jak Beowulf. :) Ale legendy arturiańskie akurat lubię. Bardzo dobrze i zajmująca napisał o Arturze Bernard Cornwell w swojej trylogii arturiańskiej. Polecam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Beowulf, albo Legenda o Sigurdzie i Gudrun :) O Cornwellu pamiętam, ale najpierw pewnie jeszcze ze 2 książki i czasach arturiańskich jakie mam w domu :)

      Usuń
  3. DLa mnie ta książka była świetną lekturą i chyba nawet pokusze się o ponowną lekturę samego poematu, ale tylko po angielsku - pamiętam jak czytałam fragmentami w oryginale i świetnie to brzmiało. Co nie zmienia faktu, że oczywiście, robotę tłumaczek na pewno należy docenić. Chyba sobie do Upadku wrócę z okazji Dnia czytania Tolkiena :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W oryginale poemat brzmi... inaczej - tak donioślej, bardziej tajemniczo, patetycznie. Ale to może kwestia, że jest w innym języku :)

      Usuń
    2. Miałam podobne odczucia, zdecydowanie bardziej podniośle. No i można język ćwiczyć :>

      Usuń
    3. Do szlifowania angielskiego to jednak bym wybrał coś bardziej współczesnego, bo dużo słów jak śledziłem ma zupełnie inna tłumaczenie niż sądziłem :)

      Usuń
  4. Wydanie jest przepiękne. Fajnie, że w Polsce nie ograniczają się tylko do Hobbita czy Władcy Pierścieni. Myślę, że "Upadek króla Artura" pokazuje jak wielkim umysłem był Tolkien.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie ma aż takiego popytu na Tolkiena - z chęcią miałbym na półce wydane kiedyś książki a obecnie nie do kupienia. 200 zł za cienką książeczkę to absurd już...

      Usuń
    2. Zostaje jedynie liczyć na fart w jakimś antykwariacie. Niedawno ludzie zabijali się o "Baśnie barda Beedle'a" i "Fantastyczne zwierzęta" napisane przez Rowling. Ceny tych broszurek od 100 w górę. Żałuję, bo kiedyś widziałem je w antykwariacie przy Rynku w Krk za 10 zeta za sztukę! Mogłem kupić i zarobić niezły szmal, ale kto to się spodziewał, że wybuchnie taki szał na ich punkcie?

      Usuń
    3. No dokładnie! Ja nie jestem jakimś wielkim fanem HP, choć go bardzo lubię to dowiedziałem się o tych książkach z 2 lata temu może ;)
      Chociaż udało mi się kupić np. Dzieci Hurina za 20zł z rok temu, co jest bardzo fajną ceną :D

      Usuń
    4. No dokładnie. Jeśli chodzi o "Dzieci Hurina" to mówisz o tym wydaniu w twardej oprawie od Amber? Ja kupowałem je lata temu w dzień premiery (chyba rok 2007) to na ówczesne czasy i moją sytuacje finansową, zabuliłem za nią jak za woły :D. 20 zeta to okazja :)

      Usuń
    5. Tak to wydanie w twardej :) Kupione na jakieś grupie na fejsie, gdzie są ogłoszenia ze sprzedażą i kupnem książek :)

      Usuń
    6. Ja nie mam zaufania do tych grup na fb. Za dużo naczytałem się komentarzy typu "przelałem pieniądze, ksiązki nie dostałem, zero kontaktu ze sprzedającym" itd.

      Usuń
    7. Dlatego ja kupuję na mojej lokalnej w Poznaniu - odbiór osobisty, mogę obejrzeć książkę no i nie mam kosztów wysyłki :)
      Zawsze można poprosić o wystawienie na Allegro, ale kupowałem kilka razy, że najpierw kasa, później wysyłka i nigdy nic złego się nie stało. Tak zdobyłem np. Listy Tolkiena dość niedawno za 25zł z wysyłką? No śmieszna kwota patrząc na ceny tej książki na Allegro ;)

      Usuń
  5. Kusisz tym Arturem ;) A swoją drogą, to okładka od Prószyńskiego cudowna <3

    OdpowiedzUsuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.