wtorek, 4 lipca 2017

Fionavarski Gobelin

Każdy o tym wie, że klasyczne fantasy musi być trylogią i już. Przykłady można mnożyć, a jednym z nich jest Fionavarski Gobelin G. G. Kay'a. Trylogia ta została wydana kilka lat temu w postaci omnibusa, liczącego ponad 1300 stron w twardej oprawie i jedną z najdłuższych książek na mojej półce. Powieść rozpoczyna się od wykładu, na którym piątka studentów poznaje doktora Lorenzo Marcusa, zwanego też Lorenem Srebrnym Płaszczem, który zmieni bieg ich życia i przeniesie do Fionavaru - najstarszego ze światów. Jest to magiczna kraina, zamieszkała przez ludzi, krasnoludy, czarodziejów, bogów i inne niesamowite istoty. To, co miało być krótką wyprawą przeradza się w przygodę życia. Kimberly, Dave, Jennifer, Kevin i Paul będą musieli zmierzyć z Rakothem Maugrimem, którego obawiają się nawet bogowie... Starcie sił Światłości i Ciemności zbliża się nieuchronnie.

Mam pewien problem z jednoznacznym ocenieniem tej powieści. Nie da się ukryć, że wykorzystuje ona schematy i motywy znane z innych książek fantasy. A jednocześnie podczas czytania odniosłem wrażenie, że autor był tego najzupełniej świadomy, celowo nie silił się na innowacyjność w pewnych kwestiach, lecz zainspirował się znanymi książkami fantasy, by stworzyć własną wersję opowieści o walce dobra ze złem. Oczywiście, można to różnie odbierać, mnie chwilami irytowało, lecz z czasem zauważyłem coraz więcej wyłaniających się ciekawych pomysłów i idei autora, który nie chciał opowiedzieć wtórnej historii, lecz coś nowego i własnego. Ten zamiar zdecydowanie się powiódł. 

Jak przystało na pisarza klasycznego fantasy, Kay stworzył ogromny i niesamowity świat, pełen niezapomnianych miejsc i krain, zamieszkały przez liczne rasy i stworzenia. Mapka załączona na końcu pozwala lepiej go sobie zwizualizować i zorientować się, gdzie rozgrywają się poszczególne wydarzenia. Jednakże każdy autor fantasy tworzy swoje własne światy. Co zatem Fionavarski Gobelin ma jeszcze do zaoferowania? Przede wszystkim szereg bohaterów, których losy będziemy śledzić, o których jeszcze za chwilę, ale również wiele ciekawych tematów i rozważań. Do mnie osobiście bardzo przemówił motyw Gobelinu i tkania losów na Krośnie - temat ten przewija się przez całą książkę, nie tylko na początku, lecz przez cały czas towarzyszy bohaterom. W ten sposób autor dotyka tematów związanych z nieuchronnością przeznaczenia, zapisaną we włóknach Krosna. Historia została zapisana i nie ma od niej ucieczki, lecz czy aby na pewno? Może jednak jest jakiś wybór? Jakby tego było mało, bogowie nie są jedynie pustymi nazwami, lecz do pewnego stopnia ingerują w całą historię, nie zawsze respektując prawo o nie wtrącaniu się w historię ludzi. To i wiele innych powoduje, że książka nie wydaje się być już tak schematyczna i bazująca na znanych motywach.

Wspomniałem o bohaterach, to warto napisać o nich coś więcej. Będziemy mieć okazję poznać całą piątkę głównych bohaterów, ale również całe mnóstwo postaci z Fionavaru. Na ponad 1000 stron występuje ogromne bogactwo postaci, które zostały dobrze wykreowane, posiadają swoje indywidualne cechy i cele w życiu. Będziemy wraz z nimi przeżywać niebezpieczne przygody i trudne chwile. Co ważne, nie mamy tutaj jednego, głównego bohatera. Bowiem każdy z tej piątki studentów ma swoją misję do wykonania, utkaną na Krośnie Gobelinu. Nie są też jedną, nierozłączną drużyną, lecz indywidualnymi postaciami, których losy co chwila się przecinają i oddalają od siebie. W ten sposób autor uniknął klasycznego motywu drugi, w którym bohaterowie podróżują, zdobywają doświadczenie, umiejętności, by na końcu skonfrontować się ze Złem. Miło mnie to zaskoczyło, ponieważ spodziewałem się, że autor w ten sposób poprowadzi fabułę. Jednakże takie rozdzielenie losów całej piątki zdecydowanie rozbudowało całą książkę - wzbogaciło ją o nowe historie, nowe postacie i miejsca, ale też ją znacznie wydłużyło. Co warto jeszcze dodać, to fakt iż, bohaterowie w tej książce popełniają błędy, podejmują złe decyzje i muszę z nimi żyć. Nie mamy nieomylnych postaci, ani mędrców, którzy wszystko wiedzą. A jeśli tego wymaga fabuła, to niektóre postacie muszą niestety zginąć, czy tego chcemy, czy nie... Przez to prawie do samego końca jest wiele niewiadomych, wiele nierozwiązanych zagadek i dopiero ostatnie kilkadziesiąt stron przynosi upragnione odpowiedzi. Autor trzyma czytelnika w napięciu do samego końca.

Wspomniałem na początku o nawiązaniach, to przyszedł teraz czas je nieco przybliżyć. W książce mamy lios alfarów, którzy od samego początku kojarzą się z tolkienowskimi elfami - ponadprzeciętnie piękne, nieśmiertelne, które wyruszają do krainy zza morzem, kiedy Fionavar im brzydnie. Są również odpowiedniki orków - svat alfarowie, będący antagonizmem lios alfarów - zieloni i brzydcy. Oprócz tego, w książce znajdziemy bardzo smocne nawiązanie do legend arturiańskich, bowiem Artur i Lancelot będą wspierali bohaterów w walce. Jest również podobieństwo do historii Odyna wiszącego na drzewie Yggdrasil, który uczynił to, by pozyskać mądrość i wiele innych. Nawiązań jest jak widać bardzo dużo i nie są to wszystkie, ale chyba te najbardziej rozpoznawalne, a ich odnajdywanie może być dodatkową atrakcją dla czytelnika

Fionabarski Gobelin z pewnością zainteresuje czytelnika szukającego klasycznego fantasy, gdzie na końcu następuje wielka bitwa dobra ze złem i któremu nie straszne pojawiające się znane motywy i schematy. Jest to bardzo długa, ale interesująca powieść, którą czytało mi się bardzo dobrze i z pewnością jeszcze kiedyś do niej powrócę. 

Ocena 7/10

Tytuł: Fionavarski Gobelin
Cykl: Fionavarski Gobelin
Tom serii: 1-3
Autor: Guy Gavriel Kay
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 17.05.2012
Liczba stron: 1308
ISBN:9788375067255

16 komentarzy:

  1. "A jednocześnie podczas czytania odniosłem wrażenie, że autor był tego najzupełniej świadomy, celowo nie silił się na innowacyjność w pewnych kwestiach"
    To odnosisz dobre wrażenie - autor wielokrotnie podkreślał, że inspirował się Tolkienem.;) W niektórych kręgach Fionavarski otwarcie nazywa się fanfikiem do "Władcy pierścieni".;)
    A żeby było zabawniej, to jest pierwsze i jedyne tak klasyczne fantasy w dorobku Kaya.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, nie miałem akurat czasu za dużo o nim poczytać, ale ciesze się, że trafiłem z interpretacją :)

      Usuń
  2. Rany, jak ja się przez dwa tomy wymęczyłam z tą trylogią. Po trzeci tom nie sięgnęłam, a gdy tylko trafiam w którejkolwiek książce motyw powiązany z "tkaniem" czegokolwiek, zaraz od niej uciekam, bo tak się zraziłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czyta się jej lekko jak współczesne fantasy, ale myślałem, że będzie dużo gorzej po Twojej opinii, a było ok :)

      Usuń
    2. Też to od gustu zależy i od tego, na co konkretnie zwraca się uwagę w lekturze. Jakby nie było dobrze, że Ci się spodobało :)

      Usuń
  3. Wiesz co mnie najbardziej intryguje w tej pozycji? Że ilu ludzi tyle opinii. :) Niektórzy kochają, niektórzy nienawidzą. W takich chwilach sam się zastanawiam czy rzucałbym potem w kąt każdą książkę, która by mi przypominała daną historii (jak DżejEr Carmen) czy raczej zachwycał się i wnosił pod niebiosa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najlepiej spraedzić samemu, skoro opinie są tak różne :)

      Usuń
    2. Aż spojrzałem na LC i rzeczywiście opinie są tam bardzo różne. Podobnie jak chociażby Władca Pierścieni - są pasjonaci, którzy mogliby tylko jego czytać, a są osoby, które uważają go za nudnego. I weź później bądź mądry ;)

      Usuń
    3. Zdecydowanie najlepiej samemu, tylko swoje w kolejce odstać książka musi. :D

      No też prawda, nigdy się wszystkim nie dogodzi, choćby nie wiem co. Ale taki już urok ludzi. :P

      Usuń
  4. No i masz, będę musiała przeczytać. Pisałam pod Twoim podsumowaniem, że czekam na tę recenzję, i się nie zawiodłam. Po kilku latach zalegania gdzieś na końcu listy "do przeczytania" Fionavarski gobelin trafia znowu na jej szczyt. Postaram się przeczytać jak najszybciej :)

    Kay w ogóle jest z tych "nieprzełomowych" (tak samo jest z jego "Tiganą"), ale jak dobrze się go czyta :)

    Pozdrawiam
    Ewelina z "Gry w Bibliotece"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, pamiętam ;) Bardzo się cieszę, że przeczytasz - daj potem znać, bo mogę zapomnieć :)

      Usuń
    2. Na razie utknęłam w klimatach około-sandersonowych, ale przez wakacje na pewno ogarnę :)

      Usuń
  5. Ja to biorę na bank. Może nie teraz, ale na pewno przeczytam, bo już dawno mnie to zainteresowało, jak jeszcze nie było omnibusa. Dlatego byłem pozytywne zaskoczony, że z tym wyskoczyłeś. Kupowałeś to na allegro czy gdzieś w księgarni?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, jest to na pewno jedno z klasycznych fantasy, które warto znać. Jak odbierzesz, to dużo zależy od Ciebie, czy nie straszne Ci pewne nawiązania :)
      Kupowałem w księgarni wydawnictwa jak przy okazji odbierałem jakieś inne książki do recenzji w zeszłym roku :) Droga nie jest, cena okładkowa to chyba 59zł.

      Usuń
    2. Spoko, sprawdzę to. Nie wiem czy w tym roku, ale chciałbym chociaż to kupić. I będzie do przeczytania razem z Lewisem i Ursulą. :)
      Spoko, właśnie po moim wpisem popatrzałem i widzę, że to jest ogólnie dostępne, więc nie będzie problemu. Może na święta znowu się kupi, bo ja w tym okresie uwielbiam kupować cegły. :)

      Usuń
    3. Z dostępnością tej książki akurat nie ma problemu. Wydaje mi się, że raczej już kiepsko schodzi i się skończył jej okres marketingowy, ale cóż :)

      Usuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.