Za każdym razem, kiedy sięgam po książkę Marcina Mortki wiem, że czeka mnie świetna zabawa oraz mnóstwo przygód. Nie inaczej jest w przypadku jego najnowszej książki fantasy, czyli Nie ma tego złego.
Jedni mówią, że Złe to kraina za Gwiżdżącymi Górami. Inni utrzymują, że Złe to wszyscy, których Dolina wygnała, w tym magowie. Mieszkają w górach i hodują w sobie nienawiść, aż nie mogą jej znieść – wtedy sięgają po oręż i ruszają do ataku. Są też tacy, co twierdzą, że Złe to moc. I że to ona zmienia ludzi w bestie. Edmund zwany Kociołkiem, niegdyś żołnierz w armii księcia Stefana, dziś spełniony mąż i ojciec, a do tego karczmarz słynny na całe Wichrowiny, wdepnął w bagno, które podejrzanie zalatuje Złem. Razem ze swą drużyną do zadań specjalnych – socjopatycznym elfem, goblinem zwiadowcą, pełnym tajemnic guślarzem, charakternym krasnoludem i jednym z ostatnich prawdziwych rycerzy Doli – otrzymał zlecenie, które okazało się czymś więcej niż zwykłe dostarczanie przesyłek czy osłanianie karawan.
Nie ma tego złego to książka, którą można przeczytać dosłownie w dwa wieczory, pomimo blisko 400 stron objętości. Nie jest to bynajmniej wada, ponieważ autor od samego początku potrafi zainteresować czytelnika aż do samego końca, stopniowo przedstawiając skomplikowaną intrygę, świat przedstawiony oraz bohaterów. Ci ostatni to mieszanka charakterów i indywidualności, aż czasami można zacząć się zastanawiać, co też ich trzyma razem. Każdy z nich ma swoje wady, zalety i jakieś cechy charakterystyczne, nie tylko w związku z odmiennymi rasami, czy profesjami. Powoduje to, że losy całej drużyny Kociołka śledziłem z zapartym tchem i byłem ciekawy jak wyjdą z każdej opresji, a tych jest całkiem dużo. Wszystkiemu towarzyszy duża dawka humoru, choć nie brakuje również chwil grozy i niepewności. Cała zaś historia, w którą wpakował się Koziołek z drużyną, jest od samego początku starannie zaplanowana, nie ma mowy o przypadku, a pod koniec książki wszystkie wątki zostają bardzo dobrze zakończone.
Najnowsza książka Marcina Mortki to powieść fantasy, czerpiąca pełnymi garściami z innych tytułów z tego gatunku, co wbrew pozorom jednak zupełnie nie przeszkadza. Autor wykorzystuje je na swój sposób, bawi się nimi, zmienia je i puszcza oko do czytelnika obeznanego z powieściami fantasy. Nie sili się przy tym, aby kreacja jego świata, czy istot go zamieszkujących bardzo różniła się od tego, co już się utarło w literaturze. Widać to dobrze przy kreacji elfa, krasnoluda, czy goblina, którzy wyglądają właśnie tak jakbyśmy tego oczekiwali i często też tak się zachowują. To wszystko może wydawać się dla niektórych wadą, ale dla mnie jest zaletą i pozwala się skupić na niesamowitych przygodach Kociołka i jego towarzyszy.
Nie ma tego złego to powieść, którą będę miło wspominał. Marcin Mortka stworzył lekką i zabawną historię, osadzoną w klimatach fantasy, która zapewnia wiele godzin dobrej rozrywki.
Ocena: 7/10
Data wydania: 24.02.2021
Muszę się rozejrzeć za tą książką ;)
OdpowiedzUsuń