Rand al’Thor prowadzi polityczne i militarne działania, mające na celu zjednoczenie rozdrobnionych królestw i odnowienie sojuszy na czas Ostatniej Bitwy. Kiedy on za wszelką cenę próbuje powstrzymać pochód Seanchan na północ i dąży do czasowego przynajmniej zawieszenia broni z najeźdźcami, jego przyjaciele i sojusznicy z przerażeniem obserwują Cień, którego źródłem wydaje się być samo serce Smoka Odrodzonego.Z kolei Egwene al’Vere, Zasiadająca na Tronie Amyrlin, zostaje uwięziona w Białej Wieży, a potem wydana na łaskę i niełaskę tyrańskich kaprysów jej władczyni. Od cierpliwej walki Egwene zależy nie tylko los Aes Sedai, i ale także całego świata.Wielkimi krokami zbliża się bowiem Tarmon Gai’don, Ostatnia Bitwa. A ludzkość wciąż nie jest na nią gotowa...
Dotychczasowe jedenaście tomów zostało napisane przez Roberta Jordana, dlatego byłem ciekawy, ale i miałem pewne obawy, jak Brandon Sanderson poradzi sobie z tak rozbudowaną historią, z taką ilością wątków i postaci. Okazuje się, że bardzo dobrze! Wręcz chwilami można odnieść wrażenie, jakby dwunasty tom był w dużej mierze napisany przez Jordana i wymagał tylko niezbędnych korekt, czy modyfikacji, ponieważ styl pisania nie zmienił się zbyt wiele, choć Sanderson we wstępie zaznacza, że nie starał się kopiować stylu Jordana. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że Jordan zostawił Sandersonowi dużo materiału, dzięki czemu ten mógł oddać jak najlepiej ducha Koła Czasu, choć jednocześnie wniósł powiew świeżości do cyklu. Opisy są nieco mniej szczegółowe, ale za to bardziej treściwe. Podobnie rzecz ma się z dialogami - są bardziej konkretne, nie ma zbędnych dywagacji, czy rozmów o niczym. Sanderson nie zmienił tego, kim byli bohaterowie, ale nie da się ukryć, że zachowują się nieco inaczej - wiedzą, do czego zmierzają, nie snują długich rozważań na te same tematy, ale działają bardziej rzeczowo i konkretnie. Te drobne, ale całościowo znaczące zmiany, dobrze wpłynęły na tempo akcji, jak i mój odbiór książki. Jordan chwilami za bardzo skupiał się na bardzo drobnych szczegółach, szczególnie w ostatnich kilku tomach.
Pomruki burzy bardzo dobrze kontynuują wątki z poprzednich części, jeszcze bardziej można poczuć, że zbliżamy się do finału cyklu. Co ciekawe, cała historia miała zamknąć się w dwunastu tomach, ale po przejrzeniu materiału i rozpoczęciu pisania okazało się, że aby zakończyć cykl, będą potrzebne aż trzy opasłe tomy! Pomruki burzy stanowią zatem takie preludium do finału, ponieważ wiele pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi, a wręcz pojawiają się nowe niewiadome, a bohaterowie zmagają się ze swoim przeznaczeniem. Walki toczą się nie tylko na polach bitew, ale również w pałacach. Pozostaje mieć nadzieję, że niedługo na rynku pojawią się wznowienia dwóch ostatnich tomów cyklu i szybko poznam zakończenie.
Pomruki burzy to pierwszy z trzech tomów cyklu Koło Czasu, które Brandon Sanderson napisał po śmierci Roberta Jordana. Poradził sobie z tym zadaniem bardzo dobrze - zachował ducha cyklu, a jednocześnie opowieść jest bardziej konkretna. Polecam!
Ocena: 9/10
Pomruki burzy do kupienia na Bonito (współpraca reklamowa)
Tłumaczenie: Jan Karłowski
Cykl: Koło Czasu
Tom cyklu: 12
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.