czwartek, 20 lipca 2017

Assassin’s Creed: Ostatni Potomkowie

Do tej pory miałem okazję przeczytać niemalże wszystkie książki z serii Assassin's Creed, autorstwa Oliviera Bowdena. Były to całkiem dobre lektury z dużą dozą akcji i nie najgorszymi bohaterami. Powieści te opisywały starcia pomiędzy Bractwem Asasynów a Zakonem Templariuszy na przestrzeni wielu różnych epok i wydarzeń, m.in wypraw krzyżowych, rewolucji francuskiej, czy wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Teraz przyszedł czas na nowego autora i nieco odmienne podejście do tematu - Matthew J. Kirby osadził zmagania asasynów z templariuszami we współczesności, a za głównych bohaterów obrał nastolatków. 

Ostatni Potomkowie opowiada o przygodach Owena, młodego chłopaka, którego życie jest dość mocno skomplikowane, odkąd jego ojciec zmarł w więzieniu. Próbuje oczyścić jego imię, wierząc, że oskarżenie było niesłuszne. Szansą by to zrealizować jest pomoc Monroe'a - szkolnego specjalisty od IT. Dzięki tajemniczej maszynie, zwanej Animusem, Owen wraz z grupą kolegów przenosi się, najpierw do czasów konkwistadorów, a następnie do Nowego Jorku, w którym wybuchają zamieszki w 1863 roku. Nie wie jednak, że został wciągnięty w konflikt pomiędzy Bractwem Asasynów a Zakonem Templariuszy...

Nie ukrywam, że czytając kolejne powieści Oliviera Bowdena, byłem bardzo ciekawy jak współcześnie wyglądaliby asasyni i templariusze - czym by się zajmowali, jakie mieli cele i jak z czasem zmieniła się ich ideologia. I tutaj pojawiają się przygody Owena. Jednak nie ma co się nastawiać, że od razu poznamy wszystkie informacje o współczesnym życiu asasynów i templariuszy, ponieważ z początku dowiadujemy bardzo niewiele i to głównie o samym Animusie i sposobie w jaki funkcjonuje. Z czasem dopiero zaczyna wyłaniać się szerszy obraz konfliktu, który ponownie nie przedstawia się za kolorowo dla asasynów, których szeregi zostały w ostatnim czasie mocno uszczuplone, a templariusze zarządzają wpływowymi firmami i posiadają bogate koneksje. Pojawia się jednak trzecia strona konfliktu, czyli tajemniczy pan Monroe, o którym przez całą książkę dowiadujemy się wielu sprzecznych informacji. Nie ulega jednak wątpliwości, że pragnie on udaremnić wysiłki zarówno asasynów, jak i templariuszy, którzy wydawać by się mogło, że mają odmienne cele, lecz tak naprawdę te same, lecz tylko inne metody ich realizacji. Nie będę ukrywał, że wątek Monroe'a, jak i on sam, bardzo mnie zaciekawił i jestem ogromnie ciekawy jak się dalej rozwinie. 

Jak wcześniej napisałem, grupa nastolatków przy pomocy Animusa i danych zapisanych w ich genach przenosi się do przeszłości i wciela się w swoich przodków. I tutaj pojawia się problem, czyli słaba kreacja bohaterów. Dlaczego? Ponieważ kiedy nastolatkowie wcielają się w swoich przodków, przejmują ich charakter, osobowość oraz umiejętności, stając się zupełnie innymi osobami. Nie mamy zatem możliwości poznać jacy naprawdę są, jakie mają marzenia i cele. Nie ułatwia tego również fakt, że dość często nastolatkowie próbują sprzeciwić się, zmienić decyzje swoich przodków, czy też mają własne przemyślenia na temat aktualnych wydarzeń i niestety dopiero wówczas mamy okazję choć troszkę ich poznać. Dlatego nie mogę powiedzieć bym dobrze poznał któregokolwiek z bohaterów i potrafił powiedzieć coś więcej niż 2-3 zdania o każdym z nich. W przypadku niektórych postaci nawet lepiej kojarzę ich przodka niż ich samych. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach będzie więcej akcji, w której Owen i jego znajomi wezmą udział osobiście. 

W książce brakuje jeszcze jednej rzeczy, a mianowicie tak lubianych przeze mnie starć asasynów z templariuszami - walk z ukrytym ostrzem, pościgów po dachach budynków, czy emocjonujących ucieczek. Owszem, jest kilka potyczek, lecz niestety daleko im do tych znanych z powieści Oliviera Bowdena. Przez większość czasu w zasadzie obserwujemy jak rozwijała się sytuacja zamieszek w Nowym Jorku w związku z poborem, jak obie strony konfliktu chciały zrealizować swoje cele oraz jak wyglądały poszukiwania pewnego potężnego artefaktu. Jedno, co muszę przyznać, to fakt iż autor przenosi czytelnika do XIX wieku w sposób ciekawy i bogaty w szczegóły, nawet jeśli nie ma wtedy zawrotnego tempa akcji. 

Ostatni Potomkowie jest dobrym otwarciem nowej trylogii, przedstawiającej nowy wymiar konfliktu pomiędzy Bractwem Asasynów a Zakonem Templariuszy. Jest to zdecydowanie powieść młodzieżowa, dlatego nie można liczyć na bardzo rozbudowaną kreację postaci, czy mnogość szczegółów, ale pomimo tego książka zapewnia kilka godzin przyjemnej lektury. 

Ocena 6/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Insignis!

Tytuł: Ostatni Potomkowie
Cykl: Assassin's Creed
Tom cyklu: 1
Autor: Matthew J. Kirby
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 09.11.2016
Liczba stron: 352
ISBN: 9788365315755

6 komentarzy:

  1. Kiedyś zaczytywałam się w AC, ale po którejś z kolei stwierdziłam, że chyba seria zaczyna mi się przejadać. Albo za stara się zrobiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie czytałem jednej, lub dwóch Bowdena i też miałem wrażenie, że troszkę mam już tego dość. Z tą nową serią zrobiłem eksperyment, ale jeśli drugi tom mnie nie oczaruje, to pewnie nie przeczytam już trzeciego :)

      Usuń
  2. Niedawno mój chłopak zaczął grać w Assassin's Creed i gra naprawdę daje radę :D Aż sama miałam ochotę trochę popykać.
    Jednak film mnie nie urzekł, a książki jakoś nie pociągają. Chyba spasuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety posiadam w domu tylko laptopy, a gra Ubosoftu nie lubi zintegrowanych kart graficznych i sobie odpuściłem wiele lat temu :)
      Filmu nie oglądałem, przynajmniej tego nowego :)

      Usuń
  3. Ja z kolei, jeśli chodzi o fantastyczne nowości, mogę polecić "Tajne akta Obozu Herosów" Ricka Riordana. Autora trudno nie znać ;) Czytam praktycznie od samego początku wszystko co wydaje i wciąż mam ochotę na więcej. Pewnie i tym razem będzie mi mało tego mitologicznego świata, więc zamierzam jeszcze w sierpniu kupić "Percy Jackson. Książka do kolorowania", która jest świetnym dodatkiem do powieści. Dzięki niej, możemy niejako uczestniczyć w świecie Riordana, nadając mu naszych barw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam autora, ale coraz bardziej mam wrażenie, że młodzieżówki już nie są dla mnie, poza pewnie paroma wyjątkami. Kiedyś chciałbym przeczytać pierwszy tom przygód Percy'ego, ale chyba nie w najbliższym czasie :)

      Usuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.