niedziela, 19 lutego 2017

Opowieści z Meekhańskiego pogranicza. Północ-Południe

Opowieści z meekhańskiego pogranicza, obok Czarnej Kompanii, czy Malazańskiej Księgi Poległych, należą do jednych z moich ulubionych cykli, opisujących losy wielkich imperiów, oczami prostych żołnierzy a nie królów, czy władców. Dlatego po mniej więcej czterech latach postanowiłem powrócić do książek Roberta Wegnera i przeczytać raz jeszcze o przygodach moich ulubionych bohaterów.

Północ-Południe, to pierwszy z dwóch tomów opowiadań, który zabiera czytelnika w dwie bardzo skrajne - zarówno geograficznie jak i kulturowo, zakątki Imperium Meekhańskiego. Pierwsza część, czyli Topór i skała, rozgrywa się na dalekiej i mroźnej północy, której strzeże nieustraszona Górska Straż. Na naszych oczach będzie się rodzić legenda o niepokonanych żołnierzach Szóstej Kompanii, którzy zostaną zapamiętani jako Czerwone Szóstki. Natomiast druga część, czyli Miecz i żar, opowiada o zamaskowanym pustynnym wojowniku z plemienia Issar - Yatechu. Niegdyś, zgodnie ze zwyczajem, zasłaniał twarz, by nikt nie wykradł mu duszy. Wszystko uległo jednak zmianie, kiedy wynajął swój miecz pewnemu meekhańskiemu kupcowi i zakochał się w jego córce...

Jak sama nazwa cyklu wskazuje, są to Opowieści z meekhańskiego pogranicza, czyli mające miejsce na obrzeżach potężnego Imperium Meekhańskiego, zajmującego prawie cały ogromny kontynent. Północ-południe jest zbiorem opowiadań (dokładniej ośmiu - po cztery w danej części), mocno ze sobą powiązanych a każde kolejne jest niejako kontynuacją poprzedniego. Zazwyczaj dzieli je od siebie krótki okres czasu, lecz w ten sposób autor mógł pominąć wydarzenia, w których zwyczajnie nic się nie działo, co całości wyszło na plus. W pierwszym tomie poznamy przede wszystkim dwie skrajności - mroźną północ, gdzie najważniejsze jest honor i braterstwo oraz spalone słońcem południe, gdzie prym wiodą tradycja oraz surowe zasady. Autor w trakcie tych ośmiu opowiadań przemyca również bardzo dużo informacji o samym Imperium Meekhańskim - jak powstało, jak wygląda i z jakimi zagrożeniami musiało się zmagać. Nie różni się ono za mocno od wielu innych, które istniały w historii ludzkości, czy które występują w innych książkach. Na szczęście nie jest ono głównym tematem książki, lecz to co się dzieje przy jego granicach. Jest to w mojej ocenie bardzo ciekawy i udany zabieg, ponieważ autor upiekł dwie pieczenie na jednym ogniu - opowiedział o interesujących wydarzeniach jakie zaczynają się rozgrywać na dalekiej północy i południu oraz przedstawił samo Imperium Meekhańskie. Warto jednak pamiętać, że będą to informacje bardzo fragmentaryczne, poruszające niekiedy dość odmienne i niepowiązane ze sobą tematy a także z różnych okresów czasu, ale razem powoli budują wspaniałą historię tego mocarstwa. 
Przechodząc, do konkretów, to na mnie osobiście największe wrażenie z pierwszej części, zrobiło opowiadanie Wszyscy jesteśmy meekhańczykami, za które zresztą Wegner dostał Nagrodę Zajdla w 2009 roku. Jeden z dziesiętników Szóstej Kompanii opowiada w nim o obronie doliny Wares przed najazdem Se-kohlandczyków - armii koczowników z Wielkich Stepów, przed którą, wiele lat wcześniej, drżało całe Imperium Meekhańskie. Jest to odmalowane z ogromnym realizmem starcie dwóch skrajnie różnych wojsk - kilkuset żołnierzy ciężkiej piechoty przeciwko dziesiątkom tysięcy konnych wojowników. Opowieść ta, jest pełna heroicznych starć, potyczek oraz walki do ostatniego człowieka, po to, aby dziesiątki tysięcy uchodźców mogło przebyć dolinę i ocalić swoje życie. Z racji, że jest to historia w historii, całość nabiera znacznie głębszego wydźwięku - pokazuje czym dla górali z dalekiej północy i nie tylko dla nich, stał się Meekhan - nie jest już pustą nazwą, czy krajem w jakim żyją, lecz przede wszystkim symbolem jedności, spajającym bardzo różne ludy i społeczeństwa. Niemniej interesujące są cztery opowiadania rozgrywające się na południu, będące opowieścią o pustynnym wojowniku Yatechu z plemienia Issarów. Jego historia jest równie dobra, jeśli nie lepsza, z tego względu, że mamy tutaj tylko jednego głównego bohatera i możemy lepiej się skupić na tym, by go poznać. Opowieść o tym młodym wojowniku przepełnia ból oraz strata, z powodu tego, co mężczyzna musiał zrobić i co bardzo mocno odbiło się na jego dalszych jego losach. Gdybym miał zdecydować, którą część bardziej polubiłem, to miałbym duży problem - obie są bardzo dobre! 

Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ-południe stanowią bardzo dobre otwarcie cyklu, który stał się jednym z moich ulubionych - pełnym interesujących historii, bohaterów oraz magii. Każde opowiadanie zapada w pamięć a autor przez całą książkę trzyma bardzo wysoki poziom. Polecam!

Moja ocena 8/10

Tytuł: Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ-południe
Cykl: Opowieści z meekhańskiego pogranicza
Tom cyklu: 1
Autor: Robert M. Wegner
Wydawnictwo: Powergraph
Data wydania: 07.03.2012
Liczba stron: 570
ISBN: 9788361187448

21 komentarzy:

  1. Właśnie kończę cały cykl i jestem pod wielkim wrażeniem. Najlepsze są wątki militarne, a najmniej lubię Yatecha - na początku był strasznym frajerem (bo on nic nie musiał, dokonał po prostu wyboru), ale później chłopak się wyrabia i zyskuje trochę w moich oczach. Dziwne jest, że wspominana przez ciebie Czarna kompania nie podobała mi się bardzo, pierwszy tom Malazańskiej księgi poległych mnie wynudził i nie przeczytałam kolejnych, a Opowieści z meekhańskiego pogranicza uważam za dzieło genialne. Taki jakiś mam specyficzny gust :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czarna Kompania powstała już dość dawno, ale to niej zawdzięczamy to jak wygląda cykl Wegnera. Cook zrobił niesamowitą robotę i przeniósł opisy walk, bitew, czy wydarzeń w wielkich imperiach z królów i innych ważnych osób, na pojedynczych żołnierzy, bez jakiś super mocy i zdolności. Czarna Kompania w porównaniu do Wegnera jest zdecydowanie cięższa, ale ja mam do niej ogromny sentyment :)
      Co do Malazańskiej Księgi Poległych, to pierwszy tom jest dość chaotyczny i to przyznaję. Ja dopiero po drugim czytaniu lepiej zrozumiałem o co w nim chodzi. Lepiej wypadają kolejne tomy - przejrzyściej poprowadzona jest fabuła oraz akcja ;)
      Nie każdy musi lubić te same rzeczy - świat byłby wtedy nudny :D

      Usuń
  2. Intrygująca pozycja, wiem nawet komu ją polecę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zobaczyłem reckę Wegnera i przez chwilę oniemiałem, bo byłem przekonany, że Ty Wegnera już czytałeś. Ale na wstępie już widzę, że to tylko powrót. No jak oceniasz po wtóre tak wysoko, to widać Robert się nie przejada. I dobrze. Powtarzasz wszystkie tomy przed zbliżającą się premierą? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałem, czytałem :) Opowieści o Szóstej Kompanii pamiętałem zdecydowanie lepiej niż historię Yatecha, ale świetnie mi się je czytało :)
      Tak, ponieważ już przy czytaniu Pamięci wszystkich słów (recenzja jest na blogu, ale to jest dramat), miałem wrażenie, że nie do końca wszystko pamiętam, dlatego postanowiłem odświeżyć sobie cały cykl przed 5 tomem :)

      Usuń
    2. To nieźle. Ja jeszcze muszę drugą powieść machnąć przed tą nowością.

      Usuń
    3. Ciastek, też miałem lekkiego mindfucka, ale co tam - tak czy siak przygnałem z podsumowania, bo oczywiście zamuliłem i przeoczyłem wpis w lutym. :P

      Usuń
  4. Będę czytać :) tylko nie wiem kiedy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę wstyd, ale nic z tej głośnej trójki nie znam :D Ale nadrobię, obiecuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o odbiór powieści, to Czarna Kompania jest obiektywnie patrząc najtrudniejsza, potem Malazańska Księga Poległych (1 tom jest dość chaotyczny i to ogromny cykl) a najłatwiejsze książki Wegnera. Wszystkie jednak trzy cykle bardzo dobrze wspominam :)

      Usuń
  6. Korekta obywatelska:"wydarzenia, w których zwyczajnie nic się nie działo" - ???

    Alsoł, na południu honor jest nawet ważniejszy chyba, niż na północy. Górale nie zabijają niewinnych ludzi tylko po to, żeby nie zhańbić swojego rodu.

    Akurat mnie "Wszyscy jesteśmy..." ani ziębi, ani grzeje, może dlatego, że sceny batalistyczne są mi głęboko obojętne. Wolę "Szkarłat na płaszczu" i "Gdybym miała brata". Ale skoro lubis sceny batalistyczne, to trzeci tom cyklu powinien Ci się spodobać - jedyne 800 stron opisu bitwy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki skrót myślowy - chodziło mi po prostu, że autor pomija wydarzenia jak cała Kompania spędza czas w koszarach odpoczywając.

      Czytałem całość a teraz przypominam sobie cały cykl :)

      Usuń
  7. Uwielbiam Wegnera, a pierwszy tom to chyba jeden z moich ulubionych z cyklu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak rozumiem, czekasz na 5 tom z niecierpliwością? :D

      Usuń
    2. Oczywiście! Nie wyobrażasz sobie banana na mojej twarzy, jak ją zobaczyłam w zapowiedziach u Ciacha :)

      Usuń
  8. Od razu zaczęłam uśmiechać się do ekranu widząc tutaj Wegnera :) Uwielbiam tego autora, pokochałam go w pełni właśnie za sprawą opowiadania "Wszyscy jesteśmy meekhańczykami" które wywarło na mnie ogromne wrażenie. Ja nie mam żadnego problemu z wyborem, która część książki była lepsza - wybiorę tą z Górską Strażą. Yatech zupełnie mi się nie podobał i nie lubię wątków z nim. Za to Kennetha i jego oddział uwielbiam :)
    Czarną Kompanię próbowałam czytać, ale poległam. Nie chodzi o wydarzenia, bo ja naprawdę chcę wiedzieć, co jest dalej, ale pokonał mnie styl. Niemniej jednak, kiedy sprzedawałam książki których chciałam się pozbyć albo do których nie zamierzałam kupować kontynuacji, długo wahałam się nad pierwszym tomem Czarnej Kompanii i ostatecznie nie sprzedałam... :)
    Malazańską Księgę Poległych mam w planach. Chciałam zaopatrzyć się w pierwszy tom, ale nigdzie już nie ma, a na allegro chodzi za absurdalne kwoty. Zostaje mi biblioteka... Kiedyś, kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo się ciesze :) Czarną Kompanię czytałem wieku temu już, jako pierwszą, później była Malazańska Księga Poległych a na końcu Wegner. Musiałbym ją przeczytać raz jeszcze (co planuję), by porównać jakie teraz zrobiłaby na mnie wrażenie :)
      Z Eriksonem jest ten problem, że pierwsze tomy sprzedają się świetnie, a kolejne już nie. Dysproporcja jest duża, jak kiedyś podawano na forum MAGa. Swoją drogą Ogrody Księżyca są dość ciężkie do czytania, ponieważ rzucają czytelnika od razu na głęboką wodę i trudno rozeznać się co i jak się dzieje :) Mam cały komplet na półce i za nic bym się go nie pozbył, więc warto się z Eriksonem zapoznać :D

      Usuń
  9. Przeczytałem niedawno i dla mnie lepszą częścią jest Północ. Opowiadanie Krew naszych ojców zrobiło na mnie największe wrażenie, drugie miejsce przyznaje Ponieważ kocham cię nad życie. W obu tych opowiadaniach znalazłem coś unikatowego, taki ciekawy pomysł kompozycyjny lub motyw przewodni, który robił duże wrażenie - szczególnie na końcu opowiadania. Subiektywnie oceniając to najgorzej czytało mi się Pocałunek Skorpiona i Honor Górala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić Tobie lekturę kolejnych tomów, ale do tego namawiać Cię nie trzeba ;)

      Usuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.