niedziela, 15 października 2017

Labirynt śmierci - Philip K. Dick

Philip K. Dick to jeden z tych autorów, których ciągle poznaje i wciąż jeszcze dużo przede mną. Po znakomitym Blade Runnerze  i Deus Irae, postanowiłem sięgnąć po kolejną książkę tego autora, tym razem nieco mniej znaną, ale niemniej wartą uwagi, czyli Labirynt śmierci.

Na planetę Delmak-O przybywa czternaścioro zupełnie obcych dla siebie ludzi. Nie znają czekających ich zadań, a wszystkiego mają dowiedzieć się po przylocie ostatniej osoby. Jednak wkrótce dochodzi do awarii, przez co nie wiedzą po co zostali sprowadzeni na tę planetę. Co więcej, nie mogą też sprowadzić pomocy, są zupełni sami... Wkrótce staje się dla nich jasne, że są obiektem jakiegoś doświadczenia, lecz nie mają pojęcia na czym ono polega. Wkrótce ginie pierwsza z osób, a za nią kolejne... Bóg albo nie istnieje, albo postanawia unicestwić wszystkie swoje stworzenia.

Przez długi czas miałem wrażenie, że Labirynt śmierci bardziej przypomina rasowy thriller, aniżeli powieść science fiction. Wiąże się to z tym, że książka posiada dynamiczną akcję, bardzo dużo się w niej dzieje, a trupy ścielą się gęsto. Nie tylko w wyniku wypadków, ale przede wszystkim w wyniku samoobrony, czy celowego zabójstwa. To powoduje, że książkę, liczącą niecałe 300 stron, czyta się zaskakująco szybko i chwilami trudno się od niej oderwać, chcąc jak najszybciej poznać, co się dalej wydarzy. Choć na pierwszy rzut oka może wydawać się, że autor postanowił odejść od typowych dla siebie opowieści z niezwykłymi przemyślanami na rzecz powieści akcji osadzonej w klimatach science fiction, to wcale tak nie jest. Wystarczy uważnie wczytać się, by dostrzec kolejne problemy z jakimi autor zmierzył się w swojej powieści.

W Labiryncie śmierci, Dick stworzył niezwykłą i wyidealizowaną religię, której kunszt doceniłem dopiero po lekturze, ponieważ nie od razu zrozumiałem, co autor chciał nią przekazać. Jest ona próbą stworzenia abstrakcyjnego, ale bardzo logicznego systemu religijnego, opierającego się na niepodważalnym założeniu, że Bóg istnieje. Co więcej, ludzie każdego dnia doświadczają dowodów jego egzystencji, jak i skutków ingerencji w ich życie. Choć ludzie zanoszą modlitwy, mają świadomość, że Bóg istnieje, to zwyczajnie brakuje im wiary. Bóg jest dla nich czymś oczywistym, co istnieje i ma realny wpływ na życie każdego z nich. To czyni ten system jednym z bardziej niezwykłych o jakich czytałem. Jest on zdecydowanie bardziej skomplikowany, niż ja to opisałem, ale Dick stopniuje informacje, jak i pozostawia wiele rzeczy niedopowiedzianych, dlatego nie chciałbym nikomu zdradzić zbyt wiele.  

Niemniej interesujący są bohaterowie, a w zasadzie to, jak postrzegają oni świat. Historia opowiadana jest przez kilka osób i za każdym razem patrzymy na bieg wydarzeń z perspektywy innej z nich. Powoduje to, że mamy niezwykłą okazję zobaczyć te same wydarzenia, czy rzeczy z perspektywy kilku osób, które niekiedy diametralnie różnią się od siebie. Co prawda, chwilami trudno zorientować się od razu kto jest kim, ale kreacja bohaterów nie jest w tej książce najważniejsza. Ważniejszy jest problem na jaki mamy zwrócić uwagę, że każdy z nich postrzega świat nieco inaczej i próbuje przekonać resztę o swojej słuszności. Dick pragnie w ten sposób skierować naszą uwagę na fakt, że nie potrafimy pokonać bariery komunikacji - kiedy mówimy, czy używamy teoretycznie tych samych zwrotów, odnosimy je do idei, pojęć, czy interpretacji, które sami znamy, a niekoniecznie inni też tak samo będą je rozumieli. Jest to zatem również historia o zmierzeniu się z problemem komunikacji międzyludzkiej, która nie jest wcale taka prosta jak by się mogło wydawać. 

Choć Labirynt śmierci nie dorównuje Blade Runnerowi, to zdecydowanie ma coś w sobie i skłania do refleksji. To niezwykła opowieść o wyidealizowanej religii, jak również o tym jak trudnym problemem jest komunikacja międzyludzka. Polecam!

Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis!

Tytuł: Labirynt śmierci
Autor: Philip K. Dick
Seria: Dzieła wybrane Philipa K. Dicka
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 03.10.2017
Liczba stron: 266
ISBN: 9788380622555

20 komentarzy:

  1. O, widzę, że warto to zestawić z "Piekło to nieobecność Boga" Teda Chianga. Tam też Bóg istniał w sposób niepodważalny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałem to opowiadanie, ale muszę je chyba sobie przypomnieć, bo niestety mało już pamiętam :)

      Usuń
  2. Przyznam, że sama mam małe doświadczenie z takimi książkami, ale tę chętnie kupiłabym komuś na prezent. I kto wie, może przeczytam ukradkiem. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto! Polecam Dicka - na 3 jego książki, żadna mnie jeszcze nie zawiodła :)

      Usuń
  3. Świetna recka. Mnie co prawda nie trzeba przekonywać, bo książka do mnie idzie, ale podkręciłeś apetyt. :) Widzę, że ten Dick Ci zaczyna pasować tak jak przypuszczałem. Ale w sumie mnie to nie dziwi. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Mnie do Dicka też nie, bo chyba wszystkie jego książki w tym wydaniu czekają na półce i trzeba częściej po nie sięgać ;)

      Usuń
    2. Masz całego Dicka w nowym wydaniu u siebie?

      Usuń
    3. Tak, kiedyś Ci pisałem, że część książek jest już niedostępna, nawet na Allegro. Jagoda mi jedną z Wrocławia przysłała, bo była akurat w jej Empiku :)

      Usuń
    4. Spoko, fajnie. Też chcę wszystkie, ale kilku mi brakuje. :)

      Usuń
    5. Nie można się nie zgodzić z tym "nie trzeba przekonywać". :) Dicka nie mam zbyt wiele na swoim koncie, wśród książek też się nie uświadczy go w mojej biblioteczce, ale kiedyś pewnie nadejdzie dzień kompletowania. Może będą kolejne wznowienia, jakaś kolekcja albo coś w tym stylu.

      Usuń
    6. Kamil - warto, im szybciej, tym lepiej. Co prawda mają być jakieś dodruki, ale nigdy nie wiadomo kiedy itp. :) Ja nie przepłaciłem za żadną z książek, maksymalnie dałem dwa razy cenę okładkową, co uważam za duży sukces jak na fakt, że nie były już dostępne :)

      Usuń
    7. amp H - no bierz się za PKD, bierz. :)
      Łukasz - a ty kupowałeś przez allegro czy na jakimś arosie,nieprzeczytane? Nie ogarnę finansowo wszystkiego, kupię kilka na święta, ale całości na pewno nie. Liczę, że te dodruki będą. Masz info od Rebisa?

      Usuń
    8. Łukasz. Jaką Ci Jagoda załatwiała z Empika?

      Usuń
    9. To była ta książka: Transmigracja Timothy'ego Archera :)

      Usuń
  4. Widzę nowe wydanie. Pamiętam jak kilka lat temu do przeczytania próbował mnie namówić znajomy, ale ciągle mówiłam - później. No i ostatecznie się nie złożyło. Wygląda jednak na to, iż wart jest poświęcenia na niego odrobiny swojego czasu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wydane jak wszystkie inne książki Dicka w Rebisie :)

      Usuń
  5. Ja wiem, że powtarzam to przy każdej recenzji Dicka, ale - muszę go nadrobić. A ta książka naprawdę bardzo mnie ciekawi, ten system religijny wydaje się być chyba najbardziej interesujący. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam to, sam też tak często piszę przy niektórych autorach, ale zwyczajnie czasu brak :)

      Usuń
  6. Akurat w zeszłym tygodniu kupiłam "Blade Runnera" i trochę się boję po niego sięgnąć, bo jakoś z science-fiction mam same złe wspomnienia, ale po tej recenzji stwierdzam, że chyba jednak nie taki diabeł straszny, jak go malują ;)

    OdpowiedzUsuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.