piątek, 26 czerwca 2015

Assassin's Creed: Czarna Bandera

Ahoj!

Dziś recenzja kolejnego (6-stego) tomu z cyklu Assassin's Creed a mianowicie Czarnej bandery autorstwa Olivera Bowdena.

Tak jak miało to miejsce w przypadku Porzuconych, także ta książka jest na inspirowana fabuły gry - Assassin's Creed IV: Black Flag, jednakże ta opowiada dokładniej fabułę niż poprzednia.

W książce mamy okazję poznać losy jakich w XVIII wieku zapewne było wiele - mianowicie marzenie o bogactwie, zaciągnięcie się na statek, by z czasem stać się piratem. Dla przypomnienia jest to wiek, w którym różne ówczesne potęgi dawały listy kaperskie piratom, by Ci "legalnie" walczyli w ich imieniu (także z innymi piratami) i nie napadali ich własnych statków. Jest to także złota era piractwa.

Nie inaczej jest w przypadku Edwarda Kenwaya. Wiedzie ubogi żywot hodowcy owiec, przepełniony w marzeniami o bogactwie oraz żalami topionymi w kolejnych kuflach piwa. Jego rozgoryczenie pogłębia fakt, że nie jest w stanie zapewnić swojej ukochanej z bogatej rodziny, takiego życia do jakiego przywykła. Dlatego też pomimo protestów żony i rodziców zaciąga się na statek korsarzy, by zdobyć sławę i bogactwo na morzu.
Nie zdziwi nikogo fakt, że Edward zostaje wplątany w międzyczasie w konflikt asasynów z templariuszami. Zdecydowanie lepiej ukazana wojna tych obu stronnictw, jak i jej wpływ na głównego bohatera i powiązanie z jego losami.

Czarna Bandera ma formę opowieści, jaką snuje główny bohater pewnej osobie. Celowo nie zdradzam komu, dowiecie się jak przeczytanie :) Książkę czytało mi się o dużo lepiej od poprzedniego tomu, ponieważ jest o więcej akcji, bitew morskich a także ciekawsza wojna asasynów z templariuszami. Na dodatek główny bohater zmienia się w trakcie książki, by z rozczarowanego życiem pijaka, stać się dojrzałym mężczyzną. Miło wspominam, obserwację jak ta przemiana następuje.

Żałuję jednak, że nie mogę pograć w Assasin's Creed IV: Black Flag, ponieważ po lekturze Czarnej Bandery aż ma się ochotę zostać piratem, łupić statki i zdobywać bogactwo. Dlatego książkę polecam ją każdemu fanowi cyklu Assassin's Creed czy też piratów. Na pewno będziecie zadowoleni z jej lektury!

Moja ocena 8,5/10

Tytuł: Assassin's  Creed: Czarna Bandera
Cykl: Assassin's Creed
Tom cyklu: 6
Autor: Oliver Bowden
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 10.03.2014
Liczba stron: 448
ISBN:9788363944384

środa, 24 czerwca 2015

Assassin's Creed: Porzuceni

Witam w tym zimnym i deszczowym dniu lata!

Dzisiaj będzie recenzja 5 tomu z cyklu Assassin's Creed: Porzuceni autorstwa Olivera Bowdena.

Porzuceni są inspirowani fabułą z gry komputerowej Assassin's Creed III wydanej w 2012 roku, jednak nie opowiadają w odróżnieniu do poprzednich części cyklu, fabuły gry. Książka opowiada o losach Haytham'a Kenway'a, syna zamożnej rodziny żyjącej w Londynie w latach 50-tych XVIII wieku. Szkoli się on we władaniu szpadą, uczy samodzielnego myślenia oraz zdobywa wszechstronną wiedzę.
Jednak jego spokojne życie nie trwa długo, już jako młody człowiek zostaje wplątany w wojnę pomiędzy asasynami a templariuszami. Za jego sprawą poznamy bliżej XVIII wieczny Londyn, Europę a także Stany Zjednoczone w najciekawszym według mnie momencie - tuż przed i w trakcie wojny o niepodległość. Czytając Porzuconych możemy lepiej poznać losy Haytham'a, ojca głównego bohatera Connora, w którego wcielamy się w grze Assassin's Creed III.

Pomimo ciekawej fabuły mam kilka zastrzeżeń do książki:
1) Zbyt krótkie opisy. Miejscami ma się wrażenie, że wiemy, gdzie jesteśmy, ale nie jak wygląda to miejsce oprócz 2-3 zdań opisujących go. Nieco dłuższe opisy pozwoliłyby lepiej "poczuć" odwiedzane przez Haythama miejsca. W grze zapewne możemy zobaczyć te wszystkie lokalizacje, jednak w książce potrzebne są nieco dłuższe opisy.
2) Początkowe wpisy w dzienniku poczynione ręką 10 latka, niczym prawie nie różnią się od tych napisanych przez dorosłego mężczyznę. To taki mały minus, ale bardziej wiarygodnie wyglądałoby gdyby główny bohater książki z czasem pisał coraz bardziej wnikliwe spostrzeżenia, czy też przemyślenia.
3) W pewnym rozdziale na samym początku dowiadujemy się, że Haytham zabił pewna osobę a następnie zaczyna opowiadać jak do tego doszło. Osobiście zepsuło mi to przyjemność z czytania z zabójstwa, ponieważ wiedziałem już że mu się uda.
4) Zbyt mało walki asasynów z templariuszami. Wynika to pewnie w głównej mierze z tego, że książka nie opowiada ściśle fabuły gry jak już wspominałem. A także stąd, że Kenway dostrzega bardzo wiele podobieństw w ideologii pomiędzy tymi dwiema grupami, próbując jako młodzieniec zbliżyć je do siebie.

Moje zastrzeżenia są raczej niewielkie i w dużej mierze oparte na osobistych preferencjach co lubię i co mnie denerwuje. Mimo tego, książkę czytało mi się się lekko i przyjemnie, a sama fabuła jest interesująca i ciekawa. Dla każdego gracza Assassin's Creed III ta książka jest obowiązkowa i koniecznie musicie przeczytać Porzuconych! Na pewno nie będziecie zawiedzeni!
Jeśli natomiast nie graliście (jak ja!)a lubicie asasynów i templariuszy to też przeczytajcie!

Moja ocena 7/10

Tytuł: Assassin's  Creed: Porzuceni
Cykl: Assassin's Creed
Tom cyklu: 5
Autor: Oliver Bowden
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 19.06.2013
Liczba stron: 448
ISBN:9788363944148

środa, 17 czerwca 2015

Z jak Zachariasz

Cześć!

Dziś będzie krótka recenzja książki "Z jak Zachariasz" autorstwa Roberta C. O'Brien'a.
Nie sięgnąłbym po tą książkę, gdyby nie to, że 21 sierpnia będzie światowa premierę filmu o tym samym tytule na motywach tej powieści. A jako, że wyznaję zasadę "najpierw książka, potem film" a sam trailer zainteresował mnie to musiałem ją przeczytać :)

Tak więc o czym jest to książka?
Przede wszystkim ma postać pamiętnika pisanego przez młodą, 15 letnią dziewczynę Ann, która jako jedyna ocalała po zagładzie atomowej. Ma świadomość, że może być ostatnim żywym człowiekiem na świecie. Mieszka ona w niewielkiej dolinie na farmie, gdzie opad radioaktywny nigdy nie dotarł, jest więc tutaj życie, roślinność, drzewa. Swojego rodzaju enklawa, gdzie ludzie są w stanie żyć. Uprawia warzywa i hoduje zwierzęta. Niedaleko niej znajduje się opuszczony, ale dobrze zaopatrzony sklep z mnóstwem konserw, nasion, nawozu i tym podobnych rzeczy, które okazują się niezbędne aby przeżyć, przynajmniej przez pewien czas.

Pewnego dnia jednak widzi dym z ogniska, który może oznaczać tylko jedno: Ludzie! Jednocześnie boi się ich, ponieważ nasłuchała się w pierwszych miesiącach po wojnie nuklearnej opowieści w radiu jak ludzkość walczyła o przetrwanie i nie wie kim jest ta zbliżająca się osoba lub osoby. Czy jest to dobra czy też zła osoba. A z drugiej natomiast strony bardzo ją cieszy, że wreszcie spotka człowieka, po dłuższej samotności. Co wyniknie z tego spotkania? Przekonajcie się sami! :)

Książka jest relatywnie krótka, bardzo szybko się ją czyta i całkiem przyjemnie. Jednak forma pamiętnika sprawia, że niekiedy ciężko było mi połapać się, co się kiedy zdarzyło. Niekiedy dla podniesienia wiarygodności pamiętnika, Ann piszę wydarzenia z kilku dni, ponieważ wcześniej nie miała czasu lub wydarzyło się zbyt wiele. Wplecione zostają więc wydarzenia przeszłe z aktualnymi, przez co niekiedy można pogubić się.

Sama fabuła jest dosyć prosta, dosyć przewidywalna, już po kilkudziesięciu stronach. Nie zachwyciła mnie ta książka, ale też nie mam do niej większych zastrzeżeń, oprócz tego powyżej. Jestem bardzo jednak ciekawy filmu, ponieważ bez zmian fabularnych może okazać się zbyt mało ciekawy jak na dzisiejsze gusta widzów.

Moja ocena 6/10

Tytuł: Z jak Zachariasz
Autor: Robert C. O'Brien
Wydawnictwo: YA!
Data wydania: 21.05.2014
Liczba stron: 240
ISBN:9788328009448

Gra o Tron - Pieśń Lodu i Ognia

Hej!


Dziś od dawna zapowiadana recenzje Gry o Tron, a właściwie 5 (8) tomów cyklu Pieśń Lodu i Ognia autorstwa Gerorge'a R.R. Martina. Nie będzie to jednak typowa recenzja, podobna do poprzednich, ponieważ musiałaby obejmować 8 książek, które liczą ładnych kilka tysięcy stron, a także zdradzać fabułę kolejnych tomów. Dlatego też, postanowiłem na początku opowiedzieć jak zaczęła się moja przygoda z tą serią książek.


Nie jestem wyjątkiem i cykl zacząłem czytać, kiedy wszedł na ekrany telewizorów, któryś sezon Gy o Tron. Widziałem wtedy (okolice 2012 roku) jakieś urywki scen, czy nawet kilka odcinków i stwierdziłem "kurczę, to jest ekstra". Krótko później w wakacje byłem już posiadaczem kompletu wydanych książek po polsku. :D Całe 3 miesiące plus minus zajęło mi wtedy przeczytanie tych książek. Niedawno postanowiłem ponownie przeczytać cykl, aby przypomnieć sobie wydarzenia i aby łatwiej by było zrozumieć liczne fanowskie teorie dotyczące Gry o Tron, który co jakiś czas czytam na różnych grupach.


Książki opowiadają o grze o tron w krainie Westeros. Nie bez powodu tak został nazwany pierwszy tom cyklu. Wątek walki o najwyższą władzę w Siedmiu Królestwach przewija się w każdym tomie i stale nam towarzyszy. Akcję poznajemy z wielu różnych stron, jest cała mnogość "głównych bohaterów", za których sprawą poznajemy kolejne wydarzenia. Odwiedzimy zarówno daleką północ, z ogromnym lodowym murem o długości 300 mil i wysokości 700 stóp, jak i spalone słońcem paski Dorne na południu Westeros, czy też bogate i żyzne Dorzecze. Powędrujemy także do zatoki niewolniczej na dalekim wschodzie. Jest to tylko kilka miejsc, jednak są to te najciekawsze, które najbardziej przypadły mi do gustu. Czytając książki ukazuje się nam pięknie wykreowany świat, z dużą dbałością o szczegóły. Liczne nazwiska, którymi zasypuje nas co rusz autor tylko bardziej budują "prawdziwość" świata. Z początku ta mnogość imion wielkich władców, stajennych, rycerzy itp. dezorientuje, jednak z czasem przyzwyczajamy się i z zapartym tchem "pożeramy" kolejne historie o lordach, o kolejnych wydarzeniach, czy to obecnych czy tych z przeszłości. Nie byłem wyjątkiem i w tej kwestii :)



Jest co cykl fantasy, tak więc powinna być również magia. Jednak według mnie niemalże zupełna nieobecność magii, o jakiej myślimy w pierwszej chwili - potężne czary, kule ognia, wzywanie umarłych itp. jest ogromną zaletą cyklu. Magia jest "przemycana" po trochu tu i tam. Nie mamy wrażenia, że jest jej za dużo, wręcz odwrotnie. Chciałoby się wiedzieć więcej, skąd się coś wzięło, dlaczego tak, czy to komediancka sztuczka czy zaklęcia. Autor jednakże każdą tajemnicę serwuje nam z umiarem, nie odkrywa od razu wszystkich swoich kart. Pod koniec Tańca ze Smokami mamy wrażenie, że więcej zagadek jest przed nami, niż nam wyjaśniono.


Czytając ten cykl nie można przyzwyczajać się do postaci. Serio! Lepiej tego nie robić, chyba że co chwila chcecie jechać i zrobić krzywdę Martinowi za zabicie kolejnej Waszej ulubionej postaci. To jest niestety lub stety fakt. Część postaci zabitych bardzo polubiłem i szkoda, że musiały zginąć. Inne wręcz odwrotnie, zasłużyły sobie na śmierć. Autor nie oszczędza ich, za co mu chwała bo nie może być nic gorszego jak na siłę dopasowywanie wydarzeń by postać nie zginęła lub cudem ocalała z niemalże śmiertelnych ran. Dowód? Link do zdjęcia, gdzie kolorowymi zakładkami zaznaczone zostały miejsca, gdzie zginęła postać z cyklu.

Dla kogo w takim razie ten cykl? Dla wszystkich fanów fantasy i nie tylko, którzy lubią elementy walki o władzę, bitwy, starcia na morzu i lądzie oraz odwiedzać dalekie zakątki przedstawionego świata.
Jest wiele rzeczy, o których nie napisałem a chciałbym, jednak musiałbym spojlerować wydarzenia a nie chciałbym tego robić, dlatego taka troszkę inna ta dzisiejsza recenzja. Mam nadzieję, że się podobała. Jestem również otwarty na wszelakie dyskusje o całym cyklu, jednak od razu mówię, choć czytałem cykl dwa razy, to nie mam pamięci do nazwisk. :)

Podsumowując cykl zachwycił mnie, zauroczył i nie pozostaje nic innego jak czekać cierpliwie na kolejny tom - Wichry zimy. Miejmy nadzieję, że Martin nie będzie nam kazał czekać za długo. :)

Moja ocena 9/10

sobota, 6 czerwca 2015

Szczury Wrocławia



Hej!

Dzisiaj będzie recenzja Szczurów Wrocławia autorstwa Roberta Szmidta. Książka opowiada o apokalipsie zombie w czasach PRL w roku 1963, nie bez powodu umiejscowiona właśnie w tamtych czasach - wtedy to chrzestny autora, doktor Bogumił Arendzikowski zdiagnozował czarną ospę, jemu także została dedykowana książka. (Epidemia czarnej ospy wydarzyła się i nie jest to wymyślone na potrzeby książki)

Akcja zaczyna się od przedstawienia izolatoriów, w których przebywają osoby z otoczenia chorych osób. Są to specjalnie przygotowane lokalizacje na terenie Wrocławia, gdzie ludzie spędzają 2 tygodnie, aby wykluczyć chorobę.
Jednak w pewnym momencie dzieje się coś, czego nikt nie przewidział. Ludzie wpadają w szał i mordują swoich towarzyszy z pokoju, "zaraza zombie" zaczyna się rozprzestrzeniać po całym Wrocławiu w zawrotnym tempie. Choć akcja zaczyna się w piątek wieczorem i następnie w nocy przez dużą część książki, to ofiar jest z każdą chwilą coraz więcej. Gdy raz udaje się opanować zarazę, ta znów na nowo rozprzestrzenia się! W książce znajdziemy opisy napisane z typową ilością mózgu, urwanych kończyn i wnętrzności jak na powieść o zombie. Dla osób ze słabymi nerwami, mogą być zbyt brutalne, zbyt krwawe. Co jednak ważne, da się odczuć, że autor nie pisał tych opisów na siłę, aby czytelnik miał co kilka stron odruchy wymiotne, tylko by przekazać grozę ataku i epidemii zombie.

No dobrze, ale co spowodowało, że ludzie stali się zombie? Pan Robert ciekawie wybrnął z kwestii co powoduje zarazę. Bo tak naprawdę nie wiadomo! W 1963 roku nie ma nowoczesnych technik, jakie znamy z dzisiejszych czasów. Nie można wysłać próbki zainfekowanej tkanki do super nowoczesnego laboratorium, które nam powie czy to wirus, bakteria czy może coś innego. Wiadomo jednak za to, że nawet najmniejsze skaleczenie przez zombie, ugryzienie po krótkim czasie powoduje przemianę człowieka. Nie tylko w ten sposób można się zarazić, nie będę jednak psuł przyjemności z czytania osobom czytającym recenzję :)

Kolejną rzeczą, jaka mnie urzekła, to wspaniale oddany klimat PRL. Choć urodziłem się po 1989, to jednak z filmów mam niejakie wyobrażenie o tamtych czasach a w książce ten klimat jest świetnie oddany. ZOMO, poborowi z różnych zakątków Polski, rozmawiający gwarą. Jedna scena spodobała mi się bardzo z tego - rozmowa żołnierza ze Śląska, który w napięciu i stresie rozmawia przez radio gwarą, zamiast "po polsku". Scena świetnie napisana i humorystyczna, ale bardzo prawdopodobna w tamtych czasach :)

Szczury to ewenement na polskim rynku wydawniczym. Dlaczego? Otóż są aż 3 powody:
1). Nietypowa akcja Pana Roberta, który z osób, które się do niego zgłosiły (ponad 2 tysiące) wybrał i zabił na łamach książki z imienia i nazwiska ponad 200 osób! Do drugiego tomu, także już ma prawie komplet osób "do zabicia".

2). Edycja kolekcjonerska książki? Ale że jak? Zwykle kojarzymy je jednak z grami, a nie książkami.

W przypadku tej książki została wydana oprócz standardowego wydania książki w miękkiej oprawie, także edycja kolekcjonerska, której skład można zobaczyć na zdjęciu. Jest to pierwsza tego typu akcja, zorganizowana przez wydawnictwo Insignis. Była ona głównie przeznaczona dla osób, które zginęły na łamach książki. Część była przeznaczona do normalnej sprzedaży w ograniczonej ilości, wiele można wygrać w konkursach na różnych stronach na facebook'u.


3). Na samym końcu zostało dołączone opowiadanie młodego debiutującego pisarza pt: Horda Artura Olchowy. Wpasowuje się świetnie w klimat i pasuje do książki, a zarazem jest to inne opowiadanie z ciekawym zakończeniem. Bardzo pozytywnie zaskoczyłem się tym opowiadaniem i mam nadzieje, że przeczytam jeszcze coś tego autora. W kolejnym tomie Pan Robert umieści kolejne opowiadanie obiecującego autora, co bardzo mnie cieszy, że daje szansę zaistnieć początkującym pisarzom :)

No dobrze, były zachwyty to teraz mały minus. Dotyczy on pewnej sceny w szkole z uczennicami. W pewnym momencie zostaje wyliczonych tam bardzo dużo imion i nazwisk, praktycznie jedno za drugim. Dla mnie za bardzo na siłę było to wyliczenie. Obawiałem się, że dalej książka również będzie serwowała podobne sceny, jednak po za tą jedną nie było ich już więcej.

Na samym końcu chciałbym jeszcze  raz podziękować Mateuszowi Zającowi (niestety nie wiem gdzie zginął :) ) za przekazanie mi swojego ebooka z edycji kolekcjonerskiej! Dzięki niemu, mogłem przeczytać tą wspaniałą książkę, którą polecam każdemu fanowi zombie, apokalipsy i nie tylko! :)

PS: Na fanpage'u "Szczury Wrocławia" na facebook'u trwa konkurs (do końca czerwca), w którym nagrodą są książki, możliwość "bycia zabitym" na łamach kolejnego tomu, mapy oraz ebooki.

Moja ocena 9,5/10

Tytuł: Szczury Wrocławia. Chaos
Cykl: Szczury Wrocławia
Tom cyklu: 1
Autor: Robert Szmidt
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 22.04.2015
Liczba stron: 544
ISBN:9788363944810

środa, 3 czerwca 2015

Dwanaście prac Herkulesa

Cześć,

Tak jak obiecałem wstawiam recenzję Dwunastu prac Herkulesa.

Jest to czwarty tom z serii wydawniczej "Agatha Christie Kolekcja Kryminałów" wydawanej przez Wydawnictwo Dolnośląskie z partnerem Edipresse Polska. Jest to bardzo ładna seria, wydana w twardej oprawie, z ceną 24,90 za tom w normalnej sprzedaży, która jest powoli ozdobą mojej domowej biblioteczki. Kolejne tomy ukazują się co 2 tygodnie, natomiast prenumerata przychodzi raz w miesiącu z dwoma książkami, które kosztują 33,98. Seria ta będzie liczyć 80 książek, czyli praktycznie całość dzieł Agathy Christie, jednak w każdej chwili może się to zmienić, gdyby spadła sprzedaż jak i ilość prenumerat jak informuje wydawnictwo na stronie kolekcji.

Nie umiem do końca powiedzieć, czy będzie to kompletna seria, ponieważ od niedawna czytam kryminały Christie i to głównie za sprawą pojawienia się tej prenumeraty i mojej dziewczyny, która czyta dużo kryminałów. Gdyby jednak kogoś interesowała prenumerata to odsyłam do strony internetowej kolekcji po więcej szczegółów: http://www.agathachristiekolekcja.pl/

No dobrze, to teraz o samej książce :) Głównym bohaterem tej książki, jak i wielu innych jest Herkules Poirot - belgijski policjant, który przeprowadził się do Anglii i tam zaczął karierę jako prywatny detektyw. W Dwunastu pracach Herkulesa obserwujemy schyłek kariery detektywa, który postanawia na zwieńczenie swojej kariery wykonać dwanaście prac, podobnie jak swój mityczny imiennik Herkules, jako wspaniałe zwieńczenie kariery. Oto prace mitycznego Herkulesa:
I. Zabicie lwa nemejskiego
II. Zabicie hydry lernejskiej
III. Schwytanie dzika erymantejskiego
IV. Schwytanie łani cerynejskiej
V. Przepędzenie ptaków stymfalijskich
VI. Oczyszczenie stajni Augiasza
VII. Schwytanie byka kreteńskiego
VIII. Schwytanie klaczy Diomedesa
IX. Zdobycie pasa Hippolity
XI. Zdobycie złotych jabłek Hesperyd
XII. Przyprowadzenie Cerbera

Herkules Poirot również wykonał 12 prac, bardzo podobnych z nazwy, będących metaforą prac swojego imiennika. Także kolejność prac jest taka sama jak mitycznego bohatera.
I tak np. Lew nymejski to tresowany pekińczyk, który był wykorzystywany, aby porywać psy bogatych dam, szantażować je, aby otrzymać nagrodę za jego uwolnienie.
W każdym z kolejnych opowiadań znajdujemy mniej lub bardziej oczywiste nawiązania do mitycznych prac. Nie jest to jednak zwykłe wyliczenie przygód Poirota, tylko bardzo elegancko połączone ze sobą opowiadania, niekiedy dzieli je między sobą bardzo długi czas a niekiedy detektyw musi zwiedzić pół Europy zanim wykona swoje zadanie.

Bardzo polubiłem styl Agathy Christie i się nim zachwyciłem (o czym świadczy chociażby to, że kontynuuje prenumeratę :P ). Autorka tworzy niesamowite historie, którymi można się zachwycić dziesiątki lat po ich premierze w gąszczu seriali kryminalnych z nowoczesną technologią. Za każdym razem, gdy czytam jej kryminał to niesamowita przygoda przenieść się do XX-wiecznej Anglii, przeczytać jak wyglądał Londyn w tamtych czasach, jak ubierali i żyli ludzie. Wraz z głównym bohaterem odkrywać zagadki - czy to morderstwa czy też przestępstwa, mając do dyspozycji niezbyt wyrafinowane techniki kryminalistyczne jeśli porównać dzisiejsze możliwości oraz swój umysł. Ja się zachwyciłem :)

Moja ocena 8/10

Jeśli lubicie kryminały to szczerze polecam te od Agathy Christie!

Tytuł: Śmierć na Nilu
Cykl: Agatha Christie kolekcja kryminałów
Tom serii: 4
Autor: Agatha Christie
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Liczba stron: 318
ISBN:9788327151803