poniedziałek, 16 listopada 2015

Tron z czaszek, księga 2


Nie lubię dzielenia książek na pół i tym samym czekania na drugi tom nawet kilku miesięcy, bowiem taki minął czas pomiędzy premierą księgi pierwszej i drugiej Tronu z czaszek. Dlatego też zastanawiałem się dłuższy czas jak ocenić 4 tom cyklu. Czy jako całość, a może oddzielne książki? Zdecydowałem się na tą drugą opcję, choć nie jestem w pełni do niej przekonany.

Akcja tej części przenosi się na dwór Rhinebecka III - władcy Angiers, gdzie Rojer wraz żonami, Leeshą oraz kilkoma innymi osobami zostali poproszeni o wizytę. Słowo zaproszenie jest zbyt łagodnym określeniem w tym przypadku, a zarazem przymus zbyt mocnym. Nie mając wyboru wyruszają do Angiers, by tam rozwiązać wiele niecierpiących zwłoki problemów jak kwestia dziedzica Rhinebecka III, czy okupacja Lakton. Swój finał będzie miał niemalże zapomniany wątek pomiędzy Rojerem a Jasinem Złotogłosym. Bynajmniej nie skończy się on szczęśliwie. Natomiast wśród synów Ahmanna narastają spiski, każdy z nich chce zdobyć chwałę przewyższającą tę zdobytą przez ich ojca i zdobyć dla siebie tron z czaszek.

W księdze drugiej akcja zdecydowanie zaczyna nabierać powoli tempa. Intrygi wokół Bluszczowego Tronu w końcu ujrzą światło dziennie. Wyjdzie na jaw, dlaczego władca Angiers nie może mieć dzieci, choć żon miał już bez liku. Również z każdym dniem coraz bardziej zaognia się konflikt pomiędzy ludem Jardira a tym z Zielonych Krain. Kwestia walki z demonami nieco jakby odchodzi w kąt i nie jest najważniejsza. Zupełnie jakby zagrożenie minęło wraz z odnalezieniem run bojowych. Czy ludzkość w takim razie zjednoczy się w imię wspólnej wojny z demonami, czy też zrobi przysługę otchłańcom i sama się wybije w wojnach? Jaki chytry plan obmyślił Arlen wraz z Jardirem?

Czytając poszczególne tomy miałem nieodparte wrażenie, że autor bardzo lubi swoich bohaterów i do końca cyklu żaden z nich nie zginie. Zostaną ranni, okaleczeni owszem, ale koniec końców uzdrowieni. W Tronie z czaszek Brett zdecydował się na śmierć jednego z bohaterów, a właściwie kilku, co myślę ma przygotować czytelników do tego co wydarzy się w ostatnim, finałowym tomie - Rdzeniu świata. Żeby nie było tak smutno, poznamy w tej części całkiem nową i intrygującą postać - Briara. Jest kilkunastoletni młody chłopak, na dodatek mieszaniec, którego pochodzenie owiane jest tajemnicą. Lubi na dodatek spać i pachnąć lubczykiem, którego demony nienawidzą, dzięki czemu może poruszać się w nocy bez obaw. Potrafi skradać się niezauważenie, a dzięki ciemnej karnacji wkradać się również w szeregi Sharum.

Tron z czaszek, jako całość jest książką dobrą, spełniającą oczekiwania czytelników. Niestety od tego tomu został zmieniony tłumacz, co miejscami da się odczuć i powoduje niewielkie różnice w nazewnictwie. Szkoda, ponieważ Marcin Mortka bardzo dobrze przetłumaczył poprzednie tomy i tłumaczenie było na wysokim poziomie. Pod koniec Tronu z czaszek zaczyna czuć się pewnego rodzaju napięcie przed zbliżającym się finałem i zakończeniem cyklu. Bardzo ciekawi mnie w jaki sposób Brett zakończy swoją historię.

Moja ocena 7/10

Tytuł: Tron z czaszek
Cykl: Cykl demoniczny
Tom cyklu: 4.2
Autor: Peter V. Brett
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 16.10.2015
Liczba stron: 584
ISBN:9788379640690

10 komentarzy:

  1. Dziwne trochę z tym tłumaczem. Ciekawe dlaczego został zmieniony. To przecież powoduje dyskomfort.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem za bardzo dlaczego, sam tłumacz chyba już nie współpracuje z wydawnictwem...

      Usuń
  2. Bardzo jestem ciekawa tej części cyklu demonicznego, jestem świeżo po "Wojnie w blasku dnia". Zmianą tłumacza mnie zaskoczyłeś, Marcin Mortka świetnie przetłumaczył Bretta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyt wiele akcja nie potoczyła się do przodu, jedynie dowiesz się co się stało z Arlenem i Jardirem, choć ten wątek jest dość pominięty i zastawiony na ostatni tom :)

      Usuń
  3. Mam całość i w końcu pasowałoby się za to zabrać. Podobno w przyszłym roku mają wydać kolejny zbiór opowiadań. Ciekawe kiedy pojawi się następny tom ale myślę, że nie wcześniej niż za dwa lata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To czytaj! :) Jak się usiądzie to przez dużą czcionkę, duże marginesy i małą ilość tekstu na stronie strony pędzą jak szalone. Miałem tak właśnie z tym tomem - usiadłem w niedzielę i w ciągu 2-3 godzin przeczytałem około 300 stron :)

      Usuń
  4. To ja coś na temat mordowania bohaterów napiszę - mam ogromny dylemat. Bo z jednej strony bardzo dobrze, jak autor zabija, a z drugiej jestem właśnie po lekturze czwartej części pewnego cyklu, w której śmierć jednej z postaci mnie rozbiła. I sama nie wiem, czy moje przyzwyczajone do dedów autorstwa Martina nastawienie do usuwania bohaterów z fabuły się lekko nie zmieni...
    A serię Bretta być może zdecyduję się gdzieś kiedyś wypożyczyć... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabijanie bohaterów nie jest złe, ale niekiedy konieczne. Gdybym miał czytać jak to bohater setki razy o włos nie zginął, gdy inni ginęli to chyba bym nie chciał dalej czytać takiej książki :)
      No tych tomów troszkę jest niestety :P

      Usuń
    2. Tak, zbyt wiele szczęścia, które nie opuszcza jakiejś postaci denerwuje ;)
      Jest ich trochę, ale nie rozumiem, po co wydawnictwo je dzieli na pół. Bez sensu, ale to nie pierwsza taka zagrywaka Fabryki. Hajs i tyle...

      Usuń
    3. Jagoda nie chciałem już być złośliwy i wstawiać zdjęcia dwóch stron chociażby Tronu z czaszek oraz jakieś innej książki w podobnym formacie :)
      Dyskutowałem o tym kiedyś na fanpage'u FS i niestety to co zwykle - wysokie koszty wydania, tłumaczenia i stąd podział. Dziwne tłumaczenie się, zwłaszcza że są autorzy, którzy moim zdaniem piszą lepsze książki i tym samym koszt wydania po polsku takiego tytułu jest dużo wyższy, ale mogę się mylić.

      Usuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.