sobota, 12 grudnia 2015

Namiestniczka, księga II

Trylogię Suremu postanowiłem przeczytać od razu, bez robienia sobie przerw na inne książki. To się rzadko ostatnio zdarza, ponieważ lubię sobie dozować przyjemności z czytania. Po pierwszym tomie miałem dość spore oczekiwania wobec kontynuacji Namiestniczki - jak potoczy się historia, co się stanie z ulubionymi bohaterami oraz co z tymi przepowiedniami. Jednakże troszkę się zawiodłem, ale wszystko po kolei. 

Akcja drugiego tomu Namiestniczki o podtytule Dzieci Pogranicza rozpoczyna się 20 lat po akcji z poprzedniego tomu. W tym czasie zmieniła się Namiestniczka; twardą i nieugiętą Enrissę zastąpiła Salome - córka Lanlossa Eire i Erny. Nowa władczyni prawie zupełnie nie posiada talentów do sprawowania władzy i we wszystkim polega na Wysokiej Radzie oraz podpisuje wszystko co jej każą. Jest troszkę marionetką w rękach Rady, a zamiast uczyć się sprawować władzę, woli pielęgnować rośliny w pałacowym ogrodzie lub spędzać czas z Opiekunem Laerem. Przez cały czas silnie wierzy, że król przyjdzie do niej jak jej obiecał i przepowiednia o jego powrocie się wypełni. Za sprawą Salome i jej braku doświadczenia elfy dostają w końcu pełnie władz w ściganiu kłusowników, którzy wycinają ich święty las. To przyczyni się do jednej z prowincji do krwawych pogromach na nieśmiertelnych.

Pierwszym co mnie dość mocno rozczarowało i troszkę zniechęciło od początku książki jest wspomniane rozpoczęcie akcji, aż 20 lat później. Czytelnik jest od razu rzucony na głęboką wodę od pierwszego rozdziału, bez żadnego prologu przybliżającego historię ostatnich dwóch dekad. Na dodatek później dość skąpo jest ten okres omawiany, przy okazji innych opowieści. Również bardzo wielu bohaterów, których znaliśmy z poprzedniemu tomu, tak naprawdę musimy poznać na nowo - w większości przypadków dorośli, czy dość znacząco się zmienili. Dochodzą do tego oczywiście nowe postacie. Dlatego nieodparcie miałem wrażenie, że równie dobrze Dzieci Pogranicza mogłyby być 1 tomem i fabuła by na tym wiele nie ucierpiała... 

Bardzo podobał mi się w pierwszym tomie motyw silnej kobiety na tronie, z autorytetem jakim żaden mężczyzna by nie pogardził. To właśnie on przesądził, że w dużej mierze Namiestniczkę czytało mi się tak dobrze. W drugim tomie zdecydowanie mi tego zabrakło - mamy prawie że marionetkę na tronie od dzieciństwa przekonaną, że będzie Namiestniczką i Król powróci. Dla Salome nic więcej nie jest ważne - to rodzi różne konflikty i niezadowolenie. Ze smutkiem czyta się rozdziały, gdzie bohaterką jest Salome, pamiętając ją jaka była w młodości pełna energii i ciekawości - aż dziwne, że wyrosła na taką osobę. 

Namiestniczka, księga II nie jest złą kontynuacją, lecz również nie zachwyca. Wiele wątków, które można by rozwinąć i ciekawie wyeksponować, niestety zostały odsunięte na bok. Rozgrywki polityczne są znów dobrze wykreowane, natomiast sprawy związane z przepowiedniami już niekoniecznie - jakby autorka nie do końca miała pomysł jak to chce przedstawić. Zakończenie książki daje jednak nadzieję, że trzeci tom będzie ciekawszy i wkrótce się o tym przekonam.

Moja ocena 6/10


Tytuł: Namiestniczka, księga II, Dzieci Gniewu
Cykl: Trylogia Suremu
Tom cyklu: 2
Autor: Wiera Szkolnikowa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 24.05.2011
Liczba stron: 560
ISBN:9788376487120

12 komentarzy:

  1. Nie miałem okazji przeczytać jeszcze nawet pierwszego tomu. Mam jednak nadzieję, że kiedyś uda mi się siegnąć po tę serię, bo wydaje się naprawdę ciekawa :)

    Pozdrawiam ;)
    http://mybooktown.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy jak 3 tom, zapewne pokuszę się wtedy o jakąś ocenę całości przy recenzji ostatniej części :)

      Usuń
  2. Szkoda, że jednak nieci rozczarowuje. Oby trzeci tom był lepszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja mam pytanie, czy na pierwszej części można zakończyć czytanie, czy kontynuacja jest obowiązkowa dla fabuły? Zainteresował mnie tom pierwszy po Twojej recenzji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Część wątków pozostanie bez odpowiedzi to na pewno, ale myślę że ze spokojem można. Może sięgnij po 1 tom i zobaczysz jak bardzo masz niedosyt po niej :)

      Usuń
    2. Dziękuję. Na pewno sięgnę po tom I.

      Pozdrawiam

      http://miszmasz79.blogspot.com

      Usuń
  4. Hm, sama nie wiem, jak druga część jest słabsza to sobie chyba na razie podaruję lekturę... tym bardziej, że elfów jakoś dużo nie ma jak wspominałeś przy recenzji części pierwszej. Walcząc z własnymi zapasami książek nie za bardzo mam czas na sprawdzanie przeciętnych książek :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałem trylogię z wymiany a po coś się wymieniałem :) Nie żałuję wymiany, ale na pewno nie są to książki nad którymi można się zachwycać godzinami - to akurat zarezerwowane jest dla Sandersona :P

      Usuń
    2. Na chwilę obecną sobie te cegły daruję, ale będę w przyszłości pamiętała, czego się po Namiestniczce spodziewać.

      Usuń
  5. Czyli typowy przeciętniak :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to prawda, trafnie to ująłeś :P Ja aż tak bardzo brutalny już nie chciałem być w recenzji. Zobaczymy jak 3 tom - jak na razie jest dobrze :)

      Usuń

Dodając komentarz, wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych zgodnie z Polityką Prywatności bloga.