czwartek, 16 marca 2017

Slade House - David Mitchell

Slade House Davida Mitchella zdecydowanie przykuwa uwagę swoją bardzo minimalistyczną okładką, która na żywo prezentuje się jeszcze lepiej. Z tym większym entuzjazmem zabrałem się do lektury, niestety dość krótkiej, ponieważ liczącej niecałe 200 stron książki. Tytułowe Slade House to stary, skrywający mroczne sekrety dom, znajdujący się w wąskim zaułku nieopodal popularnego pubu The Fox and Hounds. Co dziewięć lat, dwójka rodzeństwa zamieszkująca ten dom, wystosowuje niepowtarzalne zaproszenie dla kogoś, kto jest inny od wszystkich albo po prostu samotny: nad wiek rozwinięty nastolatek, świeżo rozwiedziony policjant, nieśmiała studentka…  Jak raz przekroczą próg Slade House, to szybko się okaże, że nie będą mogli już z niego wyjść, a to dopiero początek ich kłopotów... Jakie mroczne tajemnice skrywa Slade House? Co naprawdę dzieje się za jego drzwiami? Dla tych, którzy się tego dowiedzą, będzie już jednak za późno na ratunek…

Dłuższy czas myślałem nad tym, co dokładnie napisać o tej książce, oprócz powyższego opisu, aby nie zdradzić nic istotnego z fabuły, a jednocześnie opowiedzieć o niej coś więcej. Nie jest to łatwe zadanie, a owa trudność wiążę się ze wspomnianą już niewielką objętością powieści. Pierwsza część, rozgrywająca się w 1979 roku zarysowuje pokrótce czym jest Slade House, gdzie się ono znajduje, a także co się w nim rozgrywa. Zwłaszcza to ostatnie, może się wydawać z początku płytkim i wtórnym pomysłem, lecz zapewniam, że nie jest tym, na co wygląda. Jednakże więcej szczegółów dowiemy się w kolejnych częściach, w których autor rozwija swój pomył i przekazuje coraz to nowe informacje. Nie bez znaczenia jest tutaj fakt, że autor w bardzo intrygujący sposób połączył fabularnie Slade House z Czasomierzami, swoją poprzednią książką autora, która również ukazała się w Uczcie Wyobraźni. Jej znajomość nie jest niezbędna do zrozumienia najnowszej powieści Mitchella, lecz dla mnie był to bardzo interesujący aspekt książki i chyba po prostu lubię znajdywać powiązania pomiędzy jego książkami. Bynajmniej nie jest to takie łatwe zadanie.

Jeśli chodzi o kwestię bohaterów, to mamy ich pięciu. W każdej części obserwujemy inną postać, o odmiennej historii, osobowości i celach, jakie skłoniły ją do przyjścia do Slade House. Bohaterowie są dobrze wykreowani, mamy okazję ich mniej lub bardziej poznać, polubić i przejąć się ich losami. Chwilami chciałoby się dowiedzieć kilku szczegółów więcej, lepiej poznać bohatera, ale Mitchell podaje jedynie te informacje, które są niezbędne do zrozumienia książki i oddania grozy tytułowego Slade House. To, że jest to groza, nikt chyba nie wątpi po opisie i również ta kwestia została bardzo dobrze zarysowana i oddana. Zaś samo zakończenie posiada dość nieoczekiwany zwrot akcji, który ma silny związek ze wspomnianymi Czasomierzami. Jednakże, również jeśli chodzi o oddanie nastroju grozy, to mam drobne zastrzeżenia. Być może wiąże się to z niewielką objętością, ale zabrakło mi momentami kilku zdań, które lepiej budowałyby nastrój, oddałyby mrok i niesamowitość budynku.

Slade House jest powieścią o stosunkowo niewielkiej objętości, którą czyta się wyjątkowo szybko się, lecz już nie tak łatwo jest o niej zapomnieć. Pięciu bohaterów, pięć różnych historii i jeden mroczny dom, pojawiający się co dziewięć lat... To zgrabnie napisana powieść z elementami grozy, które nie są takie oczywiste na pierwszy rzut oka i potrafią na samym końcu miło zaskoczyć. Polecam!

Moja ocena 8/10

Tytuł: Slade House
Autor: David Mitchell
Tłumaczenie: Justyna Gardzińska
Seria: Uczta Wyobraźni
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 03.03.2017
Liczba stron: 190
ISBN: 9788374806596

21 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie ale wydaje mi się, że był kiedyś już film o podobnej fabule (ale na bank sobie nie przypomnę jego nazwy tego filmu). Ale każda książka o "mrocznym domu" jest ciekawa ! Tylko potem nie warto się zastanawiać, czy nasz własny jest "normalny ":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe, ale po zakończeniu stwierdzisz, że jednak to coś zupełnie innego :)

      Usuń
  2. Atlas chmur mnie zachwycił, ostatnio mam ochotę na mroczniejsze powieści, wiec zapisuję ten tytuł :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam chrapkę na tego autora od dawna i na pewno po niego sięgnę. "Slade House" też brzmi intrygująco!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Ci tego autora - świetne pisze książki :)

      Usuń
  4. Wygląda mi na to, że to całkiem nowy Mitchell od tego, jakiego znam. Znaczy się styl i język pewnie taki sam, ale fabularnie mi tu innym klimatem pachnie, chociażby za sprawą tej grozy. Jestem bardzo ciekaw, sięgam niebawem. Szkoda tego powiązania z "Czasomierzami", bo tego jeszcze nie czytałem, a zamierzałem dopiero po "Slade".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie inny :)
      Powiązanie z Czasomierzami jest, ale nie musisz go znać. Aczkolwiek lepiej zrozumiesz co się dzieje w tym domu :)

      Usuń
  5. Oo, to coś dla mnie! Coś, co wieje grozą, ale jednocześnie nie jest tragicznym kiczem... ;P Choć i tak w takim razie muszę najpierw sięgnąć po Czasomierze (kiedyś w końcu musi to nastąpić - a nie chcę przegapić nawiązań!), więc na razie tylko będę mieć ten tytuł w pamięci. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Ci tego autora, z pewnością Cię zachwyci jak mnie ;)

      Usuń
    2. Wiem, wiem, już od dawna mam go w planach i "Atlas chmur" od dwóch lat nietknięty na półce, jakoś nie mogę się zabrać... :P

      Usuń
  6. Czytałam już o książce i oczywiście znalazła się na liście do koniecznego przeczytania. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogromną ochotę mam na tą książkę, tak samo jak i na Atlas chmur, ale to sobie odkładam na razie na później. Ciekawi mnie też to powiązanie z Czasomierzami, ale ich nie znam i pewnie przeczytam jako trzecie w kolejności. Łukasz, chyba się rąbnąłeś przy wpisywaniu ilości stron, bo ja tam widzę 672...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam Ci tego autora - świetnie pisze a historie zapadają w pamięci :)
      Dzięki - kopiowałem to z poprzedniej recenzji i liczba stron została stara :)

      Usuń
    2. Atlas chmur mam, ale wiem, że to trudna książka, więc czytać będę jak będzie wolne.

      Usuń
  8. Ciekawa recenzja.Czekam na paczkę od Maga, ale postawiłam w zamówieniu głównie na Sandersona.
    Pozdrawiam :)
    http://the-book-huntress-reviews.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Do mnie również niedługo przyjdzie paczka ze sklepu MAGa - już się nie mogę doczekać komiksu :D

      Usuń
  9. Chyba Ci zrobię napad na biblioteczkę, bo obok Mitologii Gaimana to druga z "moich" książek tego sezonu, a żadnej z nich jeszcze nie mam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A jesteś pewien, że okładka jest autorstwa Dark Cryon? Bo na książce jest napisane, że Irek Konior jest autorem ilustracji na okładce ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście pomyliłem autora grafiki... Nie mam pojęcia jak ja to zrobiłem, dzięki za czujność ;)

      Usuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.